Jestem tuż po obejrzeniu odcinka, relacja jest więc na świeżo :D
Podobało mi się, sezon ósmy od paru odcinków odzyskuje zagubioną formę i pnie się do góry.
Wraca do mnie wielkimi krokami sympatia do Sama, naprawdę. Jego scena z ,,psem’’ (na marginesie co on ma z tymi psami :D), była taka słodka i niewinna. Potem nadchodzi Dean, młodszy braciszek taki wystraszony, ma się przecież czego bać. Dean patrzy i patrzy wyraźnie mile zaskoczony i ochoczo stwierdza: She can stay the night. Lubię takie motywy, oby było ich jak najwięcej.
Końcówka potwierdza moje wcześniejsze obawy. Sam kaszle krwią i jak to bywało już w przeszłości, zaczyna ukrywać ten fakt przed starszym bratem. Nie chce go pewnie martwić...
Niemal powtórka z rozrywki, brawa dla scenarzystów.
Następny odcinek zapowiada się ciekawie :D Więc jakie są wasze odczucia?
Nie był zły, ale mam nadzieję, że następny okaże się lepszy. Cała ta relacja Jamesa i jego kobiety-psa wydała mi się dziwna raczej. Ale to moje, całkowicie subiektywne odczucie :) Nie obyło się bez tradycyjnego zamartwiania się Deana i "I'm okay" Sama, kiedy wcale nie czuje się okay. Co do Sama i psa - tak to już jest, Sammy'ego pokazują z psami, Deana z dziećmi. Ale czekam z niecierpliwością na następny :)
Mnie rozbawiła trochę ta sytuacja z kotem ;) Dean to ma życie... Nie lubi psów, na koty ma alergię, nienawidzi wiedźm... ;p
A właśnie! Za nic nie mogę sobie przypomnieć, w jakim odcinku był już kiedyś ten James. Kojarzy ktoś może?
James pojawia się chyba po raz pierwszy. Tą sprawą musieli zajmować się pomiędzy odcinkami :) nie pamiętam żadnego, w której współpracowaliby z policjantem, przynajmniej żaden nie przeżył. Były dwie policjantki, ale żadnego Jamesa ;) chociaż mogło coś mi umknąć.
Sprawdziłam i rzeczywiście pojawia się po raz pierwszy na ekranie, choć jest wspomniane, że poznał się z braćmi wcześniej, podczas prowadzenia sprawy. Tu są informacje na jego temat:
http://www.supernaturalwiki.com/index.php?title=James_Frampton
Właśnie dlatego się nad tym zastanawiałam, bo nawet w opisach odcinków było mówione, że spotkają starego znajomego. Więc dzięki za wyjaśnienie :)
Słabszy odcinek, znów pojawiły się dysproporcje sił bohaterów, wcześniej niszczą demony i bogów, teraz daje im radę facet który jest wiedźmą(?) od niedługiego czasu...
Jeden ze słabszych odcinków tego sezonu. Jak już wspomniał Lam_noob - znów pojawił się dysproporcję sił bohaterów, a poza tym mam wrażenie, że niektórzy scenarzyści nie czytają scenariuszów poprzednich odcinków, przez co charaktery postaci są niestabilne. W poprzednim odcinku w końcu łaskawie ustalono, że Dean nie jest jakimś zwykłym głupkiem z mięśniami, a w najnowszym odcinku znów o tym zapomniano i znów zrobiono z niego z głupka. Come on, Dean już się nie zachowuje w ten sposób (niczym z 1 sezonu), jego postać ewoluowała, więc dlaczego znów robią z niego pajaca?
I serio? W tym odcinku nie mogą poradzić sobie z jedną wiedźmą, a w przyszłym pokonają BOGÓW!? Okaayy...
No i oczywiście znów wrzucono w usta braci seksistowskie, niedojrzałe teksty... Brawo, drogi scenarzysto, po prostu brawo... Tutaj dziewczyna daje mocną przemowę, a Winchesterowie mieli do powiedzenia tylko "that was so hot" i kompletnie olali przekaz jej słów...
Oby następney odcinek był lepszy.
I niech w końcu pojawi się odcinek 17 i Cas!!!
No proszę, na dole wyżaliłem się, że brak w tym serialu potężnych postaci. A w komentarzu wyżej znajduje się wzmianka o Bogach. Mam tylko na dzieje, że scenarzyści rozłożą to na więcej niż 1 odcinek. Bo jakby na to nie patrzeć to bogowie.
SPOILER:
Nasi chłopcy spotkają nawet samego Zeusa. A także Artemis i Prometeusza. Możesz sprawdzić w Luźnych rozmowach, na stronie czwartej :D Nie sądzę, że zobaczymy ich, w jeszcze jednym odcinku, ale nie miałabym nic przeciwko. Bogowie to dopiero przeciwnicy, tylko fajnie będzie, jeśli bracia nie pokonają ich w łatwy sposób. To by było trochę przewidywalne...
