Przed przeczytaniem tego fanfica myślałem, że Cupcakes jest najbardziej chorym
opowiadaniem jakie przeczytałem. Po przeczytaniu zmieniłem zdanie :)
czy lepiej czytać po angielsku czy po polsku ?
https://docs.google.com/document/d/1LtqvltVlkFMevJzxCHB3yxzR098dulM-ZrnFHYBgnPc/ edit?pli=1 wersja pl jak by kto chcial
Aha, ostrzegam: Jak macie słabe nerwy, to albo przygotujcie sobie miednicę, albo nie czytajcie :)
strasznie słabe, nie wiem nawet czy to wina tłumaczenia które też nie ma w sobie kszty artyzmu
widać że autor sili się na próby przedstawienia jak najbardziej brutalnych wydarzeń tylko dlatego żeby było. Większość wydarzeń absolutnie bez sensu, kompletny random. No i w sumie nawet gorszące to nie jest.
Słaba może to i jest, ale szokujące na pewno. I chyba po to powstało to opowiadanie, poza tym nie mówiłem, że to jakieś arcydzieło :)
Wspomniałem w temacie "Cupcakes", że nie polecam takiego jednego tytułu i... cóż, właśnie o ten fanfik chodziło ;] O ile Cupcakes nawet lubię to tego... yyy... nie, zdecydowanie nie :P
PS: Co się stało z tematem "Cupcakes"? Z jakiej racji ot tak sobie zniknął/został zablokowany? To... twoja sprawka?
Ale ja wszystko muszę zobaczyć na własne paczałki i dopiero później żałować straconych 7 minut ^^
cupcakes, ten temat zgłosił kompletnie nie wiemy kto ^^
strange, po tym jak przestałeś odpisywać tam wcześniej zdawało mi się że mię olano
Tak też myślałem i dlatego tytułu nie podałem, ale cóż... wygląda na to, iż ktoś zrobił to za mnie... :P
Aha... okej, ale chyba, aby temat zablokować nie wystarczy tylko go zgłosić, ale musi też on łamać regulamin czy coś... nie?
Tam wcześniej...? Tzn. gdzie...?
żeby temat zablokować, właśnie chyba nie wiem. Znaczy mnie wywalili już 1 temat który nie łamał regulaminu, i jeden post z rysunkiem, też nie łamiący regulaminu.
Tam wcześniej tzn wcześniej jak rozmawialiśmy.
No, w temacie rzeczywiście nic takiego nie zauważyłem... a może za mało dokładnie czytałem regulamin? A rysunek... nie wiem, nie miałem okazji go przyuważyć...
W Cupcakes? Faktycznie się nie śpieszyłem z odpowiedzią, niemniej w końcu ją napisałem... a niedługo potem temat już był przyblokowany ; /
Może dlatego nie udało mi się go przeczytać
i wciąż nie do końca mogę sobie przypomnieć o co chodziło ale chyba wypominałeś mi coś przykrego
Może. Napisałem tam, coś na temat, że kwestia smaku zależy od gustu, dlaczego Cupcakes się cieszy taką niesławą i takie tam, w sumie nic ważnego... :P
Pewnie tak, biorąc pod uwagę, iż dla Ciebie prawie wszystko jest przykre... xP Nie no, żartuję, ale nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie tak było... :P
jak to nic ważnego, skoro kwestia dobrego smaku zależy od gustu. 90% społeczeństwa nie zdołałoby zaserwować tak głębokiej myśli.
Nie no naprawdę, dalej to ciągniesz? Wcześniej robiłeś mi przykrość (mam takie dziwne wrażenie że umyślnie), teraz...
Właściwie to nie chodziło tyle o gust, co o wrażliwość, ale ona, podobnie jak gust, u każdego jest inna, więc w sumie na jedno wychodzi...
Umyślnie czy nie, moim celem nie było, aby było Ci przykro, rany... dla Ciebie naprawdę wszystko jest przykre... trochę dystansu :)
Cóż, dla mnie wszystko jest przykre? Powiem raczej, że ogromna większość jest, a kiedy już przybędzie ktoś i powie coś nieprzykrego, dość trudno mi odróżnić to co ktoś powiedział z zamiarem urażenia mnie od niezbyt fortunnej frazy.
