Jestem po obejrzeniu dwóch sezonów serialu i zastanawia mnie, czemu w ostatnim odcinku Red John nie zabił Patricka? To dlatego, że chce sam go złapać? I o co chodziło w tym wierszyku z tygrysem?
A tak wgl to kim jest Red John (w którym sezonie się to wyjaśni?)? Pomyślałem o tym kelnerze z początku odcinka (powiedział Roll Tide czy coś) ale mi troche nie pasuje budową ciała.
RJ nie miał bezpośredniego powodu, by go zabić. Zauważ, że tego grubaska też nie zabił. Poza tym Red John prowadzi z Jane'em grę, którą - moim zdaniem - chce go zmienić na swój obraz i podobieństwo, że się tak wyrażę. ;]
A co do wiersza ("The Tyger" Blake'a) to wiele, jak to zwykle w poezji, zależy od interpretacji. Tytułowy tygrys jest zarazem stworzeniem przerażającym, jak i i wzbudzającym podziw, a nawet zachwyt. Jest w tej krwiożerczej bestii piękno. Zapewne tak siebie i swoje dzieło widzi Red John. ;]
Myślę, że finał 4 sezonu całkowicie przeczy tej teorii. Wszystkie sceny z Lorelai nie miałyby absolutnie żadnego sensu, tak jak rozmowa w limuzynie przez telefon i niemalże amputacja palca. ;]