To chciałem usłyszeć. Tylko boję się tego, że z takiego Zeusa zrobią mega pipkę, która nie da sobie rady z Samem i Deanem. Ale znając realia tego serialu, tak się właśnie stanie. Bo przecież kim jest Zeus, Artemis czy Prometeusz przy takim Crowleyu, którego bracia nie potrafią zabić od paru sezonów...
Na zwiastunie Zeus popieścił ich prądem, a potem zaniósł się wrednym chichotem, więc kto wie… może nie będzie tak źle.
Crowley oczywiście rządzi, bracia przecież lubią się z nim bawić, więc po co zabijać takiego wroga jak on? Ciekawe kiedy się pojawi, trochę czasu już go nie ma...
czyli co mamy fabułę na kolejny sezon? 2 zadanie zabić wszystkich Bogów? + może jakaś wiksa z samem z tym krwawieniem z ust typu sam musi połączyć się z castielem i stworzą jakiegoś archanioła w ciele człowieka z supermocami bo czegoś ten crowley się bał przecież widząc cień castiela...i żeby było jeszcze ostrzej to 3 zadanie zabić crowleya i zając jego miejsce w piekle takie zadanie dla deana żeby bracia musieli się pozaijać czy coś...
Jestem strasznie zły na scenarzystów. Wiedźma? Serio? Zniszczyli taką piękną serie świetnych odcinków. A już myślałem, że Supernatural pójdzie w nowym, nieznanym nam kierunku. Gdzie magia, zagadki i być może coś potężnego za tym wszystkim się kryje. I nie piszę tego z powodu ostatnich 2 odcinków. Ale ten serial już od początku dał mi do myślenia nad nowymi bohaterami. Mnie osobiście baardzo zainteresował młot Thora. Ale niestety na zainteresowaniu się skończyło, bo kompletnie nic nie wskazuje na to , że Thor jak i armia z mitologi nordyckiej się pojawi. Co moim zdaniem jest mega rozczarowaniem. Bo są to potężne postacie, które zasługują na role w takim serialu.
mnie w tym odcinku denerwowało odrobinkę skakanie z kamerą - przy rozmowie Deana z Samem raz była na górze a raz na dole, raczej nie powinno się zwracać uwagę na takie sprawy
a z tym młotem to faktycznie spieprzyli, Sam załatwił nim jednym ciosem - kogo? już nie pamiętam, kto to był w każdym razie ktoś
silny;))
odcinek jak dla mnie 9/10
bardzo podobała mi się scena w której Dean nie wiedział co powiedzieć Portii żeby bardziej się nie wkopać i mówił do Sama :
" Pomożesz ?? ... Nie? " z tym sztucznym uśmiechem ;D
PS. Właściwie to tęsknię za Śmiercią, mogłaby / mógłby się pojawić ;-) po prostu uwielbiam tą postać
Dobry odcinek, nawet bardzo. I wróciliśmy do typowego Deana i Sama, w końcu! :D
Przynajmniej przez moment... Właśnie ja też, tak jak ty, coraz bardziej zaczynam lubić Sama, bo powrócił dawny on. I był dość uroczy... :P I także Dean martwiący si o swojego młodszego braciszka i z tym swoim zboczonym poczuciem humoru. ^^
Ogólnie to wystarczy taki jeden odcinek odbiegający od motywu przewodniego, teraz to niech wróci Castiel i to szybko! Tzn.wiem, że wraca w 17odc., ale to jeszcze tyle czasu... :c
A co do bogów, którzy mają się pojawić, to jestem bardzo zainteresowana, bo lubię te klimaty, tylko, żeby scenarzyści dobrze to wykorzystali...
Ogólnie lubię wiedźmy i polubiłam Jamesa Portie, więc odcinek dobry. Tylko Castiela brakowało...
Pozycja na pieska nabiera nowego znaczenia ;) I też mam jedną rozkminę - czy Porcia woli ludzkie żarcie czy psie żarcie. Czy może wszystko jedno, a to zależy od tego w jakiej aktualnie jest postaci :P
Łomatulu odcinek cienki jak d++a węża... a zapowiadało się tak pięknie, że znów będzie interesująco. Z niecierpliwością oczekiwałam końca odcinka ,wątek pana sypiajacego ze swoja suczka był taki pociągający jak sandały w zimie,watek czarowników był nudny, a Dean zaczyna mnie denerwować ze swoja nadmierną mimika.
Mnie też się podobało.
