No właśnie, jak to jest z tymi podrywami lizbon na przestrzeni kilku sezonów?
Między Patrickiem a Teresą ciągle była wyczuwalna atmosfera podrywu i wg mnie zagrane jest to
idealnie oraz dialogi są w porządku - nawet w ostatnim odcinku monolog Patricka mimo
wszystko robi wrażenie.
Za to wszystkie pozostałe związki Lizbon z kimkolwiek są po prostu mega słabe :D nie wiem czy
to celowy zabieg czy po prostu scenarzystom wydaje się to normalne (stawiam na pewną
celowość, lizbon nie potrafiąca odnaleźć się z nikim poza patrickiem w komfortowej, naturalnej
sytuacji).
W każdym razie relacje z pajkiem typu: "cześć przystojniaku", "nie dość, że przystojny to jeszcze
mądry spójrzcie na niego", no dawno nie słuchałam tak jałowych i nienaturalnych dialogów ;)
Tak samo może ktoś pamięta akcję przyjęcie, gdy lizbon miała się wcielić we właścicielkę domu
- te same jałowe dialogi. Może po prostu Teresa jest słaba w podrywie? :D
Zbyt wielu facetów Lisbon nie miała. Poza Pajkiem był tylko Mashburn, chyba, że kogoś pominęłam. Aha i jeszcze jakiś narzeczony sprzed lat.
Tłumów nie było, ale ważna jest jakość, a nie ilość. Jakość była niezła:) Był jeszcze ten kandydat na RJ, ale nie wiem czy to się liczy.
No jasne. Głupio by było, gdyby Lisbon prowadziła rozwiązły tryb życia:) Ray Haffner? Myślę, że ze strony Lisbon nie było żadnej chęci.
Rozwiązłość do niej nie pasuje - nie dość że dziewczyna ciągle pracuje, to jeszcze ma te swoje fobie z dzieciństwa. O niego właśnie mi chodziło i też uważam, że z jej strony nie było zbyt wielkiego zainteresowania. Chwała jej za to, bo to jednak był idiota.