Słyszeliście kiedyś o dyrektorze szkoły, który po pracy żyje życiem swoich uczniów, a nie własnym? U Danki jest to posunięte do granic absurdu - angażuje się osobiście w każdą ciążę każdej uczennicy, wszystkie konflikty uczniowskie, przywiązuje się z uczniami do drzew w ramach protestu itp., a po powrocie do domu zawraca tymi sprawami tyłek swojemu mężowi. Czy ta kobieta nie ma własnego życia?