To był dość dobry odcinek. Lepszy od wszystkich, no może nie licząc Kobiety-jeleń. To najbardziej krwawy odcinek jaki dotychczas obejrzałem w tej serii - aktorstwo poza tym jest całkiem, całkiem, tylko kilka momentów razi. A końcówka... niektórzy jej nie wytrzymają... Niektórzy dostaną naprawdę mdłości... Mimo wszystko uważam, że Carpenter jest w dobrej formie i przedstawił nam niezbyt odkrywcze, a jednak - dobre dziełko. 8/10
Mi się podobało nawiązanie do "Halloween", bo ten krytyk filmowy nazywał się Michael Myers. Poza tym momentami trąca innym filmem Carpentera, tj. "W paszczy szaleństwa". Tam też na ludzi źle oddziaływały najpierw książki, a potem film. Zgodzę się z Tobą, że odcinek 8 jest jak dotąd najlepszy ze wszystkich.