Brett Partridge był oryginalnym Red Jonem ale robią nas w wała żeby scenarzyści uszli za inteligentnych, z każdym sezonem kombinują jak tu nas oszukać żaglując Red Jonem wśród postaci bo basic Jon nie wypalił, śledząc opinie w necie, żałosne gnoje.
Skoro nie przyznają sie że ich Red jonem był Brett Partridge a pózniej oszukiwali bo sie wszyscy skapli to dam serialowi 1.
Obawiam się, że to dość prawdopodobna opcja. Prawda jest taka, że w pierwszym sezonie scenarzyści nie wiedzieli, czy dostaną zamówienie na drugi sezon, więc możliwe, że faktycznie w założeniu to Brett Partridge był Red Johnem - bo wystąpił w pierwszym odcinku, który tyczył się wątku RJ'a.
Seriale przecież kończą się urwaniem fabuły, jeśli nie są zamawiane kolejne sezony. Nie ma wówczas żadnego zobligowania do (szybkiego) zamknięcia wątków. Nie wiem czemu ktoś, aż tak dalece przywiązał się do słuszności swojej racji względem tożsamości RJ, ale Partridge jest kandydatem jakich wielu. Proponuję się odfiksować i odfrustrować, nawet jeśli to trudne :). To samo zaproponowałabym Macierewiczowi i Kaczyńskiemu, ale na to już chyba za późno ;]
Jeśli serial jest emitowany w dwóch sezonach telewizyjnych - jesiennym i wiosennym, a decyzja o ANULACJI (nie skasowaniu) następuje jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wiosennego, istnieje możliwość zmiany scenariusza i zakończenia serialu - co jest przyjmowane przez widzów lepiej, niż wątek pozbawiony kontynuacji. Inaczej jest w kwestii skasowania, kiedy to serial jest natychmiast wyłączany z ramówki (przez BARDZO słabą oglądalność) i niewyemitowane odcinki są pokazywane np. w wakacje.
A nawet gdyby było inaczej, skup się przez chwilę i pomyśl logicznie - scenarzyści nie są naiwnymi optymistami. Planując fabułę do pierwszego sezonu nie myślą sobie, że "w sezonie piątym wprowadzimy postać Red Johna, a w dziewięćdziesiątym Teresa urodzi pierwsze dziecko" ;) Liczy się tu i teraz, bo przyszłość jest nieprzewidywalna. Nie wspominając już o tym, że im wcześniej doszłoby do uścisku dłoni Patricka i RJ-a, tym lepiej dla serialu.
Dzięki za rady, ale... Jeju... uspokój się, bo jeszcze ci jakaś żyłka chlaśnie ;) Jakieś dziwne wywody i nawiązania do polityki... Musisz na co dzień kumulować w sobie ogrom jakichś frustracji...
Gdyby wywiedziono mnie w pole uczciwie, nie miałbym nic przeciwko, ba! Red John zafascynowałby mnie jeszcze bardziej! Teraz w sumie też nie mam nic przeciwko, śmierć Partridge'a wprowadziła przyjemne zamieszanie. Ale prawda pozostaje taka, że autor tego tematu ma rację - wygląda na to, że Red John, w głowie Hellera, zmienił swoją tożsamość na przestrzeni tych kilku lat. Albo... nie zmienił i Brett Partridge jednak okaże się Red Johnem. Wątpliwe, aczkolwiek nic nigdy nie wiadomo.
Opcja z pojawieniem się RJ-a w pierwszym sezonie wyszłaby serialowi na dobre. Przynajmniej byłaby to wskazówka dla nas, że Heller znał tożsamość zabójcy od początku (albo przynajmniej wykreował takie wrażenie). Tylko w takim przypadku należy pamiętać jeszcze o szeryfie, który zadebiutował już w drugim odcinku pierwszego sezonu. Thomas McAllister to obecnie mój faworyt, również dlatego, że jest w tym momencie najmniej typowany przez fanów. Zaskoczenie na siłę? Możliwe, ale też chyba najbardziej logiczne rozwiązanie.
