Zobaczcie kto powróci w następnym odcinku !
Czekałem na tego pana wiele odcinków po jego słowach skierowanych do Jane w 3 sezonie. Czyżby znów dał PJ jakąś ciekawą wskazówkę co do RJ ?
A tak poza tym to twórcy serwują nam 2 odcinki z rzędu z postaciami które tak bardzo mnie zaintrygowały w poprzednich sezonach. Bardzo mnie się to podoba. Tak wiec do przyszłego weekendu będę czekał z niecierpliwością na Guru Sekty który wie wiele o RJ ; )
http://www.youtube.com/watch?v=1zbxJm0mDI0
Zapomniałem dodać że Bardzo ważne też jest to że scenariuszem i reżyserią tego odcinka zajął się nie kto inny jak sam Bruno Heller więc przygotujmy się na bardzo dobry odcinek z wątkiem RJ ;)
Heller wyreżyserował i napisał scenariusz do odcinka 4x17, a nie 4x16, więc tak nie szalej. Ale faktem jest, że i tak coś może być o RJ wspomniane.
No i kolejny całkiem niezły odcinek za nami. Pewnie dzięki świetnej postaci Stilesa, zagranej zresztą przez rewelacyjnego aktora. Ogólnie robi się coraz ciekawiej. Lisbon znowu ktoś powiedział, że praktycznie to już nie ona jest szefem swojej grupy, więc prawdopodobnie cały ten wątek to nie przypadek i może się jeszcze rozwinąć. No i najważniejsze - Jane znalazł sobie bardzo potężnego pomocnika. Chyba nie ma wątpliwości, że jeśli Patrick ma w końcu dorwać Red Johna, to będzie potrzebował ludzi równie wpływowych jak sam RJ. I jednego już ma.
Tak, odcinek był ciekawy. Bret Stiles-świetna postać, podobają mi się jego relacje z Patrickiem. A to cale Visualize okazuje się być jeszcze bardziej interesujące i podejrzane...nawet uniwersytet mają, studenci odcięci od świata, pranie mózgu od podstaw ;) Ciekawy wątek z Van Pelt, niby trochę uległa urokowi Stiles'a, a jednak nie do końca i ten dziwny pocałunek na końcu (nowa przyjaźń się rodzi? ;) ) Może okaże się, że kiedyś Grace będzie wtyczką w Visualize. Fajnie, fajnie, jest dużo opcji na następne pojawienie się Stiles'a :) Ooo i masz rację z tym, że Jane zyskał przysługę u Stiles'a-robi się ciekawie :)
Van Pelt jako wtyczka? O tym nie pomyślałem, ale rzeczywiście to bardzo możliwe. Chociaż z drugiej strony Grace jest przedstawiana jako dość słaba psychicznie (zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach), więc nie jestem pewny czy by sobie z takim zadaniem dała radę.
Na początku też tak pomyślałam, że Van Pelt jest za słaba i że to prędzej Stiles ją zwerbuje, no ale może z 2 str. po tych traumatycznych przeżyciach stanie się jednak z czasem silniejsza. Wydaje mi się, że to miało by tez większy sens dla fabuły jakby była wtyczką, niż jakby była zwerbowana. Stiles najwyraźniej też pomyślał, że Grace jest podatna, więc próbował na niej swoich sztuczek, może Grace kiedyś uśpi jego czujność, wzbudzi zaufanie i wykorzysta na korzyśc Jane'a :) ale być może znowu gdybamy i może nie będzie ani tak ani tak.