A nie mówiłam, że znowu polubisz naszego kochanego Sama? Jak wiesz, jestem mu wierna, od początku serialu aż do końca. Wracam do odcinka: Duet Sam i pies - lubię oglądać takie scenki. A potem reakcja Deana: She can stay the night... Nadal się z tego śmieje. Relacja Jamesa i jego psa – kobiety, może była dla niektórych dziwna, ale dla mnie całkiem normalna, niech też mają coś od życia. Nawet poczułam do nich nutkę sympatii :) Zamartwianie się Deana to już głęboka tradycja, tak samo jak ukrywanie stanu zdrowia przez Sama. Bez tego ani rusz, musi tak być.
Pomów w końcu z Cassem i zmuś go do powrotu :D Tęsknimy za nim...
Wy tak na serio? Ciągle tylko czytam, gdzie Castiel? Prawdę mówiąc chce mi się od tego rzygać. Rozumiem, że jest on ważną postacią. Ale bez przesady...Bez niego serial jest również dobry. Nasz anioł obniżył ostatnio loty i tyle. Nie jest tym kimś co był na początku. Jego forma spada wraz z 5 sezonem. Zgodzę się z tym, że jak się pojawia to odcinek jest ciekawszy. Ale ileż można wałkować ten sam temat. Scenarzyści pokazaliby nam perfidną tandetę, gdyby sam Castiel pokonał całą armie piekieł i aniołów. Fajnie jest czasami odpocząć od niego. Tym bardzie, że ostatnimi czasy scenarzyści zrobili z niego anty-anioła.
zgadzam się z bluearmy ! ;D
Cass pojawił się dopiero w czwartym sezonie - czasami mam wrażenie, że nie oglądaliście pierwszych sezonów tylko dlatego, że go nie było... Owszem lubię ta postać ale to zawsze duet Sam i Dean będzie nr 1. Z tego co czytam niektóre komentarze to powinni nakręcić osobny serial: " Castiel i jego przygody".
Dużo lepiej jest jak pojawia się od czasu do czasu, w szczególności, że to co odstawił pod koniec 6 sezonu i na początku siódmego było okropne. Szybko wybaczacie ;D. Poza tym jak kochacie to poczekacie - jak się za Cassem potęskni to się od razu lepiej czuje jak się w końcu pojawi ;)
Kompletnie się z wami nie zgadzam. Powrót do starej formuły serialu z sezonów 1-3 jest wielkim błędem, ponieważ sam serial i bohaterowie bardzo ewoluowali od tego czasu, sam serial się zmienił i po prostu byłby to wielki krok wstecz. Ponadto serial, w którym mamy tylko dwójkę bohaterów w pewnym momencie zaczyna męczyć, gdyż wałkuje się ciągle te same motywy, co sprawia, że dwójka tych postaci może zacząć wkurzać i nudzić. Warto zwrócić uwagę na to, że w jakichś 90% seriali, książek czy filmów to postaci drugoplanowe ciągną historie i są najbardziej uwielbiane. W sumie to praktycznie widać to wszędzie. Ponadto dołączenie Casa w 4 sezonie niesamowicie poprawiło serial. Wcześniej SPN było po prostu ok. Owszem, miało niektóre świetne odcinki, ale kręcenie się wokół tych samych dwóch postaci, które mają ciągle te same problemy stało się nużące. Osobiście to rzygam już tym utartym schematem, że Dean zawsze musi być opiekunem Sama, wszystko chce za niego robić, a Sam gra męczennika i to zawsze on na końcu "ratuje dzień". Koszmarnie męcząca formuła. Scenarzyści ciągle umniejszają Deana w porównaniu z Samem. Co mnie najbardziej wkurzało - przez 2 sezony nakręcali nas, że Dean jest Righteous Man, a pod koniec 5 sezonu znów olali ten ciekawy wątek i ponownie to Sam uratował świat...
Powiem szczerze - odcinki bez Casa ogląda mi się coraz ciężej. Formuła z dwójką braci samotników niesamowicie mi się przejadła. Zobaczyliśmy już wszystko, co tylko było możliwe do zaoferowania, dlatego chciałabym widzieć więcej interakcji braci z innymi postaciami (które powinny pojawić się na stałe). Dobrze, że mamy teraz Kevina, bo serial w ogóle stałby się repetetywny. Chciałabym w końcu odpocząć choć na kilka odcinków od lekko chorej relacji braci (bo ich relacje zdecydowanie nie są dla nich zdrowe. Źle wpływają na nich i osoby wokół nich). Cas to jest dla mnie zawsze powiew świeżości, jego postać jest fantastyczna. Nie rozumiem czemu nie jest w głównej obsadzie, ponieważ gdyby nie on, to serial miałby niższą oglądalności. Hell, serial zostałby już dawno temu anulowany. I to nie spekulacje, tylko fakty. Odcinki z Casem mają zawsze wiekszą widownie, a sam Cas ma rzeszę oddanych fanów. Gdyby nie on, to pewnie przestałabym oglądać serial, ponieważ mam dosyć powracania "do korzeni" - w końcu od czasów 3 sezonu serial i postacie ewoluowały, więc byłby to krok wstecz, powtarzanie historii.
