„Naprzeglądałam” się różnych tematów i opinii o serialu „Na wspólnej” – przeczytać tego się nie da! Wszyscy albo prawie wszyscy narzekają, że beznadziejny, nudny, nie ma co oglądać, ktoś robi nawet ranking najbardziej „denerwującego aktora”… Tylko skąd tyle „wiedzy” o czymś, czego nie warto oglądać? Oto jest pytanie! Ludzie skąd w was tyle złości i nienawiści do świata?
Nie wypieram się, że nie oglądam, bo oglądam prawie od początku i chociaż parę rzeczy mnie denerwuje, będę oglądać na przekór wszelkim abnegatom, którym wszystko i wszyscy się z góry nie podoba, chociaż niekoniecznie to znają. Teksty pod tytułem „szkoda czasu na oglądnie” lub poddawanie w wątpliwość intelektu, tych którzy to oglądają jest delikatnie mówiąc mało eleganckie…
O gustach podobno się nie dyskutuje, więc z czystej przekory chcę zaproponować temat „Najbardziej intrygująca, fascynująca postać tego serialu”. Może wreszcie pojawi się coś pozytywnego…
Dla mnie taką osobą jest Agnieszka Olszewska… Agnieszka Olszewska wkracza do akcji w 3 roku emisji serialu (w listopadzie 2006). Poznajemy jako apodyktyczną szefową, z którą niewiele osób chce pracować. Mimo to Weronika angażuje się w jej kancelarii… Nie miejsce tu na streszczenie całego wątku.
Agnieszka to postać wielowymiarowa… od zgryźliwej i wrednej jędzy, która namieszała w życiu wielu osób, aż po wrażliwą kobietę, patrzącą przez różowe okulary na obiekt swych uczuć.
Ma swoje słabości, stoczyła zwycięską walkę z nałogiem, mimo że zdarzały się chwile załamania, że była o krok od próby samobójczej. Chociaż odnosi sukcesy na polu, zawodowym, nie wiedzie jej się w życiu osobistym… (Faceci zwykle boją się kobiet mądrzejszych od siebie.) Kiedy wreszcie spotyka kogoś, na kim zaczyna jej zależeć (snuje wręcz plany na wspólny urlop, przyszłość…), szybko okazuje się, że to człek maluczki, kanciarz i spryciarz, który zrobi wszystko, byle wykpić się od kary. A że po drodze zrani uczucia kogoś, komu na nim zależy... Cóż z tego… Agnieszka nie potrafi się z tym pogodzić, więc kończy znajomość z Szymonem. Potem powrót do przeszłości i młodzieńczej miłości, a raczej wspomnień o niej, dzięki a raczej przez dociekliwość Weroniki, która nieświadoma tego przyczyniła się prawie do rozpadu własnego związku…
Ale to przecież w końcu Agnieszka nakłania ją do powrotu do Adama wyznając prawdę. Krzysztof w gruncie rzeczy też okazał się być człowiekiem tchórzliwym i zatwardziałym w gniewie.
W pogmatwanych losach wielu postaci, które spotyka Agnieszka na swej drodze, to ONA okazuje się być prawdziwym przyjacielem, który przede wszystkim chce i umie słuchać, doradzić, pocieszyć. To do niej przychodzi na nocne zwierzenia Ewa zafascynowana Borysem. I choć Roman został jej przyjacielem zanim poznała Ewę, Hofferowa dobrze wie, że może jej zaufać, że nawet nieopacznie nie „zdradzi” ją przed mężem. To lojalność wobec przyjaciółki (czy jak kto woli „babska” solidarność) każe jej tak postąpić… Ktoś mógłby zarzucić, że tym samym stała się nielojalna wobec Romana…
Może, ale trzeba podkreślić, że Agnieszka zawsze staje po stronie uczucia. Przyjaźń, lojalność sympatia są dla niej równie ważne jak miłość… A czym jest pomoc i serce okazane Tamarze? W jakimś sensie spełnienie się w roli matki, którą nigdy nie została… Zachwycające i wzruszające zarazem jest to jak traktuje w gruncie rzeczy obcą dziewczynkę… Chociaż to Roman pierwszy wyciągnął pomocną dłoń do jej matki, to Agnieszka doprowadziła do ukrócenia znęcania się nad Tamarą, sukcesu w szkole muzycznej. Potrafiła znaleźć wspólny język z nastolatką, mimo że w tej materii nie ma żadnego doświadczenia…
Czy refleksje te to hymn na cześć Agnieszki? Nic podobnego! Postać postrzegana tak właśnie to w dużej mierze (a może przede wszystkim) zasługa aktorstwa Katarzyny Walter, która sprawiła, że widz wierzy Agnieszce i wierzy w Agnieszkę.
Wierzy, kiedy nieco łamiącym się głosem, próbuje wyjaśnić Ewie, że niezręcznie będzie zajmować się sprawą rozwodową Hofferów. Wierzy, kiedy zaciekle broni Lenbacha. Wierzy, kiedy przeżywa egzamin Tamary. Wierzy, kiedy z czułością patrzy w oczy Rafała…
Jak morzna ogladac takie gnioty jak to i inne polskie telenowele. Poprostu rece opadaja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Można oglądać "gnioty" lub nie, jak kto woli... a ręce opadają wtedy, gdy ktoś pisze tak "poprawnie" ortograficznie jak Ty! Można i trzeba ZAGLĄDAĆ CZASAMI DO SŁOWNIKA ORTOGRAFICZNEGO!!!