Jeden z najciekawszych odcinków tej serii - jak dla mnie numer 2 -choć... może się już wkrótce okazać jednym z najważniejszych. Dlaczego? Od samego początku stawiam, że za morderstwami sygnowanymi buźką RJ stoi grupa - a sam RJ to Bret Stiles. Ten odcinek jakoś mocniej pogłębił we mnie to przekonanie. Manipulacja Van Pelt, obiecywanie jej lepszego życia, uwolnienia emocji (wypuszczanie czerwonej chmury - czy to tylko taka przypadkowa gra słów???) - tak właśnie wyobrażałem sobie kogoś kto werbuje potencjalnych "ludzi - narzędzi" do zbrodni w ramach "projektu RJ". Dla mnie Stiles jest podejrzanym numer 1 - szczególnie po tej sprawie i słowach, że nie brudził by sobie rąk krwią próbując kogoś zabić...
Odcinek ciekawy, Stiles - zwłaszcza w relacji z Van Pelt - przypominał mi czasem Hannibala Lectera :). Jednak wydaje mi się, że jak na RJ to bohater zbyt oczywisty, nie widzę też większego znaczenia dla fabuły serialu przemawiającego za tym rozwiązaniem. Nadal stawiam na Waltera Mashburn'a - w jego przypadku mamy już powiedziane dlaczego morduje (zmienił się po tym jak kobieta go rzuciła dla tego Rosjanina), a zaczęty wątek z Lisbon czeka na kontynuację i może być jakoś melodramatycznie wykorzystany. I WM ma też na pewno wszelkie potrzebne zasoby żeby budować swoją sieć pomagierów, bo RJ to też niewątpliwie guru swojej mini sekty.
Nie chcę na siłę wciskać komuś swojego zdania - ale np. czy nie uważasz, że takim głównym kryterium jeśli chodzi o fabułę byłaby zazdrość Stilesa? Myślę, że dla niego Jane to godny rywal, który także potrafił - swego czasu jako gwiazda tv spektakli - manipulować masą ludzi. Poza tym jego stosunek do innych bohaterów jest zupełnie inny niż w przypadku Jane'a. Widać sporą dozę szacunku i pewnej fascynacji. A dodatkowo - i co jest niezwykle intrygujące - ten facet ma bardzo wiele informacji na temat RJ. Skąd?
A co do wypowiedzi boogie_woogie poniżej to wydaje mi się - że oświadczenie Mc Dowella - to raczej rodzaj zagrywki. Jak mógłby powiedzieć, że jest RJ kiedy serial wciąż trwa...Może po prostu nie chciał sobie strzelać w stopę i odsuwa sprytnie podejrzenia od swojej postaci?
Bret Stiles ma wszystko co mogło by cechować Red Johna; władze, wpływy, silny charakter, zdolności manipulacji, własną sektę z uniwersytetem, tysiące ludzi którzy zrobią dla niego wszystko na zawołanie, właściwie teoretycznie idealny RJ. Jednak jakiś czas temu czytałam wywiad ze Stiles'em, a dokładniej z aktorem który go gra M. McDowell'em i mówił on, że jest strasznie zawiedziony, że nie jest Red John'em, a chciałby nim być! Choć ten wywiad był jakoś przed końcem 3 sezonu, przed zabiciem przez Patricka domniemanego Red John'a, więc może po prostu na tamten moment nie był RJohnem, może twórcy sami jeszcze nie wiedzą dokładnie kim jest RJ i kiedyś okaże się nim Bret. Chociaż podobno widzieliśmy RJ na zasadzie "gdzie jest Wally", czyli chyba twórcy muszą mieć jednak jakiś koncept.
serio widzieliśmy? może jeszcze wiesz w jakim odcinku? :> Bo o tym, że RJ się pojawił lub pojawi jestem przekonana, psychol nie oparłby się spotkaniu z janem twarzą w twarz ;)
Twierdzą, ze widzieliśmy :P ale nie wiem, w którym odcinku, poza tym jakbyśmy wiedzieli, w którym to byśmy chyba wszystkie postacie z tego odcinka rozkminiali i chyba by troche zepsuli wszystko, w końcu RJ ma nas zaskoczyć (a przynajmniej powinien), nie może być dla nas oczywisty, albo może być tak oczywisty, że nam przez myśl nie przejdzie, że ta osoba to on.