Bardzo fajny odcinek. Intrygujący powrót Castiela i jego poczucie winny. Oglądałam bez napisów,
więc nie wiem czy wszystko dokładnie zrozumiałam. Ten motyw z unieszkodliwieniem Crowleya
perełka, choć świecące oczy itp... lekko przerysowane. I w końcu Dean pozbył się swojego focha i
napuszenia w stosunku do Sama. No i ten pokój przesłuchań na końcu. Nie mogę się doczekać
rozwinięcia tego wątku :) Lubie tą aktorkę ze Stargate, więc miło się ją będzie oglądało. A wy co
sądzicie?
odcinek dobry, ale nie porywający - choć nareszcie dalej kontynuowany jest główny wątek czego ostatnio brakowało...
Oczy kasa...sam nie wiem ale to może jakieś nowe moce, które zyskał po pobycie w czyśćcu, skoro sam władca piekieł
bez walki dal dyla:) p.s zwiastun kolejnego odcinka bardzo zabawny:)
Oglądałem tą scenę kilka razy i osobiście doszedłem do wniosku, że to co zrobił Cass to mogło być coś a'la samo destrukcja, która by zabiła i Cassa i Crowleya, Crowley nie mógł uwierzyć, że Cass to robi a po tym jak king of hell uciekł widać było, że to co zrobił Cass prawie go zabiło - taki jakby straszak.
Co do dolnych domysłów Cass - archanioł to wydaje się i śmieszne i wyklucza to scena w gabinecie. Skoro archanioł to najpotężniejsza "wersja" anioła to raczej blondyna by nim nie kontrolowała... no chyba, że ona jest "bogiem" co wydaje się śmieszne.
Masz racje.... nie pomyślałem o tym że Cass mogł dokonać samodestrukcji.... to dość logiczne i wiarygodne. A ta blondyna ? na pewno nie jest "bogiem" . I kiedy w końcu pojawi się antychryst !!! mógłby nieźle namieszać i nadać tempa serii.
Znam Amandę Tapping z "Stargate" i "Sanctuary"(tego drugiego nie polecam - kaszana). Co do odcinka teraz naprawdę nie rozumiem jak inne anioły mogą być silniejsze od Cassa, który podobno od końca sezonu 5 jest archaniołem? Odcinek nawet ciekawy. Mam jednak nadzieję, że ten sezon zamknie już "Supernatural". Ile można? Choć zabawne, że najgorsze był 2 pierwsze sezony, zwykle w serialach po 2-3 kolejne są badziewne, a tu taka niespodzianka.
Również uważam, że odcinek na plus. Trochę naiwne moim zdaniem było to, że matka Kevina zdołała schwytać tego demona i że nie było po nim widać żadnych śladów tortur, które by miały go zmusić do wyjawienia miejsca pobytu Crowleya. Co do oczu Casa to mi się to właśnie podobało. Pierwsze odcinki o aniołach pokazywały je jako najsilniejsze stworzenia, czuć było, że są "mocarne". Ostatnio ich moc była wręcz niewidoczna i dobrze moim zdaniem, że w końcu Castiel wraca do bycia potężnym aniołem.
Jest Castiel - jest dobry odcinek :) Strasznie tęskniłam za tą postacią... cieszę się, że wrócił. Jestem ciekawa jakie inne "Słowa Boga" przewidują dla nas scenarzyści - może to być interesujące. I nieźle zapowiada się wątek z udziałem aniołów - mam tylko nadzieję, że nie zrobią znowu z Castiela zdrajcy Winchesterów (nawet nieświadomego)... to już było i się przejadło :P
Czemu Crowley nie pstryknie palcami i nie wybuchnie Winchesterów, tak jak wybuchnął tego proroka?
Racja, ale to była bardziej zwykła przemoc, a to co robił Crowley to były "moce" demonów. Mogę być w błędzie, ale tylko to mi się na myśl nasuwa.
Symbol tatuażu chroni jedynie przed opętaniem a co do Crowley'a czy on przypadkiem nie jest nowym królem piekła?
Właśnie to mnie ciągle irytuje - każdy demon może się teleportować, zatem co Crowleyowi szkodzi aby wysłać 1000 demonów na Winchesterów i niech ich zadźgają ... ok, wiem to tylko film.
