Co się stało z niewidomą dziewczyną Red Johna bo coś chyba ominąłem . Jeżeli żyje to dlaczego ostatecznie nie potwierdziła śmierci Red Johna ?
Jeśli dobrze pamiętam to "widzowie poklatkowi" wyłapali ją na liście, którą PJ stworzył dla Abbotta (tu pytanie - czy już odkodowali zawartość pendrive'a Bertrama?). Znajdowały się na niej nazwiska osób, których potwierdzono jakiś związek z siecią RJ. Z reakcji Abbotta wynika, że te osoby zostały już objęte odpowiednią procedurą, więc zapewne Rosalind siedzi w jakiejś formie więzienia / szpitala psych. Ale to wyjaśnienie 'działo się' w tle serialu, na marginesie niemal - nawet nie nazwałabym tego wyjaśnieniem.
A czy Wam też brakuje jakichkolwiek informacji właśnie o tej liście? No kurcze.. Tyle sezonów RJnowskiego wątku, potem jeszcze siatka policjantów itd zamieszanych w poplecznictwo RJ, a po jego zabiciu prawie zero wzmianki co dalej z cała grupą Tiger Tiger :(
Ta lista raczej na pewno się jeszcze pojawi, chyba nie po to tylko podkładano ją w serialu, żeby PJ wyłgał się FBI. Muszą ją w końcu odkodować. Mnie to wcale nie cieszy, zapomniałam już o tej całej konspirze, z TT na czele, a lista oznacza jej powrót. Wydaje się, że ta sprawa z porwaniem Van Pelt tu pasuje (przynajmniej mają się za co mścić), może ten dziwak jednak za tym nie stoi.
Zamiast oglądać, czytasz forum? To chyba niewłaściwe podejście. Raz spróbowałam i myślałam, że zobaczę Volkera :(. Forumowicze kłamią...
Krążą pewne ploty. Wojtek sądząc, że się na niego obraziłaś, usunął konto, spakował walizki i wyruszył w podróż do Warszawy w celu przekazania Ci przeprosin osobiście. Ehh Wy kobiety!
Nie wiem, co drugi użytkownik publicznego transportu jest. Jako że obie z Creep używamy, to jedna z nas siłą rzeczy statystycznie musi być creepy.
Uoooo w Poznaniu co trzecia jest creepy. A co druga dziewczyna ładniutka. No ale nie ma co się dziwić, do Wawy wszyscy napływają więc procent ludzi strasznych siłą rzeczy jest większy.
Muszę Ci przyznać, że urocza z Ciebie koleżanka. Creep na pewno by się ucieszyła, że ułożyłaś statystykę pod siebie :P ale jakby nie patrzeć good move! :)
Dlatego też ja dopowiedziałem sobie resztę :) Dobrej nocy Em!
P.S. Wciąż czekam na solidne lanie! :D
Wybaczam wszelkie insynuacje, zwłaszcza po ostatnich przeżyciach rozumiem podejrzliwość koleżanki względem innych użytkowników forum ;]. Jako umysł matematyczny muszę też podkreślić, iż matematyka i statystyka tak nie działają - nie musimy być reprezentatywne dla całej populacji. Ja też nie jestem creepy ;]. Tylko trochę spooky :P
Nawet nie zauważyłam, że Wojtka znowu nie ma. Jednak marny ze mnie detektyw, nawet liczby znajomych nie kontroluję (jak niektórzy). Tyle czasu czekał na zdjęcie limitu wypowiedzi (chyba stało się to dniach) z 'nowego użytkownika' i znowu skasował konto. Pewnie wróci i znowu będzie jęczał o limicie.
Jak rozumiem (i chyba gdzieś o tym pisałyście) nie znacie się z Emi w świecie realnym? Nie wiecie jak wyglądacie gdzie mieszkacie itd? Może jakbyście się poznały to doszłoby do ciekawych sytuacji np: już wcześniej się znałyście ale się nie lubicie (i to by było najśmieszniejsze 7 lat wspólnych rozmów na forum a tu okazuje się np, że jedna drugiej podebrała faceta) albo macie wspólnych znajomych albo pracujecie obok siebie! Itd Itp. :)
W Warszawie mieszka prawie 2 mln ludzi. A przewija się przezeń pewnie nawet więcej. Wg teorii sześciu podań ręki mogę znać każdego. Stolica czy nie stolica - Polski czy świata...
PS. Ale w metrze to się pewnie kiedyś minęłyśmy, w końcu jest tylko jedna linia :).
No nie wiem. ;] Jakoś przez lata tak się złożyło, że gdziekolwiek regularnie dojeżdżałam metro było mi nie po drodze.
Zupełnie inaczej niż u mnie. Aż strach pomyśleć, gdzież to musiałaś po tej Warszawie jeździć. I (w) czym. I z kim.
U mnie podobnie. W chwilach melancholii, gdy byłam młodsza często zdarzało mi się korzystać z komunikacji naziemnej, wieczorami. Miałam kilka interesujących przygód zwłaszcza w okresie świątecznym, w mieście bez Warszawistów (lubię napawać się tym rzadkim widokiem, zostało mi to do dziś, rodzaj prawie tradycji to przejście się środkiem pustej Marszałkowskiej, choć z każdym rokiem jest coraz mniej pusta, co przekłada się chyba na ogólne podejście ludzi do świąt, tradycji itd. - miast siedzieć przy zastawionym stole, starają się mnie potrącić, zamknięci w metalowych puszkach).