Myślę, że ktoś prezentujący taki poziom ortografii nie powinien wypowiadać się na temat czyjegoś gustu. Pozdrawiam!
Jeszcze jedno... Skoro "gniot" jak inne polskie telenowele, to po co zaglądasz na tę stronę? Wolę tego "gniota" niż Twoje propozycje (krwawe horrory). Każdy niech ogląda to co chce, a o gustach się nie dyskutuje.
A propos ortografii to "który" pisze się "ó", nie tak jak w Twoim wydaniu "filmy, kture pragnę obejrzeć"
Przepraszam, zapis brzmiał "Filmy kture posiadam", a poza tym to
"-Anonimowi porzeracze ciał" -pożeracze pisze się "ż"
Może warto czasami skorzystać z edytora tekstu, żeby "poprawił" błędy, jeśli jesteś z ortografią "na bakier"(!!!)
Pozdrawiam i życzę snów z łamigłówkami ortograficznymi, a nie horrorami!
Co do mojej ortografii to pragne Ci wielce podziekować za zwrócenie mi uwagi, (wejde i poprawię). Co do tych moich horrorów to aż tak krwawe one nie są. Co do tego, że wszedłem na tą strone to z czystej ciekawości , gdyż chciałem poprostu zobaczyć kto takie coś ogląda. Pozdrawiam...
P.S. Widzę ,że twój poziom intelektualny jest duży, więc czemu oglądasz takie "gnioty"???
Zajrzałem jeszcze do twoich ulubionych filmów i raczyłem zauważyć , iż te filmy są bardzo ambitne w porównaniu co do tego serialu. Pozdrawiam.
Cieszę się bardzo, że „raczyłeś zauważyć”, iż moje upodobania filmowe nie ograniczają się do „gniotów”, „a „poziom intelektualny jest duży”. Jednak nurtuje Cię w dalszym ciągu pytanie „dlaczego?”. Pewnie nie rozwieję Twoich wątpliwości… Może czasami potrzebuję pooglądać takie „gnioty”, żeby się odstresować? Może nie zawsze ma się ochotę na oglądanie filmów wybitnych i ambitnych… Może nawet w „gniotach” chce się popatrzeć na ulubionego aktora… I wreszcie może na przekór tym wszystkim, którzy nie oglądali, nie oglądają i oglądać nie będą, ale mają wyrobione zdanie na ten temat… Nikogo nie próbuję przekonywać do swoich racji, ale też nie uważam, aby był to powód szydzenia z tych wszystkich widzów, którzy oglądają takie „gnioty”, a zapewniam Cię, że jest ich niemało(!) – (znacznie więcej niż zwolenników horrorów). Może wreszcie warto zastanowić się nad fenomenem popularności telenoweli z punktu socjologicznego… Ludzie po prostu są zmęczeni trudami codziennego życia i potrzebują odpocząć, a nie zastanawiać się nad problemami filozoficzno-moralno-ezgzystencjalnymi bohaterów, którzy są im najzwyczajniej obcy. Podsumowując moje dywagacje, oglądam nie tylko „gnioty”, ale nie widzę nic w tym złego, że je oglądam (a konkretnie ten jeden).
Ps. Poczytasz to pewnie za złośliwość z mojej strony, ale oprócz zastrzeżeń do Twojej ortografii stylistyka też pozostawia trochę do życzenia!
(np.„w porównaniu co do tego serialu”)
Niestety już tak mam, że razi mnie „niechlujstwo” językowe nawet w Internecie. Sorry „pawelek0000”, ale myślę, że równie ważne jest nie tylko to, co się ogląda, ale także to, w jaki sposób się o tym pisze! Pozdrawiam i życzę dużo wrażeń podczas oglądania Twoich ulubionych filmów, a ja pozwolisz, że pozostanę przy swoich „gniotach” – przynajmniej od czasu do czasu…
Chciałbym sprostować jedną (przynajmniej dla mnie) bardzoo ważną sprawę , iż Ja ne jestem zwolennikiem horrorów. Gdy byś uwarzniej się przyjżała , co do moich ocen, wywnioskowała byś to sama.
P.S. Co do mojego "niechlujstwa językowego" i gramatycznego, to chciałbym powiedzieć tylko tyle ,iż jestem dyslektykiem jak i zarówno dysgrafem i mam nie małe trudności w pisemnej formir wyrażania się.
Jeszcze chciałbym Cię serdecznie przeprosić, za używane kolokwializmy w mojej poprzedniej wypowiedzi.Pozdrawiam.
Moja droga koleżanko (jeśli moge tak powiedzieć) szkoda,że tylko na tym skończyła się nasza konwersacja. Jeśli miała byś tylko ochotę, kiedykolwiek powtórzyć bądź dokończyć naszą wspólną polemikę zapraszam Cię na mój blog. Pozdrawiam i życze powodzenia w życiu. :)
Ja nie mam nic do tego serialu i ogladam go od 1 odcinka :D i ciekawi mnie cały czas kto zagrał męża Izy (nie pamietam jak mial na imie) słyszalam duzo wersji miedzy innymi że to Piotr Fronczewski . Pozdrawiam