Gdy potwory/anioły zabijają tych co muszą zabić, rozrywają ich na strzępy szybko i skutecznie. Gdy walczą z braćmi Winchesterami albo z kimś kto ma nie zginąć to rzucają nimi o ścianę aż któryś się pozbiera i znienacka ich zabije. Po prawie 200 odcinkach to bije po oczach jak cholera.
Jakie "znienacka" ? tzw walki są niezwykle rutynowe:
1. Klasyczne duszenie najczęściej Sama przez znacznie niższego przeciwnika - brat "na chodzie" dźga dusiciela kurdyjskim nożem / anielskim ostrzem.
2. Rzucanie po ścianach ( lub podłogach ) za pomocą telekinezy, najczęściej przerywane z powodu wkroczenia do gry "rezerwowego" zawodnika - najczęściej jest nim Castiel, chociaż wcześniej za rezerwową również robiła Ruby (zwłaszcza bardziej lubiana blond Ruby). To rzucanie pewnie nie raz zostało sparodiowane - mi utkwił w pamięci żarcik poniżej pasa w wykonaniu Chariego Sheena, który zamiast elegancko rozpłaszczyć się na ścianie natrafił kroczem na krawędź drzwi ( musiało boleć :)
3. Ogólna nawalanka na pięści "na średniej prędkości" z wykopami lub ewentualnie wymiana ciosów na anielskie ostrza ( tu wykazuje się Cass )
4. Miks wyżej wymienionych technik :)
Nieraz już był wałkowany temat niezniszczalności głównych bohaterów - Oni po prostu muszą przeżyć żeby akcja mogła się nadal kręcić i tyle.
Żeby powstała porządna i oryginalna scena walki i aktorzy, i choreografowie muszą się nieźle otrudzić.
Jest to wykonalne w kinowym filmie akcji, a nie w serialu, który trwa już prawie dekadę i ma ponad 20 odcinków na sezon.
No cóż... ale przecież nie to jest najważniejsze :)