No proszę, a ja się wcześniej zastanawiałem po jaką cholerę reżysera komediowego do tego serialu zaprosili... Do tej pory, chyba najlepszy odcinek. Nie ma takiego mrocznego klimatu, jak ten Coscarelliego, ale ogólnie jest dużo bardziej udany. Dobrze zagrany (lubię tego kolesia z "Życia jak sen"), ma niezłą historię i po prostu miło się go ogląda. Pomimo tego, że nie jest to horrorokomedia (czego możnaby się było spodziewać po Landisie), to mamy tu parę humorystycznych elementów.