czy wy też zauważyliście, że twórcy nie są zbyt konsekwentni co do charakteru rigzbiego?
Na początku (odcinek pokazujący jak Patrick został konsultantem w CBI, nie pamiętam już który to był)
Rigsby jest pokazany jako taki typowy twardziel o kamiennej twarzy w stylu agenta czo.
Potem (90% odcinków) jest takim rozlazłym pierdołą o braku pewności siebie.
Noi teraz od tych odcinków po zabiciu red dżona znów wrócili do rigzbiego twardziela.
Coś jest nie tak czy to ja coś pojeabaulem?
czy dalej nikt nie rozumie o co mi chodzi? rozumiem, że człowiek może się zmienić po narodzinach dziecka tylko co się stało, że rigsby będąc już kiedyś takim twardzielem (http://mentalist-ltmgb.blogspot.com/2012/10/5x05-100th-episode.html - ten odcinek), zmienił się w ciamajdę.
Tak po prawdzie to i Van Pelt się zmieniła, na początku była strasznie naiwna, bigoteryjna. Z tym, że tutaj kierunek zmian jest zgodny z ewolucją. U Rigsby-ego rozumiem, że wręcz przeciwnie, został uwsteczniony ?). Przyznam, że ja Go jako twardziela nie pamiętam, na początku serialu zawsze jako jedyny łapał się na sztuczki PJ'a... On chyba zawsze był ciamajdą...
żebym nie był gołosłowny tutaj jest ten odcinek, o którym mówiłem http://dedd.tv/mentalista/1-s05e05-Cherry-Picked . Patrzcie na jego mimike np. od 0:20, jak zupełnie inna postać.
Ale to jest zupełnie 'inny' odcinek, wyjęty z jakiejkolwiek dynamiki. Sam PJ jest zupełnie nieprzystający do stanu późniejszego, czy obecnego. Dlatego nie lubię całego setnego epizodu, który jest poza tym po prostu mało udany. A Heller zapowiadał tu coś na miarę narodzin Batmana (co chyba źle wróży jego nowemu formatowi, no i samemu Batmanowi, któremu grozi deprecjacja...), spodziewałam się zatem młodego-gniewnego, a nie taką PJową popelinę.