To zdecydowanie jedna z najgorszych telenowel. Czegoś tak złego nie widziałam od "Nie igraj z aniołem". Oglądam to czasami z nudów, ale od dłuższego czasu aż nie da się na to patrzeć.

Najbardziej denerwuje mnie VM, który jest tak strasznie jednowymiarowy, po prostu bohater bez skazy. Jest taki mądry, silny i szlachetny, wszyscy go uwielbiają i podziwiają, a każda dziewczyna na jego drodze zakochuje się w nim bez pamięci. Tak bardzo sam uwierzył w swoją wspaniałość, że uroiło mu się, że uda mu się uciec z więzienia przez podkop i nikt go na tym nie nakryje.
Cała reszta bohaterów nie jest lepsza. Wszyscy w kółko tylko zbierają się w jednym mieszkaniu i rozpaczają albo nachodzą Bogu ducha winnego dyrektora więzienia, który tylko wykonuje wyrok sądu, i mają do niego pretensje, że trzyma w zamknięciu człowieka, który przecież został skazany za morderstwo.
A teraz ta sprawa z cyrkiem. Leon przebrany za klowna zamykający VM w klatce z lwem- no proszę... Kto to wymyśla?
Serial ratuje Coral, która choć napompowana do granic możliwości, to przynajmniej wnosi trochę koloru i życia do fabuły. Nie wiem, w czym tkwi jej sekret, ale przyjemnie się ją ogląda (i nie mówię tu o wyglądzie).

Teraz włączam MM tylko po to, by zobaczyć co jeszcze absurdalnego wymyślili scenarzyści.