Wielki plus za grę aktorów, zwłaszcza za niezawodnego Farrella i jego wyrazistość, świetne zdjęcia i klimatyczny soundtrack Tima Heckera (to dzięki przesłuchaniu jego albumu skusiłem się na obejrzenie serialu). Niestety, brakuje mi jakiegoś punktu zaczepienia w samej fabule. Postać Draxa praktycznie spłycona, choć miała spory potencjał, tak samo z Sumnerem, w zasadzie niespecjalnie nakreślone portrety psychologiczne. Tajemniczość postaci Draxa też dosyć szybko uleciała, gdy okazało się, że to on jest odpowiedzialny za śmierć chłopaka okrętowego. Dobrze w zasadzie, że to tylko pięć odcinków, choć może jednak scenarzyści potrzebowali trochę więcej czasu, żeby przedstawić to wszystko, co powinni.