Nie będę ukrywać, że jest to mój ulubiony serial polski od czasu emisji "Siedliska" z Anną Dymną i Leonardem Pietraszakiem w rolach głównych. Rozumiem, że zmiany w scenariuszu lub obsadzie aktorskiej dyktowane są koniecznością, potrzebami itd. Jak pokazują przykłady, niestety, nie wszystkim filmom wychodzi to na dobre( i na złe!). Scenarzystów mamy świetnych, ale boję się, że serial "Na dobre i na złe" zubożeje po odejściu tak wielu świetnych aktorów, grających główne i co za tym idzie istotne dla filmu role. Odejście Andrzeja Zielińskiego, Krzysztofa Pieczyńskiego, Darii Trafankowskiej (Pani Dario, będzie dobrze - musi być dobrze - za bardzo panią kochamy!) i Olgi Bończyk wstrząśnie... Życzę więc scenarzystom wielu ciekawych pomysłów na nowe role i nowych bohaterów. Bardzo żałuję, że już niedługo przyjdzie mi definitywnie pożegnać się z moimi ulubieńcami, których nikt nie zastąpi. Dziękuję im za to, że przez tak długi czas wzruszali, bawili, roztkliwiali i rozśmieszali nie tylko mnie. Niektórzy (re?) żałują (jak wynika z listów od dam w różnym wieku), że scenarzystom nie udało się "sparzyć" doktora Pawicy...Cóż! Może nie miał na to ochoty (choć w dramatycznym dla Pawicy odcinku, kiedy to potrąca dziewczynkę, wskazywało na to, że i owszem, ma ochotę, by ktoś mu łamane bez przerwy serce połatał). I tego wszystkim na święta i w nowym roku roku życzę! Wszystkiego dobrego!