Może Crowley czuje coś w rodzaju wdzięczności za pozbycie się Lewiatanów, dlatego jego demony nie dręczą chłopaków.
nie miał chyba okazji. we wcześniejszych sezonach trzymał sztamę z Cassem i obiecał mu, że braciom nic się nie stanie (Cass powiedział, że i tak by ich wskrzesił), potem nie chciał im przeszkadzać w walce z lewiatanami, bo było mu to na rękę, czekał aż zrobią za niego robotę i pozbędą się Lewiatanów. teraz w nowym sezonie spotkali się najpierw na gruncie neutralnym- na aukcji, a w tym odcinku nawet się nie spotkali twarzą w twarz, Cass załatwił to za nich.
Uważam, że Dean nie był napuszony i sfochowany (no może na samym początku) na Sama tylko cierpiał, bo nie udało mu się uratować Casa z czyśca. I teraz dzięki powrotowi Casa i jego wspomnieniom wie, że to nie była jego wina. Za dużo osób mówiło Deanowi, że wszyscy przez niego giną i poczucie winy było w nim olbrzymie. Teraz może w końcu odpuści sobie i w końcu uśmiechnie się choć raz. Brakuje mi Deana z początkowych sezonów, gdzie te podrywy, panienki, żarty?? Strasznie spoważniał i stał się zgorzkniały. szkoda...
własnie, wyjaśniły się Deanowe fochy- tak na prawdę zżerało go poczucie winy, taki jest, tak na to reaguje, bardzo obronnie. Buzowały w środku wyrzuty sumienia- świetnie pokazane to było w rozmowie z Cassem, gdzie Dean zaczął go ochrzaniać, że to jego wina, że nie wyszedł z nim z Czyśćca, choć uważał zupełnie inaczej. widać było jak na dłoni, że ten słowny atak na Castiela to samoobrona w swojej głowie, przeciw swoim wyrzutom sumienia. Cass oczywiście złapał to w lot.
no i ogrooomny plus odcinka- Cass wrócił! tylko mam nadzieję, że nie będzie znowu, tym razem nieświadomym, zdrajcą. Niech będzie silnym, potężnym Castielem, który przeżył za wiele, żeby dać się zmanipulować wyższej rangi skrzydlatym. no i ciekawe z tą ucieczką Crowleya- co ma teraz Cass, czego wcześniej nie miał.
serial chyba wraca na właściwe tory. :)
myślałam o tym samym z siostrą, w końcu ktoś musi chyba zająć miejce poprzednich, w sensie Michael i Lucyfer są w klatce i wgl.
Castiel archaniołem? Szczerze powiedziawszy, oglądając odcinek, nie wpadłam na to (wiem, wiem, biedota umysłowa), ale ciekawe rozwiązanie x). Nie pogardziłabym Castielem w wersji archanielskiej, naprawdę.
Myślę, że Cas nie może być archaniołem. Jak widać po tym, że będą go regularnie przesłuchiwać i nawet nie dadzą mu tego zapamiętać, Niebo mu nie ufa. Wiedzą, że ma silną więź z braćmi, zwłaszcza Deanem, i jest w stanie zrobić dla nich wiele. Nie ryzykowaliby dawania tak ogromnej mocy komuś, komu nie ufają.
hmm...z drugiej strony zakładając, że mają za mało aniołów na górze, za mało archaniołów (kadra poleciała w walce z apokalipsą) Cass może się okazać najbardziej doświadczonym i przede wszystkim najbardziej przydatnym aniołem,który z odpowiednio zwiększoną mocą, zdziała więcej niż bez. A znowu zanosi się na jakiś "wielki plan". Przy czym "szefostwo" odrzuca taki czynnik jak zaufanie i czuje się niezagrożone, bo zdaje się całkowicie manipulować Castielem i kontrolować go. Nie potrzebują więc mieć zaufanego archanioła, a sprawnego. Są przekonani, że bez względu na wszystko, jest na ich smyczy. Co mam nadzieję, okaże się ich podstawowym błędnym założeniem.
tą są oczywiście tylko domniemania,a jak będzie, to się okaże :)
no i pewnie całe założenie dotyczy braci, skoro wybrano Cassa, któremu bracia ufają. Castiel, wiedzący wszystko na temat posunięć i pomysłów braci + turbodoładowanie w razie problemów, w każdej sytuacji = idealna marionetka do kontrolowania akcji. a czy turbodoładowaniem jest tytuł archanioła? Skoro nawet Crowley uciekł...
ale oni nie decydują prawda? to Bóg chyba decyduje kto jest archaniołem a nie aniołowie. oni chyba nie maja nic do gadania :)
w sumie nie wiadomo. Jakoś tak wyszło, że Bóg ma niewiele do dodania, stoi sobie z boku i tylko raz na jakiś czas wskrzesza Castiela. Ale możesz mieć rację.