Co do mocy Casa - gdyby scenarzyści byli bardziej utalentowani i mieli pomysł na Casa, to spokojnie wymyśliliby coś, by jego moce nie rozwiązywały od razu wszystkich problemów braci.
Anty-anioł? To powinien być komplement, ponieważ anioły to dupki :P :P Ponadto nie wiem czy zauważyliście, ale Cas nie wie, co robi w tym sezonie, bo kontroluje go Naomi. To nie on podejmuje decyzje.
"Odcinki z Casem mają zawsze wiekszą widownie"
Największą widownie to miały sezony 1-3, kiedy nawet Casa jeszcze nie było. Dlatego trudno się dziwić, że scenarzyści próbują powrócić do właśnie tamtych lat.
http://supernatural.com.pl/uploads/ogladalnosc/ogladalnosc%20og.jpg tu masz wykres ogólny oglądalności. Pierwszy sezon miał największą oglądalność, ponieważ pierwsze sezony generalnie zazwyczaj mają największą oglądalność (szczególnie na początku), a potem ona spada (obecny przykład to np "Arrow"). Sezon 2 i 3 wcale nie mają już takiej wspaniałej oglądalności.
Jednak w mojej wypowiedzi chodziło mi o coś innego. Patrząc na najnowsze sezony, to odcinki z Casem mają większą widownie niż odcinki bez niego. Co wskazuje na to, że widzowie wcale nie chcą by serial cofał się w rozwoju.
Ale na jakość to się wcale nie przekłada. Wiele osób tu uważa, że odcinki 12, 13 i 14 były naprawdę świetne i naprowadziły serial ponownie na właściwe tory. A przecież Castiel nie pojawił się w nich ani na chwilę.
Odcinek 13 i 14 były wg mnie dobre, 12 już nie tak bardzo. Zaczął się ciekawie, ale pojawiły się dla niewybaczalne i irytujące rzeczy:
1) Henry Winchester umarł. Kompletnie mnie to nie zdziwiło. Scenarzyści są przewidujący. A mogli dać Henry'ego choć na kilka odcinków, jego postać była bardzo ciekawa. Ale niestety, spn ma to do siebie, że pozbywa się ciekawych postaci i powtarza już wg mnie nudne problemy braci. Serio, mam wrażenie, że przeżycie braci w tym sezonie jest kalką 4 sezonu. Nic nowego już z nimi nie wymyślą, dlatego mogliby zrobić od tego przerwę i wprowadzić więcej postaci drugoplanowych. Ponadto w tym odcinku zabrakło baaardzo Casa. Albo jakiegokolwiek innego anioła. I skąd, do cholery, Dean wytrzasnął pióra anioła!? o_O od kiedy anioły mają materialne pióra!? Nigdy się nie dowiemy...
W 14 odcinku znów irytował stary schemat z pierwszych sezonów - Dean jak zwykle musi bronić Sama przed całym światem, znów uważa się za śmiecia i nie dba o swoje życie, a Sam znów gra męczennika, który i tak na końcu uratuje świat... Już to widzieliśmy i naprawdę nie mam ochoty patrzeć drugi raz na praktycznie to samo. Przez te 6 sezonów Winchesterowie ewoluowali, więc scenarzyści mogliby wymyślić dla nich coś nowego...
A 15 odcinek w ogóle był raczej kiepski (znów zrobili z Deana głupka, a bracia nie mogli pokonać zwykłej czarownicy....).
Ja i wielu innych ludzi ogląda te odcinki w oczekiwaniu na Casa. Wiem też, że jeśli pozbędą się Casa na stałe, to oglądalność kompletnie spadnie, a serial zostanie anulowany, ponieważ mnóstwo osób ogląda teraz spn tylko dla Casa i jego relacji z braćmi. Wystarczy spojrzeć na reakcje po odcinkach na tumblrze. A jak wiadomo, bez tumblra i fandomu SPN nie wygrałoby żadnych nagród i zostałoby dawno temu anulowane :P Stare, proste i utarte schematy nam już się przejadły. Ponadto np w takim 15 odcinki oglądalność była niższa. A w sumie o to w tej dyskusji chodziło.
Cyba żartujesz. Cas to moja ulubiona postać i właśnie bez niego serial jest nudny. Czasem mam aż ochotę opuszczać niektóre odcinki, w których go nie ma (choć ostatecznie tego nie robię, gdyż nie lubię tego.)