Hmm... to może w takich przypadkach nie zakładaj od razu, że te słowa miały na celu urażenie Cię, a wręcz przeciwnie? :D
no dobra po pokonaniu naszego ukrytego trolika jakoś poprawił mi się humor, może przesadzam odrobinę ^^ choć akurat jechanie po mnie umiem wyczuć ^^
Może... odrobinę... aha, skoro tak twierdzisz ^^ Zaraz... jaki trolik? o_0 Coś mnie ominęło? No nic, grunt, że humor dopisuje :D
Dość marny trolik...
oj tak, paczenie na nich poprawia humor lol.
masz dA, prawda?
kurcze a szkoda bo właście rzeczy mają się tam stać dużo ciekawsze niż są tu ^^ podasz nick? XD
a mnie wzięło na pytanie czy może istnieć całkowity chaos, dochodzę do wniosku, że nie.
Jasne, to będzie db-krk-171, chyba tak, coś w tym stylu... z septagramem w awatarze :P
Sądzę, że sytuacja jest tu o tyle ciekawa, że całkiem podobna do kwestii istnienia absolutnego niczego, chaos też w swojej doskonałej formie wytwarza pewne paradoksy, tzn. zaprzeczenie wszelkich porządków i systemów, które nie podlega żadnej zasadzie i ze wszystkimi jest sprzeczna, nie może być zamknięte w jakiekolwiek definicji, choćby takiej jaką teraz podałem, bo w końcu definicja to zasada, nie? I tu, w tym tkwi problem całkowitego chaosu ^^
Problem w tym, że z chaos idealny byłby zaprzeczeniem jakichkolwiek prawideł, reguł i logiki. Nie mógłby nawet powstać wszechświat, który opiera się na jakichkolwiek uniwersalnych prawach jak grawitacja czy istnienie materii. Cząstki nie mogłyby nawet utworzyć żadnej 'chmury', bo to już byłoby zorganizowanie ich w pewnym stopniu. Natomiast kompletne rozproszenie byłoby jeszcze innym zorganizowaniem. Tu już nawet nie problem w definiowaniu chaosu, ale w tym, że chaos taki byłby swoim własnym zaprzeczeniem, byłby zorganizowany.
No tak, ale chaos, aby był chaosem nie powinien być czystym odwróceniem ładu, to już by nadawało mu jakiś porządek (odwrotny, ale zawsze). Może, aby łatwiej byłoby to zrozumieć, należałoby zacząć od jakiegoś porządku i patrzeć, jak na zasadzie entropii, powoli w chaos się zamienia? Jak w naturalny sposób nieporządek się sam tworzy i coraz mniej zasad go dotyczy? Może wtedy udałoby się dojść tą drogą do doskonałego chaosu, takiego jak Ty go opisujesz i być może jednak okazałoby się również, że jest w stanie przybrać taką formę, która pozwoli mu na istnienie ;) Zaś jeśli jednak nie... to może doskonały chaos jest zarazem doskonałym niczym, tym, co wybiega poza możliwą definicję i wyobrażenia?
Właśnie dlatego chaos nigdy nie może być kompletny, nie może być 'doskonały' ani 'pełny', zawsze istnieje jakiś stopień harmonii w chaosie.
Co do doskonałego chaosu, doskonałość też zakłada porządek/ład, więc chaos doskonały to oksymoron. A co do doskonałego nic-> jeśli nie ma nic, to nie ma też chaosu
Ale ten jakiś stopień harmonii w żaden sposób nie zubaża chaosu, wystarczy, aby to harmoniczne coś znalazło się nie na miejscu i już mamy chaos gotowy. W bałaganie często jest tak, że zwykłe nie koniecznie chaotyczne rzeczy, znajdując się nie na miejscu go wytwarzają... Sny są w sumie całkowicie chaotyczne tak na to patrząc, niby nawet mają jakiś sens, jednak w każdej chwili ot tak może się to zmienić i wydarzenia w nich na innych zasadach się zaczną rozgrywać... nie to, co w tym świecie :P
Tak, chaos doskonały to oksymoron, więc jest doskonały tylko wtedy, gdy taki nie jest, a to wciąż nie wyklucza jego istnienia, a przynajmniej nie robi tego, jeśli odpuścimy sobie logikę... Hmm... w wielu mitologiach świat wyłania się z Chaosu (a wraz z tym być nim przestaje, porządkuje się), a z kolei w innych powstaje z niczego... do ciekawych wniosków można by dojść, gdyby okazało się, że Nic i Chaos doskonałe to nic innego jak dokładnie te same rzeczy ^^
Jak to jakiś stopień harmonii nie zubaża chaosu? Jeśli mamy otrzymać chaos idealny, chaos kompletny, a chaos jest zaprzeczeniem harmonii/ładu/porządku, to te elementy nie mogą w nim występować.
