Jak wrażenia po odcinku?
Ja mam mieszane uczucia, szczerze powiedziawszy już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Na pewno na plus Catherine, każda scena z nią była świetna, a jak zobaczyłam ją wiszącą to myślałam, że zawału dostane. Bardzo mi się podobało to co powiedziała Mary i fakt, że jej dzieci są jednak dla niej ważniejsze niż własne życie. Bash również bardzo mi się podobał w tym odcinku i mimo, że zawsze chciałam Mary i Francis'a razem to z każdym odcinkiem coraz bardziej przekonuję się do Mash, oni po prostu idealnie do siebie pasują. Mary za to raz lubię, raz jej nienawidzę. Rozumiem, że zrezygnowała z Francis'a żeby ratować jego życie, ale zniszczyła mu je przy okazji i w ogóle się tym nie przejmuje, bo jej żyje się dobrze, a nawet bardzo dobrze i tylko to się liczy. Plus coś szybko zapomniała o swojej niby wielkiej miłości i od razu rzuciła się w ramiona jego brata - kompletnie tego nie rozumiem, albo to twórcy za bardzo chcą przyspieszyć bieg zdarzeń, albo Mary w ogóle Francis'a nie kochała. Niemiłosiernie ucieszył mnie powrót Francis'a, jak tylko go zobaczyłam to od razu lepiej mi się oglądało - WRESZCIE! Bez niego ten serial nie był taki sam. Co do niego i Loli to mam bardzo mieszane uczucia, z jednej strony NIE, bo przecież Francis tak niby kocha/ł Mary, a Lola to jej przyjaciółka itp, ale z drugiej strony widać, że Francis i Lola się rozumieją, są do siebie podobni, a Francis zasługuje na kogoś, kto zasługuje na niego (a tym kimś napewno nie jest Mary). Królowa Szkocji nigdy tak naprawdę nie przejmowała się uczuciami przyjaciółek, mimo tego co mówiła. Nie przejmowała się zbytnio Lolą po śmierci Collina (który zmarł oczywiście z jej powodu), to, że Greer była zakochana w Thomasie też jej raczej nie interesowało, nawet z nią o tym tak naprawdę nie porozmawiała, dopiero kiedy Greer postanowiła się pogodzić, a Kennę potrafiła jedynie krytykować nie pytając nawet i nie przejmując się jej uczuciami, więc Lola moim zdaniem też nie powinna oglądać się na Mary tylko brać się za Francis'a - w końcu Mary sama z niego zrezygnowała i teraz jest wieelce zakochana w jego bracie ;)
Na koniec wspomnę jeszcze tylko, że nie, nie szkoda mi Clarissy. Początkowo ją lubiłam, ale okazała się potworem, chociaż wydaje mi się, że ona jednak żyje. Nie rozumiem tylko kompletnego braku wyrzutów sumienia, ta dziewczyna przecież wielokrotnie ratowała jej tyłek!
Trochę się rozpisałam, ale musiałam to z siebie wyrzucić :D
Rzeczywiście się rozpisałaś ;D A ja powiem tylko, że się z tobą zgadzam. A zwłaszcza w kwestii Mary, która zaczyna mnie denerwować. Skoro tak bardzo kocha Francisa i nie wyszła za niego tylko dlatego żeby go chronić, to powinna za nim tęsknić, a nie szukać pocieszenia u jego własnego brata, udając, że wszystko jest w porządku. Chociaż jestem trochę przeciwna Loli i Francisowi, bo chyba cały czas mam nadzieję, że Mary się opamięta.
Bash jak zawsze mi się podobał, Mary jak zawsze mnie wkurzała. Ciekawi mnie, czy wezmą ten ślub, czy może przeszkodzi im Francis, który niechybnie przypędzi ratować matkę z opresji. Zdziwiło mnie, że zabili Clarissę, myślałam, że da się jakoś to naprostować. Nawet szkoda, że zginęła, dzięki niej było intrygująco :) A Francis i Lola to było dla mnie zdziwienie na skalę światową- w życiu bym się tego nie spodziewała :) Ciekawe, czy coś z tego będzie.