Co do sezonu 6. Scenarzyści, jak zwykle, próbowali go uśmiercić (tak jak wszystkie inne postaci oprócz braci...), w idiotyczny sposób robiąc z niego wroga, co tylko rozwścieczyło fanów. Po jego "śmierci" na początku sezonu 7, fandom był niesamowicie wku*wiony, oglądalność spadła, więc przywrócili Casa. I oglądalność znów skoczyła do góry.
Bez Casa ten serial jest już po prostu nudny i gdyby pozbyli się go permanentnie, to z całą pewnością przestałabym go oglądać (tak jak i większość fandomu), bo nie zdzierżyłabym całego sezonu tylko i wyłącznie skupionego na braciach i ich "telenowelowym melodramacie", który olałby ich rozwój z poprzednich sezonów i mielibyśmy powtórkę z rozrywki. Po co to? Jakbym chciała to oglądać, to wróciłabym do poprzednich sezonów...
W tym sezonie miało go być więcej, ale Misha poprosił o czas wolny, ponieważ urodziła mu się córka i chciał spędzić z rodziną więcej czasu.
A to nie działo się w sezonie siódmym? Plus, oglądanie serialu tylko dla Casa? Nikt tego nie zabroni, Castiel jest sympatyczny, ale tu nie o to chodzi. Serial jest o braciach. Nie rozumiem też tego marudzenia, że postacie ewoluowały a scenarzyści zapominają o tym, co przeszli. Co, Dean miałby stracić swoje poczucie humoru? (btw: te żarty nie miały zrobić z niego znowu idioty, humor jest dla Deana tarczą ochronną, ja przynajmniej tak to widzę) Mniej się martwić? To część ich charakteru, Dean martwienie się o Sama ma zakodowane odkąd wyniósł go po raz pierwszy z pożaru, tak samo jak Sam od małego pragnął normalności. Czasem zdaje się godzić z faktem, że już zawsze będzie freakiem, ale to pragnienie zawsze przeważa, odzywa się jeszcze w tym sezonie. Tacy już są i nie ważne ile by nie przeszli, tego się zmienić nie da.
Co działo się niby w sezonie 7? Nie wiem o czym tutaj mówisz ^^
Cas jest jednym z głównych powodów, dla których oglądam ten serial. Nie jedynym, oczywiście, ale jednym z ważniejszych. Bez niego serial stałby się mdł, przewidywalny i powtarzalny.
No właśnie to już od dawna nie jest tylko serial o braciach (już tak jest gdzieś od 3 sezonu). To serial o rodzinie. A rodzina nie kończy się tylko na wspólnej krwi i genach. Do rodziny, oprócz Casa, należał też Bobby, ale idiotycznie go wybili. Same relacje braci niesamowicie nużą, ponieważ ich historia ciągle kręci się w kółko, teraz mamy powtórkę z sezonu 4.
Ależ gdzie ja mówię, że Dean ma tracić poczucie humoru? Lubię jego poczucie humoru (choć akurat w ostatnim odcinki scenarzyści niezbyt się popisali). Po prostu jego postać w tym sezonie nie jest spójna. W poprzednim odcinku Sam mówi Deanowi, że ten jest geniuszem, że jest naprawdę inteligentny, a w następnym odcinku nie wie kto to są "familiars", mimo że całe swoje życie polował na potwory. Dean jest inteligentny, ale w trochę inny sposób niż Sam. Sam lubi wiedzę akademiczną, lubi czytać itd. Dean natomiast jest naprawdę świetny w tym co wykonuje całe swoje życie, coś, na czym skupia swoją uwagę. Jak się czemuś poświęca, to doprowadza tą rzecz (akurat tutaj polowanie na potwory) do perfekcji. Dlatego irytuje mnie, gdy w takim np 12 odcinku z Sama zrobili tego inteligentnego brata,a z Deana mięśniaka. To mam do zarzucenia scenarzystom, a nie poczucie humoru.
Dean-opiekun Sama już dawno się przejadł. Sam nie jest już tym młodzikiem z 1 sezonu i nie potrzebuje opieki Deana. A scenarzyści opierają CAŁY CHARAKTER Deana tylko i wyłącznie na wiecznym opiekowaniu się. Dean nie ma w ogóle swojego własnego wątku fabularnego, ponieważ on zawsze jest doczepiony do czyjegoś innego wątku fabularnego (czyli zazwyczaj Sama). Scenarzyści nie pozwalają rozwinąć się tej postaci, tkwi ona cały czas w przeszłości i jest tylkko postacią pomocniczą dla Sama, co jest po prostu obrzydliwym zabiegiem. Owszem, wiadomo, bracia zawsze będą o siebie dbali, ale nie można opierać całego charakteru danej postaci tylko i wyłącznie na ciągłym opiekowaniu się bratem.