Zwłaszcza, że w odcinku, w którym zadebiutował pokazano go trochę w roli psychola - ostatecznie chciał zwabić Grace do swojego samochodu. Nie wiadomo w sumie, jak by się to skończyło, gdyby Rigsby go prawie nie zglanował.
No tak. Jednak czy istnieje możliwość, że RJ to grupa ludzi? Coś jak sekta?
btw, jest odcinek, w którym RJ idzie tyłem i zabija swoją zwolenniczkę, prowadzoną do celi - ma on tam czarne włosy, średni wzrost i jest chudy. Nie mogą wrzucić kogoś kto będzie kimś innym.
Jednak jedynym logicznym wnioskiem wydaje mi się, że RJ to grupa ludzi, a nie RJ i jego wyznawcy.
autor wątku nie ma racji , on pisze bowiem, że da 1 jak dojdzie do wniosku, że Heller zrezygnował z roli Partridge'a jako RJ bo widzowie się zorientowali , czyli myli pojęcia, bo przecież serial się sam nie wykreował tylko Heller go konstruował , czyli dając Bretta na widelec zrobił to do licha świadomie i w pełni władz umysłowych. Od początku tak tą postać świadomie kreował i nie sądzę by na jakimkolwiek etapie produkcji, a nigdy nie wchodził w grę 1 tylko sezon, miał zamiar zrobić Partridge'a Red Johnem.
To wola autora wątku, jaką ocenę wystawa serialowi. Stety/niestety takie są zasady tego serwisu.
Według mnie Partridge po prostu pasuje najbardziej, ale jeśli nie on, to ktokolwiek inny z pierwszego sezonu, bo wprowadzenie nieznajomego jako RJ-a jest z punktu widzenia telewidza niesatysfakcjonujące zwłaszcza przy seryjnych mordercach, którzy mają ten swój kompleks śledczego.
Brett cytuje Moby'ego Dicka, niemal maluje buźkę Red Johna, występuje w Pilocie, więc ładnie by to nawet wyglądało... Nie widzę lepszego kandydata.
"Heller zrezygnował z roli Partridge'a jako RJ bo widzowie się zorientowali , czyli myli pojęcia, bo przecież serial się sam nie wykreował tylko Heller go konstruował , czyli dając Bretta na widelec zrobił to do licha świadomie i w pełni władz umysłowych"
Twoje myślenie jest z grubsza nielogiczne, bo bez podania argumentów uznajesz za niezaprzeczalny fakt, że to niemożliwe, by Heller zmienił RJ-a w czasie trwania serialu. Heller konstruował serial, to prawda, ale przecież w żadnym razie nie oznacza to, że nie mógł zdecydować się na zmianę RJ-a. Ale trudno go za to winić, jeśli naprawdę zrezygnował z Partridge'a - zdecydowana większość podejrzewała, że to właśnie ten bohater jest RJK. Prawdopodobnie bez usunięcia Partridge'a zakończenie wątku byłoby przewidywalne i mniej emocjonujące.
ja nie powiedziałam, że nie mógł zmienić koncepcji RJ w trakcie ( choć sądzę z wielu wywiadów wnioskując, że ma konstrukcje RJ rozpisaną i trzyma sie jednej osoby) tylko powiedziałam, że nie mógł rezygnować z Partridge;a z powodu zorientowania sie widzów w temacie skoro do owego zorientowania specjalnie dążył, to właśnie w Waszym rozumowaniu brak logiki a nie w moim :)
Co do ocen na filmwebie to akurat mnie ni grzeją ni ziębią, wiadomo że to tylko wyraz sympatii bądż antypatii widzów , tudzież zabawa trolli, a z rzadka ktoś stara się wznieść poza swoje odczucia i ocenić w miarę kompleksowo wartość artystyczną dzieła
@adrian593
Nie wiem gdzie Ty widzisz u mnie frustrację. Te rady o odfiksowaniu to akurat nie do Ciebie były kierowane tylko do założyciela wątku (w domyśle - nie chciało mi się pisać dwóch odpowiedzi...), którego pretensje są nieuzasadnione, więc nie bierz tak tego do siebie. Uparte twierdzenie (którego jeśli nie podzielasz - to bronisz), że "miałem rację tylko, gdzieś po drodze zmieniono zamysł scenariuszowy" jest zabawne i dziecinne. I no trudno tu o argumenty za lub przeciw (bo to jest wyłącznie subiektywne odczucie, właściwie kwestia wiary). Heller w jakimś niedawnym wywiadzie mówił, że osoba RJ mu się w międzyczasie nie zmieniła. No, ale to tylko słowa ;]. Jakkolwiek nie wydaje mi się żeby trzeba aż było zmieniać RJ bo cały Internet widział w nim Partridge'a, Owszem - to był popularny typ, ale jeden z wielu, dodatkowo niczym nie umotywowany (poza głosem). A tu też (przede wszystkim?) chodzi o jakąś historię, która zapewne za tożsamością RJ stoi. Ja czekam bardziej na tą historię niż tożsamość, więc przyjmę każdego, oby obrazek z tego wyszedł spójny i kompleksowy.
