Trochę zawiodłem się jednak na Carpenterze,zwłaszcza po niemal doskonałym Cigarette burns (9/10).Odcinek co prawda trzymał w napięciu,był krwawy ale klimat pozostawiał wiele do życzenia, no i ten demon,byłoby lepiej gdyby go jednak nie pokazywali.Mimo wszystko to i tak jeden z lepszych na razie odcinków 2 serii ( na 1 miejscu Pelts),ale moja ocena to nie więcej jak 6/10.Jesli chodzi o Sounds like to tu wymęczyłem się niesamowicie momo paru niezłych scen,praktycznie brak grozy i powolne tempo.A przecież Anderson robił juz naprawdę świetne rzeczy(9 sesja)Dla tego epizodu 3/10

Sounds Like moze faktycznie jakoś bardzo nie zachwyca i na goraco z ocena troche przesadzilem bo raczej na wiecej niz 5-6/10 nie zasluguje ale Pro-Life miał w sobie coś takiego przyciagającego, jakiś taki magnetyzujący klimat że naprawdę ten odcinek mi się podobał. Mimo że właśnie momentami był przerysowany to mi właśnie taki sposób przedstawienia całości odpowiadał, właśnie na takie kino się nastwaiłem :). Poza tym już sama muzyka podnosi ocene o kilka oczek. Szkoda że Cody Carpenter nie tworzy soundtracków do większej ilości horrorów. Plus jeszcze urodziwa Caitlin Wachs oraz świetny Ron Perlman... wszytsko tworzy zgrabną całość.

Pro-Life to w moim odczuciu jeden z lepszych odcinków tego serialu, aczkolwiek zawiodłam sie na zakończeniu, jakieś takie mało wyraziste...

A wspomniany we wczesniejszych komentarzach "Sounds Like" mnie osobiście wgniótł w podłogę, siedziałam przed ekranem jak zaczarowana.

A dla mnie ten serial to żenada straszna. Za dużo krwi i niektóre odcinki wręcz śmieszne, żadnej wkrętki nie ma obejrzałem chyba 4 odcinki i każdy był praktyczniue identyczny krew sikająca po ekranie i nic więcej, żadnego klimatu