Jest doskonały tylko wtedy, kiedy taki nie jest- to właśnie wyklucza jego istnienie, bo musiałby spełniać dwa warunki, które wzajemnie się wykluczają, co jest niemożliwe.
Ale czy chaos może być niczym? Chaos z góry zakłada istnienie czegoś, co najmniej 2 elementów, które są wobec siebie w jakimś nieporządku. Jeśli nie istnieje nic, nie istnieje też ten nieporządek.
co do wniosków- jesteśmy już blisko odkrycia początków wszechświata, nobel i okładka 'Faktu' są na wyciągnięcie kopytka...
Nie zubaża, bo chaos to chaos, pojawia się wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia nawet z najmniejszym nieporządkiem, oczywiście jest wtedy też odpowiednio mniejszy, zaś jeśli będzie tak rosnąć i rosnąć, to dojdzie w końcu do sytuacji, w której chaos chaosem być przestanie i stanie się nowym porządkiem...
Teoretycznie niby tak, powinien spełniać te dwa warunki, jeden, aby był doskonały, a drugi, aby był chaosem, a takie zastawienie faktycznie może być niemożliwe, ale... czy na pewno? ;P
Nic jest jak zero, zero nie jest, a jednocześnie jest zarazem i ujemne, i dodatnie. Z niczym jest podobnie, można by je podać jako przykład doskonałego ładu, jak i doskonałego chaosu. Właściwie nic nadaje się też na przykład wszystkiego, co nie istnieje, więc nazwanie go chaosem doskonałym wcale nie potwierdza istnienia tego ostatniego x]
Heh, w dzisiejszych czasach wcale nie trzeba robić wiele, by zdobyć to czy tamto ^^
Tak, ale nam chodzi o chaos kompletny, o chaos idealny. Który istnieć nie może.
Czy jest niemożliwe? Raczej na pewno, jak zestawisz cechy idealności i nieładu? Jedna z cech niweluje drugą, więc...
Nic nie może być chaosem, gdyż wtedy byłoby już czymś. W takim wypadku nic, które byłoby chaosem, nie byłoby już czymś co można nazwać 'nic'. Nic to stan w którym nie ma ani ładu, ani chaosu, bo nie ma... nic XD Ponadto chaos jest stanem rzeczy, a więc musi istnieć coś, co w tym chaosie będzie.
No nie wiem, na przykład żeby dostać pokojowego nobla, trzeba prowadzić 3 wojny- napaści i popełniać zbrodnie wojenne, a do tego trzeba sporych nakładów pieniężnych. Co do faktu, wystarczy udusić się kocykiem termostatycznym.
Może istnieć, wystarczy, aby zawierał jednocześnie te dwie sprzeczne cechy, co za problem? Nie może istnieć obiekt gorący i zimny zarazem? Ciemny i jasny jednocześnie? Niedoskonały, a jednak idealny? Na tak abstrakcyjny polu to wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe do orzeczenia, a to nic, którego nazwać nie można... może to ono jest tym chaosem tylko wtedy kiedy nim nie jest? Gdy nie jest nawet niczym...?
Ech... nobel znacznie stracił na prestiżu... a Fakt, dziwię się, że ktokolwiek to czyta :/
Jak to co za problem? Jeśli dwie cechy wzajemnie się wykluczają, nie mogą występować jednocześnie. Czy obiekt gorący i zimny może istnieć? Jeśli przyjmiemy obiektywnie co to znaczy zimny a co to znaczy ciepły, to nie. Dany obiekt materialny ma jedną temperaturę, którą jeden może uznać za gorący, drugi za zimny, ale jeśli przyjmiemy jakiś obiektywny miernik, nie będzie możliwe oznaczenie go równocześnie dwoma tymi cechami.
Niedoskonały a idealny- również się wykluczają, gdyż idealny obiekt co do zasady wyklucza wszelkie niedoskonałości.
nobel rzeczywiście... a co do faktu-> głupich ludzi nie brakuje, wszakże na takich wychowuje teraz państwo, pozbawionych krytycyzmu. Kwestionowanie czegokolwiek również jest niemal zakazane.
Tutaj kłopot głównie wynika z definicji, czyli co rozumiemy pod danym słowem... ale dobrze, jeśli przyjmiemy jakieś ustalone wyznaczniki ciepła lub zimna, to i tak na granicy tych temperatur (tzn. ciepłej i zimnej) będzie się znajdował obiekt taki i taki jednocześnie. Oczywiście możemy uznać, że to pomiędzy ciepłe a zimne będzie się zwało temperaturą umiarkowaną, jednak to trochę dziwnie brzmi, że coś nie jest ani zimne, ani ciepłe tylko... umiarkowane. No, tak się nie mówi!
