Co za odcinek! Chyba jeden z lepszych w tym sezonie, działo się coś ciekawego w zasadzie non stop :)
- jestem bardzo ciekawa co dalej z decyzją Conde, widać, że on kocha Mary i nie jest jakimś krętaczem, a zgodził się na ślub z obawy o jej życie i wiedząc , że nigdy nie będą mogli być naprawdę, jawnie razem. Ale nie powiedział nic Mary i pewnie wyniknie z tego jakaś wielka kłotnia i rozstanie...;/ A lubię ich razem i chociaż wiem, że endgame to Mary i Francis to pooglądałabym ich razem przez jakiś czas;)
- Leith i Greer <3
- Pozytywne zachowanie Loli- fajnie, że nie powtórzyła znowu błędu z przeszłości
- Strasznie żal mi Basha! Dlaczego on zawsze kończy ze złamanym sercem ? Ehh mam nadzieję na jakieś szczęśliwe zakończenie dla niego. Lubiłam go z Kenną...
PS.Wciaż czekam na Lole i Narcisse! ;D
- Co do Conde to sama nie wiem co sądzę na temat jego, jego związku z Mary i układów z Elżbietą, mam jednak przeczucie, że to wszystko dobrze się dla niego nie skończy.
- Mary irytuje mnie już do tego stopnia, że aż obrzydza mnie jej widok. Lata od jednego faceta do drugiego nie zważając na ich uczucia, myśląc tylko o własnych. Obwiania wszystkich dookoła o całe zło w jej życiu nie widząc własnych błędów, a wobec Francisa jest po prostu okrutna. Rozumiem, że przeszła przez piekło, wiele wycierpiała, ale nie oszukujmy się - normalna to ona nigdy nie była, zawsze była egoistką i podejmowała beznadziejnie głupie decyzje zawsze znajdując idealne wytłumaczenie swojego zachowania. Cierpiętnica i bohaterka się znalazła. Z zapowiedzi następnego odcinka wynika, że dowie się o kłamstwach Conde, a z opisu, że Francis zacznie chorować - tak więc według mnie przepowiednia najwidoczniej zacznie się sprawdzać, Mary będzie miała wyrzuty sumienia i odtrąci Conde, aby znów odegrać rolę kochającej i cierpiącej żony. I znów będzie jeden wielki rozpierdziel, a samym jego centrum znajdzie się oczywiście nasza poczciwa Mary.
- Kenna... Nie znosiłam jej na początku ze względu na jej naiwność, pazerność i ogromną głupotę. Potem dzięki jej związkowi z Bashem zaczęłam ją lubić, a teraz znów jej nie znoszę, tyle że jeszcze bardziej niż na początku. Wróciła do punktu wyjścia, straciła męża (biedny Bash nie ma szczęścia do kobiet), a wszystko dlatego, że jest pazerną, tępą kretynką dla której nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. I po raz kolejny się na tym przejechała. Jakoś nie jest mi jej szkoda, szkoda mi jedynie biednego Basha.
- Lolę z kolei zaczynam lubić coraz bardziej. Wydaje się być najmądrzejsza z nich wszystkich (nie licząc Katarzyny oczywiście). Zależy jej na Franciszku jak na przyjacielu, rodzinie. Wie, że kocha Mary dlatego starała się mu pomóc żeby nie popełniał znów tych samych błędów.
- Niestety Franciszek jak widać niczego się nie nauczył. Najpierw "zaliczył" siostrzenicę Narcissa, potem podstawiał się do Loli - serio? Zrehabilitował się jedynie daniem Mary wolnej ręki. Pokazał tym, że naprawdę bardzo ją kocha i pragnie jej szczęścia, nawet jeżeli ma być szczęśliwa z kimś innym. Mało kto potrafiłby się na coś takiego zdobyć. Szkoda tylko, że Mary ani tego nie docenia, ani tym bardziej na to nie zasługuje.
- Leith i Greer... powiem tylko tyle - NARESZCIE! <3
Chyba jako jedna z nielicznych jestem w funclubie Kenny :D
- Leith i Greer... NARESZCIE! Jeden z najfajniejszych momentów <3
-Lubię Kennę, ale zwaliła sprawę i z Bashem i z Antonine (dupek z niego, ale i tak go lubię). Szkoda mi Basha, nie ma szczęścia, aczkolwiek nie dziwię się zbytnio Kenie.
