Serial sci-fi aby był ciekawy musi wyraźnie określić, które elementy są fikcyjne, a które prawdziwe, bo inaczej śmierdzi kiczem. Jeśli fabuła twierdzi, że pudełko jest idealnie odizolowane od świata zewnętrznego i dlatego w środku uzyskuje się stan superpozycji, to jest to aksjomat z którym się nie polemizuje. Bohater może przemieszczać się z wnętrza jednego pudełka do wnętrza innego. Samo pudełko zostaje, gdzie jest.
Jednak serial od razu popełnia błąd pokazując światy, w których nikt nie zbudował tego pudełka, a jednak ono tam jest. Czyli, że całe pudełko się teleportowało razem z bohaterem, co całkowicie podważa wcześniejszy aksjomat.
Kolejna sprawa, to że bohater stwierdził, że można się przenosić do światów "bliskich" pierwotnego, połączonych ze sobą, niedawno odgałęzionych, itp. A jednak światy z typu "ekstremalnych" zdecydowanie do takich nie należały. Nie ma szans, by atmosfera była zdmuchnięta przez gwiazdę w ciągu ludzkiego życia. I znów, jeśli świat cały zamarł i ludzkość upadła, to kto zbudował pudełko?!?
Ten sam błąd dotyczy substancji psychoaktywnej, która w założeniu miała wyłączać funkcje mózgu odpowiedzialne za "wybieranie", za "bycie obserwatorem". Miało to sens, bo brak świadomości wpisuje się nieźle w teoretyczną koncepcję superpozycji. Jednak serial znów zburzył własną zasadę i nagle bohaterowie widzą nieskończony korytarz w którym sobie wchodzą i wychodzą do woli przez każde drzwi. Cała idea superpozycji zakłada, że niemożliwym jest na jakimkolwiek poziomie odróżnienie położenia aż do momentu otwarcia drzwi, w tym wskazania relatywnego położenia jednego świata względem drugiego. Drzwi powinny być jedne i każde ich otwarcie powinno wypuszczać do innego świata.
Te fundamentalne błędy niszczą przyjemność z oglądania pierwszych kilku odcinków, które są kluczowe do wciągnięcia widza.
Jednak potem jest trochę lepiej, bo serial zaczyna zabawę w "co jeśli" i przesuwa granicę tego, o czym widz kiedykolwiek myślał. W końcu ilu z nas zastanawiało się kiedykolwiek co by zrobiło, gdyby się pojawiło kilkuset naszych sobowtórów?
Wydaje mi się, że autorzy serialu sami nie rozumieli zbyt dobrze koncepcji z fabuły. Może by tak jednak zatrudniać przy tworzeniu tego typu filmów trochę inteligentniejszych ludzi?