Na wodach północy

The North Water
2021
7,4 8,4 tys. ocen
7,4 10 1 8416
7,6 13 krytyków
Na wodach północy
powrót do forum serialu Na wodach północy

//Są spojlery ale opisane na tyle bez kontekstu, że nie powinny nikomu popsuć seansu. Pomińcie ostatnią sekcję "Kogo krył Drax?"

Zacznę od zachwytu jaki wywołała we mnie rola Draxa. Jest elementem na tyle oddziałującym i znacznym, że podnosi ocenę całej produkcji. W zasadzie skrada show i uwagę roli pierwszoplanowej. Aktor odnajduje się w swojej postaci świetnie i niesamowicie kreuje obraz człowieka równie prymitywnego co mrocznego, przy tym nadal bystrego. Już na papierze brzmi to intrygująco a myśl wzbudza dyskomfort. Tym bardziej w wykonaniu Colina, który każdym swoim gestem i ruchem inwazyjnie wypełnia kadry wąskich okrętowych kajut. Dominuje i zawłaszcza każdą przestrzeń osobistą, nie daje miejsca i powietrza by od niego wytchnąć. Budzi wielkie skrępowanie i niepokój. Wrażenia potęgowane przez bijącą z niego pierwotność, obcesowość czy bezwarunkowy brak dobra maskowany powierzchownym służalstwem. Oczywistym pozorem uczynności, który w tym połączeniu może przyprawić o dreszcze. Na próżno doszukiwać się w nim człowieka a raczej nieposkromionych reakcji predatora warunkowanych jakimiś prymitywnymi potrzebami.

Można się rozpływać nad grą i rolą Farrella, natomiast już przeciętne odczucia oferuje postać Patricka Sumnera, granego przez Jack O’Connella. Zaczynając może od samej roli, doktora i uzależnienie od własnych medykamentów, można uznać za utarte duo a sprawdzony element opowiadań. Ironia losu oferująca tragiczne ekspresje egzystencjonalne bohatera i wygodny do eksploatowania emocji motyw dla reżysera. Motyw, który nieszczęśliwie kojarzę z serialami o mniej ambitnym charakterze, co na szczęście nie okazało się wielkim problemem. Ponieważ reżyser nie sięga po niego odruchowo, przerywając pozytywnie emocjonalnie epizody życia i narracji, byle by gnębić widza. Tło postaci a w szczególności trauma czasów służby nie sprawiała ciężaru adekwatnego do piętna jakie odciskała na chirurgu. Biorąc pod uwagę hojność reżysera dla chociażby wizji hinduskiego chłopca, braku ich kluczowości czy bezpośredniego nawiązania do przemiany bohatera, można chyba powoli mówić o zbyt dużej ekspozycji tych fragmentów i to pewnie kosztem strzępów retrospekcji. Ponieważ kluczowymi wydają się dla bohatera głównie konsekwencje tamtych zdarzeń niżeli same wydarzenia. Takie wrażenia odbierałem przez resztę serialu. W tym świetle te początkowe wizje z pałacu i wiążąca się z tym warstwa emocji wydaje się być sztuczna i w ogóle zwodna. Bohater przeżywa przemianę tylko w scenariuszu, nie w grze aktorskiej. Brak mu zdystansowania przejawiającego się w opanowaniu, rezonu osoby, która stawiła czoła trudnościom, która trudności tego kalibru przezwyciężyła. Weteran wojenny z doświadczeniem chirurga polowego. Oszustwo, wykorzystanie, strata kariery. Starcie charakterów z kryminalistami i trudy okrętowego życia. Pozbawiona nadziei walka o przetrwanie. Chcąc nie chcąc, ta stal musi się w końcu wyhartować. Stygnąc w tytułowych wodach północy ;) Czemu się tak nie dzieje? Czemu w kluczowych momentach, bohater nadal przywodzi na myśl roztrzęsionego romantycznym usposobieniem Kordiana?