@Grieves
Pełna zgoda - miałoby to sens. Tylko zderzając to z personaliami, które bardzo jednak zawodzą (szeryf...) nie pogniewałabym się gdyby było inaczej. Też uważam, że np. możliwość wprowadzenia RJ do serialu na etapie s05 (Kirkland, Smith) wydaje się tak późna, że abstrakcyjna - również wobec tego, co mówił kiedyś Heller - że RJ, gdzieś się w serialu przewinął, a wypowiedź ta była chyba z przełomu s03/s04. Także Haffner jest jak najbardziej w grze (pojawił się ani za wcześnie, ani za późno - w sam raz?), podobnie Bertram i Stiles (chociaż sam aktor jednak kiedyś zaprzeczył, że jego postać jest RJ, ale może wówczas tego po prostu nie wiedział...). Na jednej tylko przesłance (kto się pojawił najwcześniej) ciężko zbudować całe wnioskowanie o tożsamości RJ. Ja jestem skłonna odrzucić tylko skrajnie późną dwójkę (Kirklanda i Smitha), ale też nie na pewno bo przecież nie przemawiają za tym żadne twarde przesłanki (poza ewentualnym prywatnym rozczarowaniem).
PS. Ja sobie przez te lata oglądania Mentalisty ułożyłam zgrabną i wg mnie spójną teorię, iż RJ = Max Winter, i nie wylewam teraz żali na forum, że to nie On i nie czuję się tym bardziej oszukana - bo mniej lub bardziej sugerowanych kandydatów było multum, a ten akurat był moim. Co najwyżej jestem rozczarowana (w ogóle całą listą, łącznie z Partridge'm, powtarzającym schemat z Dextera i jeszcze kilka innych...).
Również jestem skłonny odrzucić Smitha i Kirklanda. Pierwszy wydaje się być impulsywnym dupkiem oraz, tak jak wspomniałaś, został wprowadzony zbyt późno. Kirkland również debiutuje dopiero w sezonie piątym, ale u niego dochodzi jeszcze zachowanie wskazujące raczej na jakieś prywatne śledztwo w sprawie RJ-a (coś jak Jane, tylko podejście ma bardziej.....stanowcze).
Następny jest Stiles, który przez wzgląd na szacunek do widzów nigdy się nie powinien na liście znaleźć. Biorąc pod uwagę wcześniejsze wskazówki dotyczące wieku, przywódca Visualize zupełnie nie wygląda na gościa po czterdziestce. No ale tak to jest, jak scenarzyści postanawiają oprzeć pościg za mordercą wyłącznie na wątku uścisku dłoni i nienaturalnie sprawnej pamięci Patricka.
Jeśli pamięć Hellera jest równie sprawna, to Bertram i McAllister również odpadają przez znikomą ilość włosów na głowie (zeznania Rosalind). Oczywiście zawsze można powiedzieć, że nosił perukę, ale legendarny morderca paradujący w czymś takim wydaje mi się odrobinę komiczny. A co jak zawieje wiatr? Bardzo ryzykowne rozwiązanie!
