tak czytam opinie po finałowy odcinku 3go sezonu i zastanawiam się czy tylko mi się on nie podobał? To kto jest wtyką można było domyślić się już dawno temu.. Olauglina (czy jak to sie tam pisze) nikt chyba nie polubił, więc każdy odetchnął z ulgą że to on faktycznie był tą wtyką.. o ile więcej byłoby dramaturgii gdyby to był ktoś kogo lubimy.. cho czy rigsby.. zresztą nawet nie o to mi chodzi.. sama rozmowa janea z jasiem.. nie było pojedynku słownego, napięcia, dramaturgii.. z mega przebiegłego czerwonego jasia zrobili goscia, który odbiera telefon od lisbon i na luzie z nia gada widzac że jane go slyszy.. potem prawie janeowi moralniaki.. wiadomo że morderca nie mujsi miec rogow jak sam jasiu powiedzial, ale akurat czerwony jas powinien miec tą charyzme, wyzwolic emocje, na poczatku mowi że odpuszcza wszystko a potem prowokuje.. prawie mnostwo dziwnych sloganow.. wg mnie tworcy poszli troche na latwizne albo juz tak namieszali ten watek że nie mieli pomyslu jak to fajnie rozegrac.. bezposrednia konfrontacja bylaby ok, ale żeby ta rozmowa inaczej wygladala.. mnie to pozostawilo bez emocji.. taka moja opinia, ciekaw jestem innych, ale nie bede wchodzil w zadna dyskusje jezeli ktos ma inne zdanie albo zechce mi wytknac bledy stylistyczne i ortograficzne ;P