Zdawało mi się, że córka urodziła mu się w trakcie kręcenia siódmego sezonu i wtedy potrzebował czasu :) Przespałam się z tym, i, kurczę, sama w to nie wierzę, bo uparty ze mnie człowiek, ale przyznaję ci rację. Castiel jest Winchesterom niezbędny, nawet pominąwszy to, że jego działania były siłą napędową szóstego sezonu i wszystkiego, co się działo potem, serialowi potrzebne są mocne postacie. Potrzebowałam analogii, i Cas jest dla Supernatural tym, czym Barney dla "How I met your mother".
Ujęłaś mnie stwierdzeniem, że to serial o rodzinie. Odkąd Bobby był zszedł, można by o tym trochę zapomnieć. Braciom zawsze zostaje jeszcze Impala ;) ale z niej raczej kiepski towarzysz rozmów, fabuły też nie rozrusza, dlatego Cas jest taki ważny. Nie powiem, że lubię go bardziej od Sama i Deana, ale przekonałaś mnie do niego. Mam teraz jeden powód więcej, aby czekać na nowe odcinki, so http://media.tumblr.com/tumblr_ltz6aezL4y1qe672l.gif ;)
Nie, nie, córka urodziła mu się we wrześniu 2012, czyli na samym początku 8 sezonu :) Swoją drogą to była niespodzianka, bo nikt nie wiedział, że jego żona jest w ciąży XD Dopiero gdy jego żona zaczęła rodzić, to ludzie się o tym dowiedzieli, bo musiał odwołać swoją obecność na konwencie. Ale co można powiedzieć? To w końcu typowy troll Misha :P Ah, jeszcze jednym powodem, dla którego poprosił o przerwę to to, że w listopadzie organizował GISHWHES. Ale może w przyszłym roku nie będzie miał takiej przerwy, bo przełożył GISHWHES na wakacje :)
Cieszę się, ze doszłyśmy do jakiegoś porozumienia :) Ja tymczasem będę dalej żyła nadzieją, by w serialu pojawiło się więcej znaczących postaci drugoplanowych, bo SPN stało się jeszcze ciekawsze (dlatego mam też nadzieję, że nie zabiją Kevina...).
Swoją drogą, to wczoraj słyszałam ciekawą teorię dotyczącą Naomi i Boga. Wg tej teorii, Naomi ochrania Boga, szuka tych wszystkich tablic, aby na zawsze zachować w tajemnicy miejsce jego pobytu (i to dlatego jest taka zdenerwowana). Jest też teoria, iż prorocy mogą być naczyniami dla Boga (i że Chuck był jego naczyniem w finale 5 sezonu) oraz że Bóg wejdzie teraz w Kevina. Cóż, zobaczy się co wymyślili scenarzyści :D
Ale ja nic nie wspomniałem o dawnych czasach Supernatural. Trzeba iść wraz z ewolucją bohaterów to fakt. Ale Tobie się przejadła formuła z dwoma braćmi. A mi formuła "trzech wspaniałych". Bo prawdę mówiąc w tym sezonie nie wniosła nic coby mnie zaciekawiło. Jedyna ciekawostka to Naomi i tyle, koniec. Póki co odcinki bez Cassa są o wiele ciekawsze niż z, nim. Bo Ludzie Pisma, Thule, Golem itd. mnie osobiście bardziej zaintrygowały. Bo wkradło się coś magicznego, nowego i zaskakującego. "Gdyby nie Castiel to serial, by padł", to jest mit i bzdura. Bo nikt nie wie, jakby to było. Również dobrze mogłaby powstać inna tak samo lub ciekawsza postać od niego. A co do anty-anioła. Skoro Zachariasza, Uriela, Gabriela itd. nazywasz "dupkami" to , jak nazwać Cassa? Oni nie zrobili istnego przesiewu tam w niebie. Tylko właśnie nasz "ukochany" anioł. Nie chcę wyjść na jakiegoś anty-fana Castiela, bo tak nie jest. Bardzo lubię tą postać i jestem przyzwyczajony do niej. Ale staram się oceniać wszystkich równo.