Zostajemy z Haffnerem, pojawiającym się w idealnym momencie i pasującym do umiarkowanego rozczarowania tożsamością sprawcy, o której wspominał kiedyś w wywiadach twórca serialu.
Hmm, zaczyna mnie zastanawiać, czy kiedyś nadejdzie dzień, kiedy się z Tobą nie zgodzę ;p
A tymczasem, "... Stiles, który przez wzgląd na szacunek do widzów nigdy się nie powinien na liście znaleźć."-uznam chyba za święte słowa!!!
Dla mnie cała ta lista jest szemrana. Bertram pojawił się na niej chyba tylko dlatego, że wcześniej cytował Blake'a i zawsze był dziwny. Pomijając peruczkę (a może sztuczną łysinę?), RJ (Bertram)-taki bystry umysł, a Jane musi go uczyć blefować w pokera? Serio?
Kirkland-lubię tą postać, jest intrygujący, jednak jakby miał się okazać RJ'em, też poczułabym brak szacunku do widza, dzięki tej perfidnie wyeksponowanej scenie uścisku dłoni. Ale wiem, wiem, uścisk to klucz, trzeba to podkreślać!
Smith-ten to dopiero kandydat! Razem z tym drugim, Mancini'm-czy jak mu tam, nie robili na mnie wrażenie agentów FBI, tylko bandy kretynów! I on ma niby działać na kobiety jak magnes, tak? Taki "impulsywny dupek"? I tu zaczynam się zastanawiać i poważnie o siebie martwić, czy to ze mną jako kobietą jest coś nie tak? Czy ja mam zepsuty gust, czy coś?
Po ostatnim nieco sugestywnym ujęciu kamery na Haffner'a, aż jestem skłonna myśleć, że to też nie on.
Wydaje mi się, że twórcy poszli na łatwiznę z tą listą, prawie każdy kandydat to czysta karta, na której można napisać każdą historię. Dlatego już chyba wolałabym znaleźć tam Max'a Winter'a-przynajmniej Creep by się cieszyła ;) Albo nawet Mashburn'a-mina Lisbon byłaby bezcenna i Creep też by się cieszyła ? ;)
Zresztą jak się mają ci kandydaci, do słów Hellera, że widzieliśmy RJ "na zasadzie gdzie jest Wally"? Bo wydaje mi się, że większość z nich widzieliśmy na zasadzie wręcz odwrotnej. No ale skoro tupecik Bertram'a ich nie razi, to Wally chyba tym bardziej.
Czy gdzieś było powiedziane/napisane, że RJ działa na kobiety jak magnes? Pytam poważnie bo jeśli tak to mi umknęło. Charyzmatyczna osobowość jak najbardziej, ale chyba nic nie było o tym, że jest Casanovą?
Nie, nie. Nigdy nie było wspomniane, że Johnny jest Casanovą. Hmm...choć może w jakimś pokręconym sensie jest, biorąc pod uwagę, jego zamiłowanie do krojenia wyłącznie kobiet (pomijam przypadkowe męskie ofiary).
To z kontekstu wynika, że podoba się kobietom. Mówiąc o magnesie, nie miałam na myśli urody modela i tego, że 'wyrywa' wszystkie dziewczyny na dzielni ;) Tylko właśnie o cechy, które sprawiają, że kobiety zwracają na niego uwagę, m.in charyzma, to co powiedziała Pani Psycholog: "his self-presentation is pleasant", "good posture". Zresztą Rosalind też wspominała, że jakoś tam atrakcyjną postawę ma. Jest umięśniony itd. (tu znów Reed mi nie pasuje, chyba, że Rosalind wyczuła mięśnie spod tłuszczyku). No i RJ zdobył taką piękną kobietę jak Lorelei-nie była zwykłą pomagierką, którą można było przyciągnąć charyzmą i sekciarskimi sztuczkami. Łączyło ich coś więcej (choć z drugiej strony, w tych czasach panie 'zakochują' się nawet w obleśnych 100-latkach ;)).
Przyczepiłam się Reed'a, bo on dla mnie jest bardziej odpychający, niż przyciągający. Nie chodzi o wygląd, a o sposób bycia. Sprawia wrażenie takiego buca (sorry za słowo ;) ). Wiem, jako RJ na pewno zachowuje się inaczej, no aaale....
