Luźne nawiązania do the lodge z Twin Peaks, redrum z Lśnienia, niestety na koniec zaserwowany banał... i żyli długo i szczęśliwie w okrojonym składzie. Nie ukrywam, czułem się jakby mnie ktoś potraktował pół żartem, pół serio. Można było zbudować z tego coś mrocznego a wyszło familijne ghost story. Ostatnie dwa odcinki to bujda na resorach, wyłożenie na srebrnym stole ckliwej historyjki burzącej wcześniejszy porządek. Zabrakło konsekwencji i pomysłu, to ogromny minus, bo nie ukrywam porwał mnie. Zmarnowany potencjał...