Raczej formuła "czterech wspaniałych", ale Bobby'ego zabili (pytanie teraz czy permanentnie, czy jeszcze powróci) ;P
Mnie wątek Casa i Naomi w tym sezonie bardzo intryguje. Kim ona jest? Czemu wyciągnęła Casa z Czyśćca? Co się dzieje w niebie? Dlaczego momentami Naomi jest przezroczysta? Dlaczego wykorzystuje akurat Casa? Co mu właściwie zrobiła tym dziwnym przedmiotem w 10 odcinku? Jak go kontroluje? Sama pytania, a od 10 odcinka nie ma żadnych odpowiedzi. W sumie ten wątek najbardziej mnie interesuje w tym sezonie, choć inne też są ciekawe (np Men of Letters czy Thule. Ale jak widzę, tego drugiego na razie twórcy też nie rozwijają... Dlatego też ubolewam, że niepotrzebnie zabili Henry'ego. Ta postać mogła wiele wnieść). W gruncie rzeczy, to najbardziej boli mnie nawet nie ta długa nieobecność Casa, tylko to, że brak w serialu postaci drugoplanowych, a to postaci drugoplanowe w dużej mierze ciągną seriale. Dwójka bohaterów to za mało na tak długi serial. Chcę zobaczyć więcej interakcji z innymi. A Cas właśnie w tym obszarze dużo wnosił do serialu. Dean miał w końcu jakiegoś przyjaciela, osobę, z którą mógł porozmawiać, były tu nowe interakcje, coś nowego i odmiennego od interakcji z Samem. A tak to znów mamy teraz wyłącznie relacje z Samem (i okazjonalnie z Kevinem). Spójrz na inne seriale, na ilość postaci i ich wpływ na fabułę i inne postaci. W porównaniu z takimi serialami, SPN jest pod tym względem baaardzo ubogie i monotonne.
Nie porównuj Casa do takiego Zacharaisza czy Uriela. Oni czynili zło, niszczyli, zabijali i szerzyli nienawiść dlatego, że to lubili, to był ich charakter. A Cas po zakończeniu apokalipsy został obarczony wielkim ciężarem i został zmuszony przez swoich braci do rozpoczęcia krucjaty z Raphaelem. Sam mówił, że nie chciał z nikim walczyć, ale został do tego zmuszony, gdy postanowił porozmawiać z samym Raphaelem. Przypominam, że wtedy Cas nie był przyzwyczajony do swojej wolnej woli, nie wiedział jakie konsekwencje może ona przynieść, Winchesterowie tego go nie nauczyli. Uważał, że czynił właściwie, chciał obalić tyranię w niebie i, jak sam to powiedział - zrobił to wszystko dla Deana (jak wszystko co robi...). Myślał, że jak przejmie dusze z Czyśćca, to pozbędzie się Raphaela i zwróci dusze do Czyśćca. Ale nie zapominajmy, że gdy te dusze w niego weszły, to przestał być Casem, potwory z Czyśćca i Lewiatany go opętały. Więc nie rozumiem jak można porównywać Casa z takim Zachariaszem. Już prędzej można go porównać do Deana, który przez 10 lat torturował ludzi w piekle. A mimo tego nikt nie nazywa go dupkiem...
""Gdyby nie Castiel to serial, by padł", to jest mit i bzdura."
Oj, wierz mi, jakieś 80% fandomu spn na tumblrze przestałoby wtedy oglądać serial, a bez tych ludzi serial długo by nie pociągnął ;) Polecam tam czasem zajrzeć, by zobaczyć jakie akcje promujące spn tam przeprowadzane są :D Ostatnio wysyłano do siedziby CW pióra by wesprzeć Casa oraz by ten znalazł się w 9 sezonie (akurat wtedy scenarzyści pisali finał sezonu 8).
Już się tak nie podniecaj tym Castielem. To bracia są głównymi bohaterami, a nie on. Poza tym, to właśnie odcinki bez niego mają najwyższą oglądalność w tym sezonie, więc myślę, że SPN jakoś by sobie poradził. Jednak tak się zastanawiam po co oglądasz ten serial, skoro większość odcinków cię męczy? Jak dla mnie Castiel od 7 sezonu jest dosyć nudną postacią.
Chyba kompletnie nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi. We wszystkich moich postach pisałam o tym, że formuła "only brothers" mnie męczy, gdyż jest nudna i powtarzalna. Niczego nowego tu nie widzimy, ponieważ, gdy w serialach (czy książkach) postaci mają interakcje tylko i wyłącznie między sobą (i są odizolowani od innych), to pomysły na ich historię szybko się kończą a ich relacja staje się repetetywna. Dlatego tak istotne są postaci drugoplanowe. By pojawiały się nowe, świeże interakcje między postaciami. Wątek braci od 7 sezonu niesamowicie mnie nudzi, nie pojawia się w nim nic nowego (wręcz przeciwnie), dlatego cieszę się, że Castiel będzie w stałej obsadzie 9 sezonu. I jestem przekonana, że serial zostałby anulowany, jeśli permanentnie zabiliby Casa. Wystarczy wejść na tumblra i sprawdzić ile osób porzuciłoby serial, gdyby ten wrócił do formuły pierwszych sezonów (czyli bez Casa i jakichkolwiek postaci drugoplanowych).
Na szczęście to się nie stanie.
Ten serial potrzebuję więcej stałych postaci drugoplanowych, nie tylko Castiela. I o to mi głównie chodziło. Nie o samego Casa (który i tak jest moją ulubioną postacią), ale dołożenie nowych postaci, gdyż formuła "only brothers" nie wnosi nic nowego (jak wspominałam - teraz mam w ich relacji powtórkę z 4 sezonu).
