Przeżyłem lekki rozczarowanie po inauguracji nowego sezonu. Przez całe wakacje czekałem na ten moment licząc na filmowe trzęsienie ziemi, a tu tylko lekko po grzmiało. Myślałem, że Jane spotka w więzieniu jakichś swoich byłych znajomych, a tu nic tak jak szybko wpadł do aresztu tak szybko z niego wyszedł.
To, że zabity był tylko figurantem było chyba wiadome...Ja mam cały czas przeczucie, że Red Johnem jest Bret Stiles - ten gość od sekty. Myślę, że to właśnie ona jest odpowiedzialna za te morderstwa, a dla samego Stilesa Jane jest nie lada wyzwaniem...