Nie wiem na ile możliwa jest krytyka scenariusza bo nie dane mi było czytać powieści. Natomiast reżyseria zasługuje zarówno na kilka pochwał ale i dużo krytyki. Z wielką przyjemnością ogląda się naturalną scenerię. Pochwalić można klimat produkcji, zwłaszcza niektórych scen i konfrontacji. Niestety dla przeciwwagi, zaliczane są też spadki formy. Dla przykładu sceny, w których reżyser próbował utrzymać poziom pretensjonalności grupy, równie desperacko co ocaleńcy ogień ogniska. Osoby opuszczające obóz podawały sobie kolejno pałeczkę marudy, niczym na sztafecie. Zaczynając od Cavendish’a, kontynuując postaciami drugoplanowymi a kończąc na Sumnerze. Patrick z opanowanego lidera zmizerniał duchem w przeciągu jednego ujęcia by niecelnymi pretensjami męczyć biednego Otto. Co za niesamowita biegunowość charakteru, albo… słabo prowadzona narracja. Niektóre konfrontacje charakterów, też okazjonalnie potrafiły być zbyt przerysowane. Momentami niecierpliwiła mnie warunkowa inteligencja i bystrość głównego bohatera, który nie karał oczywistych hipokryzji dogadujących mu łotrów. Zastanawiam się po co wprowadzony został temat wieszczych snów Otto. Nie budziło to jakiś wątpliwości, było powiedziane prosto z mostu i sprawdziło się bardzo szybko. Poprowadzone mało misternie i nie wiem czemu mistycznie skoro reszta serialu jest dość anty-mistyczna, nie traktowała żadnych wierzeń poważnie. Optymistycznie w swojej naiwności wydaje się tez zakończenie, w którym lekarza nie ścigają liczne konsekwencje, mimo że powinny i miały jak.

Całości mogę niestety zarzucić ten posmak swawolnego melodramatyzmu gorszych produkcji i co za tym idzie, małą szansę na zapadnięcie w pamięć. Choć złożony z wielu kunsztownych fragmentów całościowo pozostał serialem tylko przeciętnie dobrym. Szkoda drzemiącego w nim potencjału. Mimo to seans powinien przynieść rozsądną dawkę pozytywnych wrażeń.Naturalnie to wszystko bardzo subiektywne, nie będę się przy niczym upierał.



//Kogo krył Drax?
Cavendish’a? - jest człowiekiem nieskomplikowanym, niespecjalnie bystrym i nie radzącym sobie z presją. Pogarda, którą przejawia do cieśli wydaje się być szczera. Nie wspominają o tym z Draxem przy żadnej z przyszłych rozmów, nawet targując się o przysługi. Poznając ich dalej wiemy, że żaden z nich nie jest typem człowieka, który w imię ich powierzchownej przyjaźni, byłby gotów na tego typu gest. Precyzyjniej, na jakikolwiek gest, w imię czegokolwiek. Z drugiej strony, Drax bywa określany jako człowiek nie zawsze kierujący swoje poczynania wartością pieniądza i pospolicie rozumianym profitem. Być może poproszony o przysługę zabił tak naprawdę dla własnego kaprysu.

Kapitana - który chciał uciąć sprawie łeb? Wytłumić, zakończyć ją jak najszybciej, być może nie tylko z troski o morale załogi czy wpływ przeciągającego się śledztwa na niepowodzenie misji. Z rozmowy między Kapitanem a Baxterem wynika, iż Drax nie był początkowo wtajemniczony w plan wyłudzenia odszkodowania. Wielorybnik w ładowni statku wyjawia Cavendish'owi jakoby sam, domyślił się prawdziwego celu wyprawy. Być może było to swego rodzaju folgowanie, nie bystrość na jaką starał się pozować? Być może wtajemniczył go właśnie Kapitan, oferując coś lub wymuszając przysługę argumentacją powodzenia wyprawy. Było to przecież w interesie ich wspólnego zatrudniciela, pana Baxtera. Kapitan wiedział czym, poza wielorybnictwem, zajmuje się załogant i w jakiego rodzaju relacji był zatrudniany. Innym szczegółem, jest reakcja Kapitana, ponownie z rozmowy między nim a Baxterem. Pada żart o tym jak wojsko potrafi degradować za byle drobnostkę, na przykład figle z sygnalistom. Oboje kwitują to śmiechem, co może ukazywać zastanawiającą kontrastowość względem niekrytego obrzydzenia jakie przejawia Kapitan, gdy oskarżony zostaje cieśla okrętowy. Argument sam w sobie nikły, ale może służyć jako dopełnienie obrazu obranej już teorii. Bo są to jednak sytuacje o zupełnie różnej powadze i kontekście, jedno jest przecież odległym żartem a drugie rzeczywistym aktem na jego własnym pokładzie. Być może żaden z nich trzech nie wie kto dokonał gwałtu i nie miało to dla nich wielkiego znaczenia, byle by skończyć sprawę.