A ja myślę że wśród aniołów nie czegoś takiego jak awans społeczny. Mam wrażenie że archaniołem trzeba było się "urodzić"?.
W każdym razie Castiel po prostu z jakichś powodów jest ulubieńcem Boga, w końcu świadczą o tym te wszystkie wskrzeszenia. Może dlatego że tylko on tak naprawdę szczerze żałuje za wszystkie swoje przewinienia, i jest wzorem idealnego, pokornego aniołka, który jednocześnie nie boi się odrzucić swojej pozycji w imię tego w co wierzy. Nie oszukujmy się, każdy inny anioł miał jakiś swój cel i zawsze chronił przede wszystkim swoją d..pę.
To że go wykorzystują do śledzenia Winchesterów, moim zdaniem wynika z tego że po pierwsze, bracia mają nadal wyryte na żebrach znaki ochronne przeciw aniołom; po drugie, Castielowi ufają niemal bezgranicznie i tylko on ze wszystkich aniołów może być zawsze blisko nich.
A pamięć muszą mu usuwać, bo jeśli Castiel będzie miał jakikolwiek wybór, to zawsze wybierze Deana i jego bezpieczeństwo.
Mi się wydaje to bardzo realistyczne. Bo Castiel jest teraz chyba jednym z najstarszych jak i najbardziej doświadczonym aniołem w armii. Wiele osób twierdzi ,że Chuck był Bogiem. I w tym odcinku była wzmianka o nim. Więc może coś być na rzeczy ,bo nieświadomy Chuck z Castielem miał dobre kontakty. Byc może teraz gdy Chuck wie ,że jest Bogiem. W jakiś sposób Castiela nagrodził.
Chuck wie, że jest Bogiem, bynajmniej ja tak sądzę, po za tym Cas jako jeden z nielicznych stanął za ludźmi, no i jest z chóru Serafinów, on już wcześniej był potężnym aniołem.
jeszcze wrócę do Chucka, myślę , że lepiej jest gdy on za bardzo nie ingeruje, w sensie on nie tylko obserwuje i stoi z boku ale od czasu do czasu popchnie "pionka" i niech radzą sobie sami, myślę że jest lepiej gdy ludzie nie wiedzą, że on ingeruje w ich życie w jakikolwiek sposób.
skąd wiesz, że Castiel jest z chóru Serafinów? była o tym mowa wcześniej? Pytam, bo nie pamiętam tego w serialu. Hierarchia serialowa pewnie przewiduje zmiany; ale tak w ogóle Serafini są znacznie potężniejsi niż archaniołowie, są najpotężniejsi spośród wszystkich chórów anielskich.
racja.
" I am not your aunt.
I have no possible relationship to your sibling offspring."
haha, uwielbiam Castiela :))
uwielbiam? ja go kocham, stary Cas wraca xD już nie moge sie doczekac nastepnego odcinka, szkoda ze 2 tygodnie trzeba czekac :(
http://fc06.deviantart.net/fs71/f/2011/167/b/6/castiel__s_true_form_spn_by_lamec h77-d3j2bqu.jpg
czyli w serialu mamy zupełnie inną hierarchię chórów anielskich.
Cherubini są bardzo wysoko w hierarchii, a jak sobie przypomnieć, to w serialu Kupidyn był Cherubinem, Cass przedstawił go jako "cherub, third-class".
Trochę szkoda, że w tym zamieszali.
sorki, obrazek nie działa. w każdym razie miał tam być Cass w jego prawdziwej, nie ludzkiej formie ;)
działa :) więc w serialu archaniły chyba są potężniejsze od serafinów, już nie wiem, faktycznie namieszali
Po raz pierwszy w sezonie ósmym mogę śmiało postawić na stwierdzenie: "nie mogę się doczekać kolejnego odcinka!!". Odcinek siódmy był świetny z wielu powodów: powrót Castiela, poprawa relacji Sam - Dean, większa rola Crowleya, nawiązanie do głównego wątku. Co tu dużo pisać? Było genialnie. A najbardziej uradowało mnie to, że przez cały czas trwania odcinka, ani raz nie zirytował mnie Sam. Takiego Sama chcę już do końca. Jest świetny? Jest.
Fajny odcinek, spodobała mi się Naoimi - lubię tą aktorkę za rolę w Sanctuary i tutaj taki miły gest :D
Bardzo fajny odcinek :). Castiel, Crowley, lepsza relacja braci oraz powrót aniołów i demonów -yeah ;D! Tak jak i większość osób, mam nadzieję, że nie zrobią znowu z Cassa zdrajcy. Co prawda jest tego nieświadomy, ale bracia znowu by się na niego sfochowali ;D.