Czyli naprawdę zostajemy z Haffnerem. Jako super-męski-mężczyzna nie mogę się wypowiedzieć, więc zwrócę się z pytaniem do Ciebie. Czy dałabyś się uwieść takiemu Haffnerowi? Jak oceniasz jego seksapil? Proszę o profesjonalne wyjaśnienie przez specjalistkę od tematów damsko-męskich ; D
Halo, halo, super-męski-mężczyzno, Ty mnie nie prowokuj. Zawsze jak tu coś napiszę, sieję burzę :( No ale skoro tak ładnie prosisz, to zaryzykuję moją profesjonalną opinie o kandydatach ;)
Stiles-za siwy
Bertram-za łysy
Kirkland-dziwnie mruga oczami
McAllister-za stary i nosił wąsy
Haffner-ma jakoś tak blisko nosa osadzone oczy i robi brzydkie miny, gdy ćwiczy
Smith-no! sam wiesz...
A tak poważnie, hmm... to każdemu chyba podoba się coś innego, każdego pociągają inne cechy i typy ludzi. Ja mówię, że Smith jest feee, a tam gdzieś znajdzie się rzesza kobiet, które powiedzą, że większego przystojniaka na oczy nie widziały. Wy Panowie, macie to szczęście, że dla nas Pań, Wasz wygląd nie jest najważniejszy i możecie nas zdobyć osobowością: )
Co do 6, nie wiem, czy któryś z Panów by sobie ze mną poradził, jestem dość odporna na wpływy innych (miałam kiedyś dużo palących znajomych, a jednak jako jedyna uchowałam się niepaląca). Zdolności manipulacji to może być za mało ;)
Wydaje mi się, ze Haffner i Kirkland mogą najbardziej podobać się kobietom. Ale chyba każdy z tych Panów (oprócz Smith'a ;] ) jest na swój sposób przystojny, choć, żaden nie ma nic w sobie co by mnie pociągało. No, może oprócz Kirkland'a i Stiles'a, ale to totalnie niefizyczny i nieromantyczny pociąg ;p Po prostu mnie intrygują. Kirkland jest dziwny i tajemniczy, a Stile's jest bardzo bystry, inteligentny i charyzmatyczny. Od początku lubiłam jego postać i chyba lubię Mc'Dowell'a.
Dziękuję za wyjaśnienia, pani profesor. Też zwróciłem uwagę na ciekawe miny Haffnera podczas ćwiczeń. Wyglądało to trochę tak, jakby zjadł za dużo i miał problemy z wypróżnieniem ;) Widocznie gość w prawdziwym życiu za dużo nie ćwiczy, a reżyser kazał mu podnosić 300 kg niczym Pudzian.
Zawsze do usług, Panie Grieves. To teraz chyba możemy być pewni, że Haffner'a w przyszłym odcinku nie zobaczymy-pewnie zakwasy, naderwane ścięgna, przepuklina... ;)
ale przecież Red John nie uwodzi kobiet swoim wyglądem, no na litość , to nie jest serial o relacjach damsko- męskich na poziomie uwodzenia tylko serial o zdolnościach " mentalistycznych" , czyli taki Red John to działa jak guru sekty i uzależnia bodźcami podprogowymi i praniem mózgu co bardziej szeregowych członków, a tych bliżej współpracujących to wiąże z sobą poprzez zaszczepienie swojej ideologii ( bardziej świadomie niż u tych mniej rozgarniętych) i współczynienie zła, robią rzeczy od których nie ma odwrotu , później nie maja już jak i gdzie odejść.
Red John może być nawet Reede Smithem bo jego prawdziwa osobowośc może mieć wartości w żaden sposób nie ukazane na wizji, i teraz pojawia się zagadnienie typu : czy taki zabieg scenarzystów jest OK bo z tego co piszesz to uważasz, że powinni dawać widzom jasne wskazówki i nie mogą dawać mylnych tropów, ale ja się pytam dlaczego?