Do ślubu chyba dojdzie, bo w opisie 1x14 jest, że Mary wraca z podróży poślubnej, a co do Clarissy to mam przeczucie, że jednak żyje ;)
jak dla mnie Mary z odcinka na odcinka robi się coraz bardziej irytująca i nieczuła. owszem, próbuje chronić Francis'a, ale to jej poświęcenie odbija się i kosztuje innych. nie wiem, ale czasami mam już ochotę przewinąć sceny, w których ona występuje :d denerwują mnie te jej miny, głos, taka sztuczność trochę od niej bije :d ale to tylko moje zdanie. nie wiem dlaczego reżyserzy mieli taki zamysł, aby stworzyć z niej taką nieczułą postać, którą interesuje jedynie własny tyłek i kraj. Kaśka powinna była jej poderżnąć gardło jak miała okazję! :D
ogólnie odcinek dobry. szkoda mi, mimo wszystko, Clarissy, bo nie zasłużyła na taki koniec, a przynajmniej nie od Mary. po prostu chciała zemścić się na matce za to, że ją odepchnęła, chociać i Katarzyny winić nie można, bo sama tak naprawdę przypadkiem dowiedziała się o tym, że Clarissa to jej córka, gdyby jej wtedy nie zobaczyła w komnacie... ale wydaje mi się, że akurat Clarissę jeszcze zobaczymy w jakimś odcinku :D
Mam to samo Mary strasznie mnie irytuje, jej mimika, postępowanie, w ogóle gra aktorska w jej przypadku mi nie pasuje. Sama sztuczność.
A Katarzynę uwielbiam - wybuchowa intrygantka dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Wiedziałam, że się nie powiesiła, bo to nie w jej stylu.
Co do Clarissy też uważam że żyje, bo na koniec była taka muzyka jak gdyby to nie był jeszcze koniec. I nie do końca widzę cel jaki osiągnęła Clarissa ukręcając kark tej służce w komnatach królowej.
Ciekawa jestem co Francis zwojuje w obronie matki.
Ja przyznam, że choć jestem za Francais i Mary, jego wątek z Lolą nie raził mnie jakoś. Z nim chyba każda dziewczyna ładnie wygląda, że słodko się razem ogląda te pary. Aczkolwiek wciąż mam nadzieje na mary i Francis. Basha lubiłam na początku tak samo jak Francisa, ale teraz już się sprzedałam totalnie, nie lubię już go, Francis forver :( wkurzają mnie strasznie sceny z Mary i Bashem, podczas oglądania czekałam tylko aż pojawi się Francis i Lola. Takie moje odczucia :)
A tak po za tym to królowa jest genialna, sceny nią są niesamowite, zresztą kiedyś byłam zakochana w Ani z Zielonego wzgórza, wiec mam do tej aktorki szczególny sentyment. Ta Clarissa mnie jakoś nie intrygowała, dobrze w sumie, że ją zabili, a nie przeciągali ten watek w nieskończoność.
Ja jak zobaczyłam jak Francis całuje Lole to miałam ochotę wyrzucić laptopa przez okno.
Mary wcale nie jest taka jak piszecie, ona nie jest egoistką, zawsze myśli o dobru innych, dopiero potem o sobie. Mimo że coraz bardziej się przekonuje do niej i Basha to jednak nadal chciałabym żeby była z Francisem, choć on mógłby ją skrzywdzić skoro przespał się nawet z jej przyjaciółką...
yyyy, masz coś do niego za to że przespał się z jjej przyjaciółką, kiedy to Mary pierwsza zapomina o swojej rzekomo wielkiej miłości do niego i przy pierwszej okazji owija ręce wokół szyi jego brata? To co, Francis ma żyć w celibacie a ona może robić co chce?
Clarissa nie żyje.Chociaż może jednak żyje?Szkoda by ją uśmiercili.
Ciekawy odc,nie wieje nudą,zobaczymy jak sie dalej potocza losy.
Mogę się z tobą zgodzić niemal w pełni. Niemal, bo mimo iż też wyjątkowo w tym odcinku Bash mi się bardzo podobał (fajnie był ubrany, taki przystojny się zrobił w moich oczach, bardziej niż zwykle, i wyjątkowo również jego cielęce spojrzenie na mnie podziałało ; D), to jednak nadal nie mogę się przekonać do Mash. Oczywiście szkoda by mi go było, jeżeli naprawdę jest zakochany w Mary, a ona by go ostatecznie olała, ale wolałabym go widzieć szczęśliwego z kimś innym, po prostu.
Też się nie spodziewałam Franciszka z Lolą (ach, ta Zuzanna z Narnii! : ), chociaż jak już się spiknęli, czułam, że tak to się skończy i nie powiem by mi się to źle oglądało, przeciwnie, cały czas myślałam: go, boy! go, girl! skoro Mary ma Basha, co wam szkodzi! Chociaż zdziwiła mnie ochota z jaką Lola się na Franciszka rzuciła : D.
Mimo wszystko jednak kibicuję Mary i Francisowi, by się zeszli i mieli okazję ponownie zaznać szczęścia razem. Lubię Mary, chociaż idealna nie jest, faktycznie jest coś w tym, co zostało napisane o jej podejściu do przyjaciółek, ale też racja, że nie jest bezduszną egoistką. Scenarzyści tak wszystko dziwnie ukazują, nie wiem po co ten pośpiech, może mieli tak rozpisane te odcinki nim się dowiedzieli o przedłużeniu na kolejny sezon? W każdym razie średnio służy to warstwie emocjonalno-fabularnej.
Mam nadzieję, że Francis już nie będzie znikał z odcinków, bo jako że to moja ulubiona postać (jest tak przeuroczy, że zadowala mnie samo patrzenie na niego ; ), odcinki bez niego wiele tracą. I mam nadzieję, że Clarissa już nie wróci, nie lubiłam jej, tak jak mówił Nostradamus i Katarzyna, była zbyt zezwierzęcona, żeby móc ją naprostować do normalnego życia i odczuwania. Teraz ja się rozpisałam ; ).
Muszę powiedzieć, że zgadzam się z tobą, zwłaszcza w kwestii Mary. Z odcinka na odcinek lubię ją coraz mniej... Za to Francisa, którego nie lubiłam, pokochałam! Naprawdę. Na początku byłam team Mash, ale teraz nie jestem, bo po prostu nie chcę ani Franciszka ani Basha z May, bo oni się z nią zmarnują :c Niech Francis będzie z Lolą, pasują do siebie.
W tym odcinku Katarzyna podbiła moje serducho - każda scena z nią była fenomenalna! Królowa wprowadza do tego serialu światło, to moja ulubiona postać, do tego grana przez Megan Follows! W tym odcinku Katarzyna pobiła wszystkich i, przyznam szczerze, też prawie dostałam zawału, gdy się "powiesiła".
Nie przepadam za Clarissą i nigdy za nią nie przepadałam, a ten odcinek tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to nie człowiek - chcieć zabić niewinne dziecko tylko dlatego, że matka cię nie kochała. Do tego zaledwie kilka dni (?) wcześniej dowiadując się, że jest twoją matką! Dobrze, że ją zabili, chociaż gdy dali na koniec zbliżenie na jej twarz, tylko czekałam aż się poruszy :D
I napomknę jeszcze, że reżyser ma bardzo brzydki zwyczaj pomijania postaci, gdy nie wnoszą nic do głównego wątku - gdzie się podziały Greer i Kenna? Bo bardzo mi ich brakowało, tak samo jak wcześniej Franciszka...
Zaczyna mnie wkurzać gra aktorów - Adelaide i Torrance'a. Dawno nie widzialam, żeby ktoś robił tak beznadziejne miny. Bash stracił przez to cały swój urok i jest równie seksowny co budyń... Jego zagrywki są równie zmyślne - jak można wysłać gdzieś dziedziców tronu pod eskortą ledwie jednego człowieka? Mary i ta jej mimika w stylu świętej z obrazu...? co to ma być! Sa totalnie niewiarygodni. Tylko Francis zachowuje się jak Francis :) A teraz załóżmy, że w 13-tym odcinku Mary poślubi jednak Francisa. Ich epicką miłość trafił szlag, ona będzie miała wyrzuty sumienia, on prawdopodobnie nie będzie krył urazy.... super parka się zapowiada. Ciekawa jestem w jaki sposób Katarzyna wywinie się od kary śmierci. A Clarissa pewnie żyje i będzie się brzydko mścić, gdyby to miał być jej koniec zostałaby zakopana, a tak pewnie jakoś się wyliże i stanie na nogi.
hahaha "równie seksowny, co budyń" :D mnie bash w ogóle nie pociąga, za to francis jest po prostu przeuroczy. mega się cieszę, że wreszcie wrócił do serialu, po prawdzie bez niego ten serial ogląda się jak po grudzie. nie chce mi się patrzeć na te wielce romantyczne przygody mary i basha, to jest takie suche... nie rozumiem, skąd to nagłe uczucie u mary, zgubiłam się gdzieś po drodze.
ja mam wrażenie, że ten serial nagle zmienił styl o 180 stopni, ogląda się go zupełnie inaczej niż kiedyś; jak ktoś zauważył postaci dziewcząt-przyjaciółek już totalnie nie biorą udziału w historii. wątek lola-francis mi się nie podoba, częściowo dlatego, że lolę lubię z nich wszystkich najmniej, dwa że podobała mi się miłość francisa i mary. no i co to za ściema z tym, że lola nie wiedziała, że królowa ma być ścięta? jak mogła nie wiedzieć, przecież odwiedzała ją w celi i sprzedawała jakieś przemądrzałe teksty. też fajnie, z jaką ochotą rzuciła się na ukochanego przyjaciółki...
clarissa jest beznadziejna, a też zapowiadała się dobrze. zapewne przeżyła i teraz będzie mścić się na mary za cios w głowę :P
mary doprowadza mnie do szału, a tak ją lubiłam. mam nadzieje, że weźmie ślub z franiem. ale chyba na to się zapowiada, przynajmniej z trailera wynika, że jej matka będzie po stronie frania. i dobrze, wreszcie.
Bash jest moją ulubioną postacią odkąd zaczęłam oglądać ten serial, wręcz mnie zauroczył, zwłaszcza te oczy :D
Francis jest fajny, jako postać budzi moją sympatię jednak brakuje mi w nim czegoś. A co do związku Mary Francis i Mary Bash, zdecydowanie wolę te drugie zestawienie, jednak obawiam się ze Mary wybierze Francisa a mój ukochany Sebastian zostanie ze złamanym sercem. Czuję że Mary nie obdarzy go takim uczuciem jakim on darzy ją, tak bardzo mi go szkoda. Mimo wszystko mam nadzieję że uda im się być razem bo chcę żeby Bash miał to na co zasługuje, szczęście i kobietę którą kocha, mimo że mam wątpliwości czy ona na niego zasługuje. Postać Mary zaczyna mnie bardzo irytować. Może zupełnie wyjdzie za samego króla. To by była akcja. Też uważam że jeszcze spotkamy się z Clarissą i jej wybrykami. Zwłaszcza że będzie chciała zemścić się na Mary. Szkoda bo miała w niej dobrego sojusznika.
A ja jestem jakaś nienormalna bo właśnie z odcinka na odcinek bardziej lubię Marry i bardziej mi się serial podoba, a wy właśnie coraz mniej ;D Ja nienawidzę postaci obrzydliwie dobrych, a Mary która przywala w łeb Clarissie to Marry jaką chcę widzieć, niemałe głupie kaczątko tylko orzeł, sokół.
Co do tego masz rację bo ja też nie lubię sierotowatych głównych bohaterek, jednak moja irytacja do Mary odnosi się do jej niezdecydowania i wkurza mnie ogromnie myśl że miała by teraz zostawić Basha dla Francisa, bo jego złamanego serca nie zniosę. Bash Bash i jeszcze raz Bash ;D
Szanuję wasze zdanie i rozumiem, są różne gusta, ale nie zauwazyłyście tego że Bash wygląda tak... staro? Jak dla mnie ten aktor nie nadaje się do roli nastolatka, powinien grać 30latka ;o
w dodatku sprawia wrażenie życiowego nieudacznika xD
wszyscy go wypchnęli do władzy i będzie za friko triumfował. nie, nie podoba mi się to
taaa,biedny Bash, został zmuszony do objęcia tronu, biedaczystko :( No ale źle to mu raczej nie jest. Poza tym jest nudny, Francis to przynajmniej ma jakiś charakter, cięty język i rzuci jakimś żarcikiem czy coś, a Bash? Matko, toż to człowiek bez charakteru ;o Nie wiem co ludzie w nim widzą ;< Ostatni odcinek był fajny tylko ze względu że pojawił się w nim Francis i sceny z królową Catherine, która jest jedyną niejednoznaczną postacią w tym serialu. Oprócz niej wszystko inne mamy podane czarno na białym, niestety :)