Trochę to wszystko naciągane, spokojnie mogliby zrobić z tego sezonu więcej odcinków albo chociaż poświęcić na finał półtora godziny... Wątek z czarownicą był niepotrzebny i niedopracowany, był po prostu kiepski. Zrobiła sobie dziecko i co? To samo z tym, że Kaśka może się uratować, mając przy sobie Małgośkę... I co dalej? Jedyne co było ciekawe w tym odcinku to dość pomysłowa śmierć Nicole.
Piszcie, co sądzicie, jestem ciekawa waszych opinii ;)
Podoba mi się zakończenie wątku Marii :) uważam, ze scena ścięcia i życia po śmierci jest idealna <3
też tak uważam. Oczywiście serial minął sie z prawda dość znacznie, cała historia została mocno skrócona i czuję niedosyt, że poczatek życia Marii tj. jej związek z Franciszkiem był tak rozbudowany, a późniejsze losy zrobione 'po łebkach'. Oczywiście widzę wiele niedokończonych wątków, właśnie jak Katarzyna, co z Małgorzata?, co dalej z Claudią (bardzo kibicowałam jej i Luc'owi), no co z Greer i Jamesem, co z Bothwellem, wiele pytań, brak odpowiedzi. Trochę wyjaśnione w rozmowie Jamesa z Elżbietą. (swoją drogą mogli ich trochę ucharakteryzować bardziej na postacie 20 lat później). Ale jednak zakończenie idealne. Po prostu płakałam. W ogóle jest to serial, na którym dużo płakałam, dużo się też śmiałam, dużo wkurzałam, ale uroniłam wiele łez. Początek 3 sezonu cały przepłakałam, no i końcówka finałowego odcinka również cała we łzach. Maria z godnością, jak na królową przystało, no i jakie niebo... "nic nie jest bardziej prawdziwsze". Przedstawiono to, że Maria naprawdę prawdziwie kochała Franciszka i tylko z nim była szczęśliwa. Dopiero po śmierci mogła w pełni zaznać tego szczęścia, które wcześniej tak szybko im odebrano. Po prostu piękne zakończenie. Jeszcze te wszystkie wspomnienia, sytuacje. Uwielbiam takie sceny. Będę niesamowicie bardzo tęsknić za tym serialem, bo mimo wielu niedociągnięć był naprawdę świetny.
Zgadzam się, bardzo rozczarowujące zakończenie serialu. Wygląda to tak, jakby planowano początkowo więcej sezonów, a w czwartym powiedziano twórcom, że mają na nim skończyć. Spokojnie można było rozbudować te wątki, praktycznie żaden wątek oprócz Marii i Elżbiety nie został zakończony, a ten Marii bardzo, bardzo niefajnie. Akcja się toczy, rozkwita, a tu nagle intryga źle poszła i koniec, następna scena ~20 lat później. Nie wiadomo co z Walezjuszami, Greer, szkoda.
Pomijając że sama egzekucja była źle przedstawiona. Brakowało mi np. słynnych słów Marii Stuart Koniec będzie mym początkiem. No i niestety ścięcie głowy też tak gładko nie poszło, chociaż w tym przypadku rozumiem twórców, że woleli zrobić jednak szczęśliwe zakończenie, a nie pokazywać jak Maria męczyła się, zanim kat odciął jej głowę (bo to dopiero za 3 razem).
Jeśli chodzi o Małgorzatę Walezjuszkę to faktycznie szkoda, że tak mało było jej w serialu, bo za jej życiem kryje się również ciekawa historia, która pasowałaby na osobny serial (polecam Królową Margot Aleksandra Dumasa, tam dużo jest o niej ale również o Katarzynie Medycejskiej). Przykre jest też, że pominięto to że Elżbieta próbowała zatrzymać egzekucję Marii i że była wściekła gdy się okazało, że wyrok wykonano.
KURDE NIE BYŁEM GOTOWY, ŻE TO JUŻ KONIEC :( ale może lepiej ze nie ciągneli na siłe, zakończenie fajne, choć gwałtowne, ale lepsze niż PLL (w przypadku PLL mam wrazenie ze 7 lat poszło w piz*u)