Dlaczego tropy nie mogły być mylne skoro jak już wiele razy pisałam w realu ściganie seryjnych zabójców a do tego jeszcze nawiedzonych też jest droga przez mękę, po co komu taka jasno naświetlona logiczna ścieżka powiązań, to by nie był szacunek dla widza a raczej pójście na łatwiznę, jak np. w HoC te wywnętrzenia Kevina do kamery niektórych zachwycaja a mnie to wkurza bo sie czuję jak osoba której autor serialu musi tłumaczyć co i jak, żeby nie było zbytniego zagmatwania.
My chyba miałyśmy niewielki kontakt przez te lata na tym forum, znów źle rozumiemy swoje intencje. Właściwie od początku mojego istnienia tutaj i pojawienia się w serialu Visualize, uparcie twierdziłam, że RJ jest związany z tą sektą i zdobywa serca pomagierów, stosując właśnie sekciarskie techniki manipulacji, o których zresztą sporo wiem, bo zdarzyło mi się, zajmować kiedyś tematem sekt w USA. Więc uwaga, niespodzianka-nie mylę RJ'na z Don Juan'em-bo to chyba o mnie by było ;p
To jest oczywiste, że RJ wszystkimi manipuluje, że potrafi dostosować swoje zachowanie tak, by odpowiadało potrzebom osób, które są jego celem. Ale chyba nie zawsze zwykła manipulacja wystarczy, żeby wmanewrować kogoś w jakieś miłości, zakochania i takie tam.
I można się tu nie wiem jak oburzać, ale to nie są moje wymysły, że oprócz 'zdolności', RJ posiada miłą aparycję, jest postawny i ma coś w sobie co intryguje kobiety. To fakty w postaci słów Rosalind i lekarki. Ja nigdzie nie pisałam, że RJ musi być jakimś bogiem seksu ;p
Wiadomo przecież, że to że RJ jest przyjemniaczkiem, to mogą być pozory, w końcu to morderca. I wiadomo też, że nawet Smith może takiego zgrywać. Mi on po prostu nie pasuje na RJ, nie pasuje mi do opisu podanego przez obie panie. Ponadto, mam wątpliwości, czy sam aktor udźwignie taką rolę (oczywiście jeśli tak, to chwała mu za to). To jest moje zdanie, jest subiektywne, ale moje własne. I kto powiedział, ze to źle, że jest takie, a nie inne. Może dzięki temu będę miała szansę się zaskoczyć...lub całkowicie już zawieść.
Nie mówię, też że wszystkie tropy muszą być w 100 procentach prawdziwe. Ja wiem jak wygląda w realu ściganie przestępców, mam sąsiada policjanta śledczego i obejrzałam The Wire ;) Nie o to chodzi. Bohaterowie niech szukają, błądzą-nic w tym złego. Ale tak jak pisałam ostatnio, dawanie nam przez 5 lat dosłownie garstki informacji, a później ignorowanie większości z nich, dla mnie jest brakiem szacunku. Powtarzano nam w wywiadach niejednokrotnie, że Stiles to nie jest RJ'em, a tu nagle pojawia się na liście. Mi nie przeszkadza, że wodzi się widza za nos, ale nie w taki sposób.
ja uważam natomiast, że RJ wcale nie musi być " przyjemniaczkiem" , też się sektami interesowałam i są tam na czele często osobniki o nijakiej aparycji i sylwetce pozostawiającej wiele do życzenia, poza tym RJ uzależnia mentalnie nie tylko kobiety, stąd moje przypuszczenia, że posługuje się psychomanipulacją i to poważniejsza jej odmianą.
Wtedy poruszamy się w zakresie budowania więzi typu innego niż opartych na zaintrygowaniu czy wyglądzie, tu chodzi o relacje typu np. oddanie idei, która wypełnia pustkę w życiu " pretendenta", znalezienie mocnego poparcia i rozgrzeszenie z już wyrządzonego innym zła, oraz możliwość bezkarnego folgowania swoim sadystycznym skłonnością, dla innych to będzie np. uzyskanie akceptacji i poczucia bycia niezwykłym, potrzebnym, jeszcze inni jak Lorelei będą budować pod przywództwem RJ swoistą osobowość typu " nie ma nic co mogłoby mnie zranić" jestem fortecą i ja miotam pociski, przetrwają najsilniejsi, zaprawieni w czynieniu zła, które dla nich jest " dobrem" właśnie.
