PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=797136}

Mr. Sunshine

Mi-seu-teo syeon-sya-in
8,2 1 499
ocen
8,2 10 1 1499
Mr. Sunshine
powrót do forum serialu Mr. Sunshine

Pierwsza połowa serialu naprawde dobra - ukazująca główny problem jakim było pochodzenie, podział klasowy i trudności z nimi związane.

Druga połowa to z kolei nagły zwrot akcji jakby poprzednie problemy już nie istniały - okupacja na pełną skalę, kolaboracja, walka o przetrwanie.

Niestety serial zaczyna się dłużyć poprzez niezwykle irytujące sytuacje na zasadzie " róbmy wszystko byleby tylko nie być razem". Scenarzyści za wszelką cenę w dramatyczny sposób próbują zakończyć historię .
Ostanie sceny są aż głupie - jakby wszyscy głowni bohaterowie musieli popełnić samobójstwo - bo będzie lepszy końcowy efekt.

ocenił(a) serial na 5
szef504

Właśnie jestem po seansie i mam identyczne odczucia. Pierwsza połowa zapowiadała lekki romans w trudnych czasach, chociaż przewlekły, bo co chwilę mieliśmy sceny, kiedy "wiedzielismy, że nigdy nie będą już razem". Po czym i tak byli razem, no ile można! Tylko że jeszcze na początku do siebie lgnęli, potem już on się za nią uganiał, a ona poświęciła się walce, ciągle mówiąc, że cierpi, ale i tak zachowa się po swojemu. Ten romans od tamtej pory stracił jakikolwiek polot, jakby ich relacja ograniczała się do pocieszania się odświętnie i trzymaniu za rączkę. Mam wrażenie, że reżyser w połowie postanowił zmienić gatunek serialu. Co w efekcie otrzymaliśmy? 26h materiału z niesatysfakcjonującym zakończeniem dla każdej z postaci, poczucie rozczarowania i nic w zamian. I nie, nie mam nic przeciwko śmierciom bohaterów, ale nadmienić muszę, że kiedy bohaterowie posiadają oczywisty plot armor przez większość odcinkow (jeden nawet przeżył postrzał, zaciukanie mieczem i utopienie!), trudno mi uwierzyć, gdy nagle wszyscy ginął. Koleś przeżył masę ran od miecza i potrafił jakoś wypłynąć, nie mając siły nawet ścisnąć miecza. Ale już pani hotelarka umiera bo stała obok hotelu, który wybuchł. Dlaczego decyduje my się na realizm tylko raz na jakiś czas?! A śmierć głównego bohater to już kuriozum kompletne, jakby nie mógł wskoczyć do ukochanej. Przecież ci Japończycy zaczęli do niego strzelać z takim opóźnieniem, że nie sposób tego nazwać nawet chińskim zapłonem. Ponadto razi niewykorzystany potencjał wątków, ta niemowa, z którą mieszkał Go - dlaczego? Jaka w koncu łączyła ich relacja? Jak ją wygania, ot tak znika i olać. Laska, którą Kim chce uratować, mówiąc rodzinie, że to jego narzeczona? Olać, niech facet ginie na przesłuchaniu. Mogliby chociaż przed śmiercią pozwolić tym bohaterom uleczyć się z miłości od laski, która dosłownie tego uczucia im nie okazuje, a nie tkwić w tym bez sensu. Nie wiem, już do cholery wyznać uczucie. Ponadto razi natłok postaci, których tworcy wiedzą, że widz nie ogarnie, bo są podpisani na ekranie, ale moje napisy tego nie czytały. Od pierwszego odcinka zastanawiały się kto jest kim z postaci pobocznych, które potrafią pojawiać się i znikać. Ja sam pomyliłem tego staruszka Go i myślałem, że to on zabił rodziców Choia i dopiero może po 12 g zostałem wyprowadzony z błędu. Reżyser ewidentnie chciał przedstawić za dużo, zabrać się za wiele wątków i w efekcie nie rozwinął tych, które powinien. Niestety, mogło to być przyjemne filmidło, tak został tylko niedosyt przez ostatnie godziny, ktore przemęczyłem. Końcówka już jest chyba tylko do wypłakania się młodych pań, które będą przecież płakać bo ładne chłopaki umierają. No ja nie mogę, polubilem tych bohaterów, ale nie czułem respektu dla poświęcenia ani nic w ten deseń, jedynie zarzenowanie tym jak sztuczny jest to efekt, podkręcony niepasującą do epoki muzyką.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones