- wspomnienia, wspomnienia wspomnień i retrospekcje wspomnień wspomnień trwające często pół odcinka. Pół biedy gdyby to były wspomnienia z czasów przed rozpoczęciem anime (jak to jest często np. w Fairy Tail), chociaż jak znów zobaczę retrosy z mordu klanu Uchiha to mnie coś strzeli.
- Fillery tak głupie, że wiele osób je sobie odpuszcza. O ile w pierwszej serii były znośne, te z shippuudena to totalne dno.
- Czasami słaba kreska, o walce z Painem nie ma co nawet wspominać, odcinek 169 powinien być pokazywany na lekcjach anime jak nie spartolić epickiej walki. Fanfilmy wyglądały lepiej.
- Nawiązując wyżej, od szczytu Kage coś stało się z kreską. Może to tylko subiektywne odczucie ale najnowsze odcinki Naruto są rysowane w zupełnie innym stylu.
Dałbym ocenę wyżej ale strasznie przejadło mi się Naruto przez w/w powody.
DOKŁADNIE! "wspomnienia, wspomnienia wspomnień i retrospekcje wspomnień wspomnień trwające często pół odcinka" ten sam ból... Środek walki, klepią się ładnie wszystko spoko aż tu nagle!? ;O 3 kolejne odcinki o np ww mordzie klanu Uchiha. (przesadzone oczywiście) No ile można oglądać to samo. A jak ktoś ogląda ciągiem całą serie i tydzień temu oglądał ten odcinek to już wgl się flaki przewracają. Osobiście przewijam te momenty... Pozdrowienia! :D
Dlatego dla mnie Naruto to głównie manga, zaś anime to tylko dodatek. Nieraz czytając kolejne rudziały pełne akcji wyobrażam sobie jak fajnie będzie to musiało wyglądać w wersji animowanej. I co? I g.... Serial potrafi spartolić nawet najbardziej naładowane akcją momenty, zamieniając je w rozwleczoną i nudną telenowelę. Pierwsza seria Naruto była pod względem ekranizacji o niebo lepsza. To, jak bardzo 'spece' studia Pierrot i reżyser zarzynają tak dobry materiał przechodzi ludzkie pojęcie.