Im bardziej przyglądam się zachowaniu Marichuy, tym bardziej mnie drażni. Jest strasznie irytującą
postacią, pomimo, że to główna bohaterka. Rozumiem, że wychowywała się w sierocińcu, że nie
miała wzorców, ale to co wyprawia to już lekka przesada, jej zachowanie na przyjęciu jakby nie
patrzeć było straszne... Jest totalnie nie myślącą osobą...
Jest bardzo nieokrzesana i intelektem też nie błyszczy. Biorąc pod uwagę,że pięknością też nie jest nie bardzo wiem co mogło tak urzec młodego doktora?To,że jest śmieszna?Wyobrażacie sobie taki związek w prawdziwym życiu.Przecież taki JM w życiu nie spojrzał na taką infantylną dziewczynę.W dodatku Marichuy zachowuje się jak małolata a jest dorosłą kobietą.Nie rozumiem dlaczego kogoś w tym wieku wszyscy traktują jak dziecko?
zgadzam sie z Wami obiema :) nic dodać nic ująć; ona mu tylko wstyd przynosi; to jak zachowywała się na przyjęciu to po prostu brak słów; ma 22 lata, jest dorosła, a wszyscy się z nią cackają jak z 12 - latką... jak to oglądam to mam wrażenie, że ona ma własnie 12 lat, po czym przypominam sobie, że jednak kurde nie, jednak ma 22... i co taki poważny, dostojny, myślący Juan Miguel mógł w niej zobaczyć?? oni są dla mnie bardzo niewiarygodną parą...
Hm, co do jej zachowania na przyjęciu, zachowywala sie poprawnie do momentu aż się nie upiła, a dobrze wiemy że upiła się przez Isabele. Ona specjalnie to zrobila bo chciala ja skompromitowac no i jej sie udalo.
No, ale przecież to nie jest niemowlak, któremu wlała alkohol do buzi. To dorosła baba, która powinna wiedzieć na ile może sobie pozwolić, przecież widziała, że robi się pijana... Gdyby kazano jej wskoczyć w ogień też by wskoczyła?
dokładnie, tym bardziej, że swoje lata ma, powtarzam to do znudzenia: 22... ogólnie zaczyna mnie irytować całość telenoweli i nie wiem czy wytrwam tyyyyle odcinków z wkurzającą Marichuy...
Zgadzam się ze wszystkim tym co piszecie, dlatego właśnie nie lubię takich telek z gatunku "aniołki" tzn. w tytule anioł to... anioł tamto...postacie takich dziewczyn jak w "zbuntowanym" czy jak w "nie igraj' są strasznie niewiarygodne i odpychają swoim charakterem od telewizora...
jeszcze dodam, choć nie na temat że nie rozumiem jak można było zrobić taka kopie telki jak zrobiono ze ""zbuntowanym aniołem" tworząc "jesteś moim życiem", oczywiście fabuła jest inna ale para główna i zachowanie Oreiro jak w tamtej telce, tak sobie właczyłam z 2 odcinki ostatnio i pomyślałam po co ktoś ma oglądać te same perypetie tych samych postaci bo nie da sie ukryć że ma się wrażenie jakby się znów oglądało Milagros i Ivo ... w ogóle nie znoszę takich seriali z pseudo komediowymi postaciami jak Marichuy...