RJ zebrał sobie ludzi dotkniętych w jakiś sposób okrutnie przez los i każdemu dał możliwość " rewanżu" i wzięcia góry nad światem choćby poprzez śmierć
Nie miałam zamiaru nic Ci narzucać, też tylko przedstawiam swoje przemyślenia.
Zgadzam się z tym co napisałaś o więzi i że są to osoby jakoś dotknięte przez los. Raczej fizyczność RJ nie ma wiele wspólnego z tym co robią jego "wyznawcy". Zrobił im pranie mózgu i tak samo dotyczy to mężczyzn, jak i kobiet.
Kiedy pisałam o Casanovie, miałam też na myśli czy on lubi kobiety? Widząc to co robi to według mnie stanowczo nie. Ale też może chodzić o jakąś chorą symetrię, więc to nie jest takie jasne.
No worries ;) Nie czułam, że mi coś narzucasz, poczułam tylko, żeśmy się nie zrozumiały.
Oczywiście wszystko co piszesz to prawda :) Ja po prostu po słowach lekarki, a wcześniej Rosalind popatrzyłam na RJ nie z perspektywy zwykłego pomagiera, tylko właśnie Rosalind i Lorelei, które nie były jedynie ofiarami sekciarza (tylko było w tym coś więcej), i nie miały z RJ jedynie czysto pomagierskich relacji. Psycholożka pewnie starała się w miarę obiektywnie RJ ocenić, dlatego odniosłam się do jej słów, jako do jakiegoś pewnika. Stąd mój tok myślenia ;)
nic Ci nie umknęło, Red John się niektórym pomylił z Don Juanem, a ten morderca działa głównie w sferach mentalnych powiązanych z światopoglądem , ideologią, poczuciem mocy i misji tworzenia nowych granic pomiędzy dobrem a złem. Kobiety bezwolnie idące na śmierć wcale nie robiły tego z powodu zakochania a z powodu " wypranego mózgu", całkiem jak masowe samobójstwa w sektach .
Dziękuję, że (chociaż Ty) o mnie myślisz ;-). Mam jakiś cień nadziej, że może jeszcze tą listę szlag jakiś trafi, ale to już się raczej nie stanie bo za bardzo w to zabrnięto - zresztą jej zniknięcie zdenerwowałoby i rozczarowało widzów w takim samym stopniu jak i pojawienie się :/
Always a pleasure :) Zresztą ja też bym chętnie powitała powrót Pana Mushburn'a-w końcu nadeszła jesień, idealna pora by czerwone golfiki wyciągnąć z szafy ;) I też życzę wszystkiego najgorszego tej liście, ale nawet jakby stał się cud i nasze życzenie się spełniło, to pamiętaj, że mamy przecież jeszcze drugą listę w zanadrzu ;], więc... http://31.media.tumblr.com/tumblr_lh1eltpem91qbhvnwo1_500.gif
;)
Dajesz jedynkę bo RJ nie jest tym kim myślałeś...? ile ty masz lat 5? żałosne g.nojki takie jak ty burzą renome tej strony. Tam gdzie ocena powinna być wysoka jest niska. Wystarczy zobaczycie na ranking aktorów. Jak nie umiesz oceniać to nie oceniaj. Ja już od dawna wiedziałam, że to nie on. Nie pasuje profilem, RJ jest w średnim wieku, kompletnie inaczej go sobie wyobrażam, Brett był dla mnie trochę ciemajdą.
Po najnowszym odcinku czyli S06E02 zaczynam podejrzewać że RJ to nie jest tylko jedna osoba, ale kilka osób. Nikt tak na prawdę w pojedynkę nie pasuje do RJ-na, i każdy ma jakieś alibi na czas zbrodni. Najbradziej mnie utwierdziła w przekonaniu rozmowa w pokoju Bertmana i dyktafon od pani doktor. Ale to jest tylko moja opinia.