Fabuła jest taka sobie. Szopy-strażnicy bramy, jakaś tam klątwa, takie tam bzdury. Mocną stroną filmu są jednak sceny gore. A najlepsze jest to, że ludzie tu przez tę klątwę zabijają sami siebie na bardzo spektakularne sposoby (np. wyprucie sobie flaków nożyczkami). Szkoda, że ostatnie filmy giallo Argenta nie mają tak dobrych scen mordów, jak te samobójstwa z tego filmu.