W tym wypadku też problem leży w definicji. Przyjmijmy jakąś definicję doskonałości na początek, a potem wyobraźmy sobie tego całkowite przeciwieństwo, zupełne, można by rzec idealne odbicie... W ten sposób mamy zarówno idealne, jak i niedoskonałe. Może to doprowadzić do kolizji definicji, ale to raczej świadczy o ułomności definicji, słowa, niż wyklucza istnienie czegokolwiek, bo w końcu czum jest chaos? Może to co innego niż nam się wydaje? I łatwiej jest uzyskać jego doskonałą formę niż sądzimy...
Zawsze duże systemy starały się krytycyzm może nie tyle zlikwidować, co go unieszkodliwić przynajmniej. Jest potencjalnie niebezpieczny, bo może wywrócić system do góry nogami, a to zbędne ryzyko, lepiej się pozbywać takich niestabilnych elementów zawczasu... :P
Tak rzeczywiście będzie, chyba że przyjmiemy, że pomiędzy tym naszym ciepłem a zimnem istnieje jescze jakaś strefa neutralna. Obiekty należące do tej strefy nie byłyby ani ciepłe, ani zimne, a neutralne/obojętne, czyli jak to nazwałeś, umiarkowane. Nie wszystko musi być ciepłe lub zimne, bo zawsze musiałbyś w tym rozróżnieniu podać granicę. A jak wykazać, że jeden obiekt odrobinę cieplejszy jest jeszcze ciepły, a inny, odrobinę tylko mniej ciepły jest już zimny? Co prawda ten problem istnieje nawet jeśli wprowadzimy strefę neutralną, ale tu jest on odrobinę mniej obecny, tj nie prowadzi do konieczności ostrego ograniczenia.
Ale czy rzeczywiście problem leży w definicji? Idealny porządek jest całkowicie możliwy i do wyobrażenia, nie ma w nim nic sprzecznego, natomiast chaos z racji swej samej natury nie może być chyba idealny, to znaczy-> jeśli chaos przybierze swą doskonałą formę, to czy dalej będzie chaosem?
Duże systemy... przykładowo: monarchia nie zakładała możliwości istnienia opozycji, komunizm walczył z opozycją, nazizm indoktrynował od początku, a demokracja zostawia pewien zawór bezpieczeństwa w kierunku którego można skierować napięcia. Otóż o ile poprzednie systemy walczyły aktywnie z niebezpiecznymi grupami, tak demokracja zostawia ich w spokoju, co jest jeszcze bardziej niebezpieczne. Większość siedzi oczywiście potulnie jak baranki, a w demokracji chodzi o większość. A jednostki niepodporządkowane... cóż, społeczeństwo nauczyło się wygody i posłuszeństwa, nikt ich nie wysłucha, a iluzja kowala własnego losu jest bezpieczna.
Można to rozwiązać w jeszcze inny sposób. Skoro z fizycznego punktu widzenia zimno nie istnieje, a jest tylko brakiem ciepła, to w ten sposób wszystko będzie ciepłe, tylko w różnym stopniu. Przy czym to w sumie nie rozwiązuje problemu chaosu, chociaż gdyby przyjąć, że ład jest jak ciepło, a wszystko jest w jakimś stopniu uporządkowane (albo odwrotnie)...
Idealny porządek jest możliwy do wyobrażenia, a chaos nie... cóż, w końcu to przeciwieństwo, więc nic dziwnego, że różni się już taką cechą jak możliwość ogarnięcia tego przez ludzki umysł. Idealny chaos, przeciwieństwo ładu, to jak już mówiłem tak naprawdę odwrotny porządek, więc już niekoniecznie chaos... ale można na to spojrzeć inaczej, przeciwieństwem sympatii (miłość) jest antypatia (nienawiść), jednak jest jeszcze coś, co jest przeciwieństwem jednego i drugiego, apatia (obojętność). Z tej perspektywy mamy dwa porządki, normalny i odwrotny, a chaos jest ich mieszanką ;]
Każdy system walczy na swój sposób, tyle że sposób demokracji jest dość podstępny, a przynajmniej tej współczesnej demokracji, jeśli nie należy tego już nazywać ochlokracją. W natłoku wszechobecnej dezinformacji ciężko rozróżnić fakty od fikcji, choćby nie wiadomo jak się starać i nic dziwnego więc, że w związku z tym coraz mniej wielu decyduje się na odważne kroki i woli bezpiecznie egzystować w tym chwiejącym się systemie... Nie ma teraz co pozbywać się elementów wywrotowych, i tak ich nikt nie słucha, za duże ryzyko, a i poza tym nie wiadomo, czy to w ogóle prawda, co mówi więc... :P
Możliwe więc, zeby nazwać chaos całkowitym brakiem, zerem absolutnym ładu. Ale czy na pewno? Jeśli coś jest w *doskonałym* nieładzie, to nie rozwiązuje się problem, bo nasze zero zmienia się automatycznie w najwyższy punkt skali.
