Myślałem, że po Breaking Bad już nic lepszego się nie zdarzy, ale proszę bardzo. Mr. Robot przebił wszystko.
Jeden reżyser i ten sam scenarzysta wszystkich odcinków - powstał majstersztyk. Jeszcze nie wiem jak się skończy i proszę mi tego nie zdradzać, ale jak do tej pory to jest po prostu genialne.
W 4-tym sezonie widzimy wyraźnie jak tempo serialu zwalnia i znacząco się zmienia. Poszczególne sceny są bardziej rozciągnięte, ale nadal prowadzone są w bardzo interesujący sposób, więc to nie nudzi.
Zabawę konwencją widzimy też wyraźnie właśnie w 7-dmym odcinku, który został podzielony na akty (może to tylko ja, ale widzę inspirację Tarantino).
Ten odcinek to też wielki przełom w całym serialu bo ostatecznie dowiadujemy się co spowodowało, że Elliot jest kim jest. Czekam na finał. Zobaczymy jak to się skończy.