Wow, ciekawy pomysł widzę wyżej, a propos Castiela jako archanioła... Ciekawe >o< tak długo czekałam na ten odcinek, i na CASTIELA! Teraz już niczego więcej mi nie potrzeba w serialu, jest Castiel, jest i sens życia dla mnie. Biedny Kevin, że też zawsze musi zdarzyć mu się coś okropnego - Crowley raz zabija mu dziewczynę, innym razem odcina palec. Jego mama była zaje*ista, nieźle wkręciła się w całą akcję i udało jej się nawet pokonać demona. Może trochę przesadzone, ale mi tam się podobało ;)
Emocje Deana były aż zbyt realistycznie pokazane, jak tu się nie wczuć w jego sytuację... Ale najważniejsze, że ma Castiela już przy sobie :3
To teraz trzeba czekać do następnego odcinka --> https://www.youtube.com/watch?v=AGIkX5C2aOM Castiel sprawia, że wszystkie odcinki są fantastyczne :D Padłam ze śmiechu na ostatniej scenie :P
Ale niestety, najwyraźniej na następny odcinek czekamy do 28 listopada... :(
Odcinek przyzwoity,ale niestety cały czas brakuje mi starego klimatu z pierwszych 5 sezonów i wydaje mi się, że ten klimat już się nie pojawi. Cas wrócił i chwała za to. Nie było wspomnień Sama, a to następny plus. Kevinz matką niestety też mnie drażni. Ktoś wyżej wspomniał, że mógłby pojawić się antychryst, jestem tego samego zdania, kompletnie nie kumam zakończenia wątku Jessiego po jednym epizodzie.
podczas oglądania wpadłam na <szalony i prawdopodobnie głupi> pomysł. Tak gadają o tym Metatronie, skrybie Bożym i mi się on skojarzył z Chuckie'm. Wcześniej czytałam, że niektórzy go utożsamiają z Bogiem we własnej osobie, ale jakoś tak... Nie było wyjaśnione w ogóle, co się z nim stało. Ostatnia scena z nim, to jak znika, po opisaniu historii Impali. A teraz wspominają tego Metatrona, czy jak mu tam, a Castiel napomyka, że nie wiadomo, co się stało z Chuckie'm. W końcu Chuck spisywał historię Winchesterów, wiecie pisarz...
To tylko czysta spekulacja, jestem ciekawa, czy ktoś też ma takie zdanie. Sama nie jestem przekonana do końca do tej teorii, ale wiecie, jak to jest. Czasem się to czuje "in your guts" :)
Albo baaardzo chcę powrotu Chuck'a!!! :]
nie wydaje mi się, żeby Chuck był Metatronem. Metatron pisał tabliczki w pełnej świadomości tego co robi, Chuck się zdziwił, że przysługuje mu do obrony archanioł. Wbrew wielu głosom nie wydaje mi się również, żeby Chuck był Bogiem. Jako że ta sprawa została nierozstrzygnięta i w zasadzie nie wiemy co się stało z Chuckiem, gdybania nie ustępują, ale w moim przekonaniu Bogiem nie był/ nie jest. Myślę, że Chuck był tylko i wyłącznie prorokiem.
Czy wzmianka o Chucku miała tylko wyjaśnić nam teorię odsłaniania proroków, czy jest to zapowiedź do pojawienia się bohatera... Ja specjalnie za nim nie tęsknie, więc w zasadzie jest mi wszystko jedno ;)
Pozostaje pytanie, jak Chuck w finałowym odcinku po prostu zniknął? Prorocy tego raczej nie robią, przynajmniej z tego, co wiemy. Chyba, że ktoś go "zniknął"?
Ja osobiście lubiłam bardzo tę postać i brakuje mi jej. Fajnie się oglądalo sceny z nim, pomijając nawet to, kim jest/zdaje się być. Mam nadzieję, że jeszcze wróci.
Co do Chuck'a wydaje mi się, że zniknął za sprawą jakiegoś anioła. Przecież w 5 sezonie Cass też zaprezentował tą umiejętność. Tylko nie wiem, dlaczego ktoś miałby go wzywać skoro prawdopodobnie umarł? Mi odcinek bardzo się podobał. Lubię Castiela i Crowleya, nie pasuje mi za to za bardzo wątek z matką Kevina. Jak na mój gust za bardzo naciągnięto jej umiejętności walki z demonami. :-)