A więc chaos nie byłby przeciwstawieniem ładu a mieszanką ładu i... czego?
System demokracji jest dość dobrze przemyślany, ponieważ jako jedyny daje idealną wręcz iluzję wolności i wyboru. Dlatego też ludzie ślepo w ten system wierzą. Dodatkowo zaś mamy w pakiecie fakt iż demokracja rozwinęła się w swoistym apexie, momencie szczytowym ludzkiej głupoty i ignorancji. W momencie kiedy ludzie przestali myśleć. To również pomogło. W ameryce ludzie zgłupieli szybciej (i dalej nas wszystkich na tym polu wyprzedzają), ale reszta poszła za nimi jak baranki. A ludzi którzy słusznie prawią nikt już nie słucha. Powiedz, że monarchia była lepsza, masz rację, ale stado ludzików Cię wyśmieje i nikt nie weźmie tego na poważnie.
Ja bym raczej nazwał ład zerem absolutnym chaosu, ponieważ go możemy sobie wyobrazić, podczas gdy chaos nie wiemy, kiedy i czy w ogóle się kończy... może nie ma końca i przez to nigdy nie osiąga swej doskonałej formy?
Wtedy chaos doskonały byłby mieszaniną ładu i "doskonałego" chaosu, czyli odwrotnego ładu, przeciwnego porządku i generalnie czegoś, co chaos przypomina, jednak jak na chaos jest zbyt doskonałe ;]
Taa... wybór to w sumie tylko iluzja, może gdyby ludzie głosowali z głową, wybierając to, co naprawdę chcą zamiast mniejszego zła, kierując się mediami, tylko po to, aby jakaś tam większa partia nie wygrała, to byłoby inaczej :P Demokracja się wg mnie nie sprawdza z tego powodu, iż zbyt wielu ludzi ma przez nią wpływ na władzę, zdecydowanie zbyt wielu, i władzę koniec końców wybiera niezorganizowany, podatny na emocje i manipulacje tłum... ciężko jakoś to przemóc :/ Nie wiem, czy w Ameryce ludzie są bardziej ogłupieni, ale faktycznie u nich kultura masowa coraz bardziej kuleje [patrz: MTV]. Niemniej nie jest źle, znam całkiem wielu innych monarchistów ;)
W porównaniu do Cupcakes bardzo słabe. Tak dużo jest tych brutalnych i zboczonych scen że robi się to śmieszne. Zero finezji, brak jakiegokolwiek klimatu. Suche opowiadanie przeładowane zboczonym gore i to wszystko. Nie czuję się jakoś szczególnie poruszony czy zszokowany po przeczytaniu tego.
A ja nie mówię, że ten fanfic (Sweet Apple Massacre), mi się podoba. Napisałem w pierwszym poście, że jest chory i zastanawiam się, jak bardzo trzeba być chorym na głowę, żeby coś takiego napisać.
Ja po prostu oceniłem i skomentowałem ten fanfik. Nic przecież nie mówiłem o Tobie, że go lubisz czy coś. A co do pytania, jak trzeba być chorym żeby napisać takie coś, otóż wcale. Każdy z nas ma dosyć wyobraźni żeby wymyślić takie czy inne podobne pierdoły :)
Nie wiem jak ciebie, ale mnie fanficki take jak Cupcakes, czy to omawiane tutaj śmieszą. Czemu? Bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić Pinkie wypruwającej flaki Rainbow, czy Big Macintosha molestującego CMC.
To już tylko zależy od tego jak dużą ma się wyobraźnie. Ja czytając Cupcakes nawet nie myślałem żeby porównywać to do serialu. Ponieważ fanfik jest tylko czyimś wymysłem. Cupcakes nie jest śmieszny, bo jest dosyć dobrze zrobiony i przemyślany, natomiast Sweet Apple Massacre jest po prostu żałosny.
Co masz na myśli mówiąc "dobrze zrobiony"? Przecież tam też krew leje się litrami.
Jest jakoś sensownie napisany, buduje się klimat, przeżywa się te emocje, jest to (dla mnie) solidne gore. A skoro jest to gore czy tam grimdark jak zwał tak zwał, to krew powinna się przecież lać :)