-Lola na plus, kiedyś mnie bardzo irytowała, a teraz ją polubiłam.
-Mary irytowała i nadal irytuje. Cały ten jej związek z Conde mnei wkurza i sposób jej bycia.
Ten serial zawsze był tylko o tym kto z kim i jak, ale ten odcinek był serio żałosny... Wszystko kręciło się wokół trójkącików Mary, Conde i Francis (w sumie czworokąta, jeśli można Lolę do tego zaliczyć) oraz Kenna, Antoni i Bash. Na dodatek Greer i Leith. Serio, ten serial od początku oglądałam dla zabicia czasu i czasem to było przyjemne spędzenie tych 45 minut, a czasem nie, ale ten odcinek był porażką. Kończę z tym serialem bo nie mam więcej ochoty oglądać jak co rusz podsuwają Mary nowego faceta i tych wiecznych miłosnych dylematów każdej postaci. Basha ograniczono do roli statysty, a jedynymi postaciami, które jeszcze lubię to Katarzyna i Greer. Jeny, nie wyobrażam sobie jak będzie wyglądał 3 sezon, skoro 2 jest taki słaby. Ale w sumie nie obchodzi mnie to bo kończę z nim ;)
mam dokładnie takie same odczucia, w szczególnosci co do ulubionych postaci. no a w tym odcinku wreszcie conde zrobil cos ciekawego.
skoro ktos pisał o poczatku choroby franciszka, czyli drodze do smierci, conde pewnie tez zostanie ubity (bo przeciez elzbieta meza nie miala jesli dobrze z historii pamietam) to sobie pomyslalam, ze znowu, za jakis czas, zrobia mary z baschem. o zgrozo!!!
Moim zdaniem odcinek był rewelacyjny. Po pierwsze Mary&Conde.. no ja jestem w tej parze zakochana, widać, że są w sobie zakochani, Francis przepięknie postapił dająąc Mary wolną rękę, widać, że bardzo mocno ją kocha, ta z kolei wydaje sie, że miłość do Francisa u niej wygasa. A tak apropo, kto powiedział, żw Mary i Francis to endgame? :)
Leith i Greer, fajnie, fajnie ;D
Niecierpię Kenny i Basha razem, zero chemii, małżeństwo z przymusu nic specjalnego, jak dobrze że dziewczę poleciało na Antoine'a.
Lola i Francis - hmm mogłoby być ciekawie, mają w koncu razem dziecko. Chociaż początkowo widziałam ją z Narciesse'm to teraz Narciesse'a widzę z Katarzyną raczej !
Wydaje mi się,że patrząc na przepowiednie (umierajacy Franciszek a Mary u jegi boku) veda musieli sie zejsc przed jego smiercia, taki endgame mialam na mysli:) potem zycie prawdziwej Marii stuart potoczylo sie inaczej,zobaczymy jak to bedzie w serialu:)
Mam bardzo podobne zdanie do twojego. Kocham Mary i Conde ale niestety ich związek raczej się nie uda choć bardzo, bardzo im kibicuje. Francis, Francis boże jak ja go nie cierpie, choć w tym odcinku nawet nawet go polubiłam. Kenna i Bash od początku byli wymuszeni i to bardzo mi się nie podobało i bardzo czekałam aż tylko się o coś pokłócą. Naprawdę chciałam ,żeby Kenna była w końcu szczęśliwa ,bo narazie zaszczęśliwa to się nie wydaje. Jeśli chodzi o Lole to tutaj mam trochę inną opinie, nie mogę się zdecydować czy wole nią z Narciess'em czy z Francis'em. Katarzynę za żadne skarby nie widzę z Narciess'em choć sądząc po zwiastunie do 17 odcinka może,może coś między nimi będzie -ale oby nie.
kurcze. ja lubię conde (podoba mi sie ten aktor ;P) i lubie jak jest z mary. w historii było tak, że elżbieta I nie miała nigdy męża (nazwano ją przecież królową-dziewicą :P) conde może źle skończyć (tym bardziej, ze jego historyczna postać miała swój wkład w spisek w kofllikcie dworu francuskiego i hugenotów). postać elżbiety ma zagościć na dłużej w reign, wiec pewnie bedzie pokazany jej konflikt z mary. pewnie pojawią sie też nowe postacie, a przepowiednia śmierci franciszka sie spełni. naprawde lubie tego conde i troche mi żal, bo mysle, ze ta postac skończy marnie i to juz niedługo... :(