.. Kinga, czyli Ilona Wrońska. Kończy jej się umowa, więc wyjeżdża na pół roku do Australii żeby odpocząć i liczy na to, że po jej powrocie producenci wrócą do granej przez nią postaci. Oby nie :D
Obydwoje są słabi :) Kiedyś też wolałam Michała, ale ostatnie jej fochy na niego skutecznie mnie zniechęciły do tej postaci. Momentami faktycznie przeginał, ale z drugiej strony blokowanie pasji swojej drugiej połówki jest równie kiepskie.
Myślę, że Kinga nie blokowała by jego pasji, gdyby otwarcie przyznał w wywiadzie, że ma żonę. Postać kobiety, owszem, nijaka. Scenarzyści nie mieli na nią pomysłu. A szkoda, bo nie pozwolili się rozwinąć p. Wrońskiej. Ale i tak była lepszą niż Michał.
Od początku jej się nie podobało, że Michał chce chodzić na lekcje śpiewu. Jej złość wzrosła, kiedy wymyślił, że zgłosi się do programu, a czarę goryczy przelał wywiad. W gruncie rzeczy powiedział prawdę - ona nie jest jego żoną, ale powinien dodać, że w ogóle jest w kimś w związku i ma rodzinę. Tak czy siak - dla mnie i jedna strona przeginała. Wątek jak zwykle przerysowany. On z jego nagłym powołaniem do śpiewu i chęcią poświęcenia wszystkiego co się da, i ona ze swoim brak zrozumienia.
"Od początku jej się nie podobało, że Michał chce chodzić na lekcje śpiewu."
Facet wydal 3 tys. na te lekcje spiewu i przestał chodzic do pracy... To ci umkneło?
Nie pamiętam, żeby było mówione ile go to kosztowało. Skoro tak, to najwidoczniej umknęło...
Poza tym napisałam (a właściwie chciałam, bo zjadłam słowo), że dla mnie i jedna strona przeginała i druga.