Siebie - Drax po prostu ponownie kłamał i zwyczajnie manipulował chirurgiem.

ocenił(a) serial na 7
Erdorado

sygnalistą* :)

ocenił(a) serial na 9
Erdorado

Doprawdy świetna wiwisekcja serialu, a przede wszystkim Draxa.

ocenił(a) serial na 8
Erdorado

Powinieneś być w notach krytyków zamiast połowy tej miernoty która tam widnieje. Wysłałem zapro !

ocenił(a) serial na 8
Erdorado

Ja odniosę się tylko do ostatniej części - Drax nikogo nie krył.

Nie wiem, co masz na myśli przez to, że kogoś krył. On był sprawcą tej zbrodni na statku (jeśli tu jest Twoja wątpliwość). To było wszystkim nie na rękę, bo ujawniało, że jest niekontrolowalny, targany instynktami, irracjonalny (stąd te różne symbolizmy z niedźwiedziem, które po części odpowiadają sugerują tego rodzaju charakter, męskość, pierwotność itd.).

Z kolei jeśli chodzi o cel wyprawy, to jeśli nawet nie wiedział o nim od początku, to się go mocno domyślał i na taki przebieg sprawy był przygotowany (to zdaje się było coś pomiędzy tymi dwoma stopniami - vide uwaga kapitana, że będzie można na niego w razie czego liczyć).

Chodzi Ci o to, że on rozmawiając w tym namiocie mówi, że dalej nie wie, skąd w nim ten ząb? Nah, to jest powiedziane w tonie: "No, ale jednak z tym zębem (kiedy/jak on mnie tam dziabnął?) - skąd się tam wzięło to dziadostwo, to pojęcia nie mam".

Erdorado

Oglądając serial cały czas byłam przekonana, że za gwałt był odpowiedzialny kapitan. To jemu bardzo zależało na szybkim zakończeniu poszukiwań winnego, gdy pytał się młodego kto go zgwałcił to wyglądało jak straszenie a nie pytanie, chłopak trząsł się ze strachu a teoretycznie w pomieszczeniu nie było gwalciciela. Drax już w magazynie w konfrontacji z chirurgiem mówi mu, że szuka zemsty w złym miejscu tak jakby nie on był za to odpowiedzialny. Po co miałby się wypierać tego, przecież gorsze rzeczy robił. Myślałam, w czasie seansu, że Drax zostal wtajemniczony w plan przez kapitana w zamian za pozbycie się problemu jakim był ten młody chłopak. Drax nie miał choroby wenerycznej ani otarć swiadczących o zgwałceniu tego chłopaka, nikt tego nie widział ani nie słyszał. Bylo jeszcze takie ujęcie gdy sprawdzają tego pierwszego podejrzanego i jest zbliżenie na twarz kapitana jak się tak dziwnie patrzy na członka tego harpunnika McKendricka. Kapitan kwestionuje wszystkie przesłanki przemawiające na korzyść pierwszego podejrzanego woli go więźić niż szukać prawdziwego gwałciciela.

ocenił(a) serial na 7
Erdorado

@piotruchowy niczego bym się tak nie bał jak wystawienia na ogień palny społeczności Filmwebu. Poza tym, zwinność posługiwania się słowem jeszcze nie ta ;D

@TedeDrozda Końcowa część to bardziej rozpatrzenie mniej i bardziej prawdopodobnych opcji – angażując w ten sposób udział innych widzów. W charakterze otwarcia dyskusji. Postanowiłem to rozpisać nie próbując nikomu ostatecznie narzucać swojej interpretacji. Każdy sam odrzuci sobie tą niepasującą i rozwinie według jego uznania słuszną opcję. Bo opieramy się na domysłach. Gdybym miał wybrać to skłaniałbym się ku drugiej interpretacji i jej wariacjom.

@ms88 tak, trudno się nie zgodzić z tym rozwinięciem. Nadal jednak dopuszczam myśl, w której bezpośrednio odpowiedzialnym za gwałt okazuje się po prostu przypadkowy załogant.