Z twoich wypowiedzi dosyć jednoznacznie wynika, że głównie ci o niego chodziło: "Cas to moja ulubiona postać i właśnie bez niego serial jest nudny" albo "Bez niego serial stałby się mdły, przewidywalny i powtarzalny". Też uważam, że serial potrzebuje nowych bohaterów, ale mówienie, że SPN istnieje tylko dzięki jednej, bardzo rzadko pojawiającej się postaci jest głupie. Gdyby Supernatural był nudny to zostałby anulowany i nawet Castiel by wtedy nie pomógł. A wątek braci w 7 sezonie był czymś nowym, szkoda tylko, że został kiepsko zrealizowany i właściwie nic z tego nie wynikło.
Jaki był wątek relacji braci w 7 sezonie? Żaden. 7 sezon był najsłabszym sezonem ze wszystkim i szczerze mówiąc, to żaden odcinek nie zapadł mi w pamięć. Dean, tak jak w poprzednich sezonach, znów grał tylko i wyłączenie jedną rolę - opiekuna, a Sam jak zwykle był męczennikiem. Niczego ciekawego i nowego tu nie było. I dalej nie mogę im wybaczyć, że tak szybko pozbyli się świetnego pomysłu z tzw. Godstielem. To byłoby interesujące.
Nie wyciągaj pojedynczych zdań z moich wypowiedzi, bo to spacza to, co chciałam przekazać. Owszem, wg mnie serial bez Casa jest nudny. W zdaniu (które wyjąłeś z kontekstu): "Bez niego serial stałby się mdły, przewidywalny i powtarzalny" chodziło mi tylko i wyłącznie o relacje Sama i Deana (bo to tylko i wyłącznie o nich mówiłam w swoich wypowiedziach, po prostu używałam czasem skrótów myślowych. A że relacja braci to właściwie cały serial - wg mnie zuboża to Spn, bo postaci jest za mało - to jednocześnie serial staje się nudny). Co do mojej wypowiedzi o Casie i anulowaniu serialu. Chodziło mi po pierwsze o obecną formę, wygląd serialu. Teraz nie ma właściwie żadnej stałej drugoplanowej postaci i gdyby pozbyli się Casa i ZNÓW powrócili do formuły z pierwszych sezonów, to serial zostałby anulowany. Tu nie chodzi mi już nawet o samą postać Casa, ale o cofanie się w rozwoju i formie. Mnóstwo osób to widzi i między innymi dlatego Cas będzie w regularnej obsadzie 9 sezonu. Tysiące ludzi brały udziały w akcjach typu "Save Castiel" czy "Feathers for Castiel", aby tylko utrzymać tą postać na stałe.
Niby był ten wątek "psychologiczny". Sam miał halucynacje, Dean zaczął popadać w alkoholizm (tyle, że nic z tego nie wynikło). Stracili Bobb'ego, Castiela (a przynajmniej tak myśleli), swoją bazę bazę wypadową nawet Impale. Dean tutaj właśnie starał się być opiekunem jak dawniej, ale nie miał kompletnego pojęcia jak pomóc bratu i zaczął sobie popijać na boku. Ich relacje były dosyć mocno skomplikowane. Tego nie było wcześniej, szkoda tylko, że zupełnie popsuto ten cały zamysł.
A co do anulowania serialu. Szczerze mówiąc to już sam nie wiem co chcesz przekazać. Najpierw piszesz, że powrót do 1-3 sezonów to błąd i właśnie przez to SPN może zostać anulowany (a nie przez brak Castiela). Potem, że bez Cassa serial i tak sobie nie poradzi i nie ważne w jaki sposób prowadzono by fabułę.
Nie było nic nowego w sezonie 7. Sam jak zawsze miał jakieś problemy i cierpiał oraz, jak zwykle, dostał swój własny wątek. Rola Deana w sezonie była taka sama jak zawsze - czyli ograniczała się do bycia opiekunem Sama, jak zwykle nie miał swojego wątku tylko był doczepiony do wątku Sama. Jego alkoholizm nie był czymś nowym, bo był pokazywany już od wielu sezonów (szczególnie od sezonu 4 po powrocie z piekła). Utrata Bobby'ego była największym błędem poprzedniego sezonu - znów pozbyli się rewelacyjnej drugoplanowej postaci, która wiele wnosiła do sezonu. Relacje braci zawsze są mocno skomplikowane, Dean zawsze sobie popijał na boku, a Sam początkowo ukrywał swoje halucynacje co było podobne do jego zachowania w 4 sezonie z krwią demonów. Niczego nowego nie pokazali. Ale jak się ma tylko 2 postaci w serialu to ciągle będzie się odgrzewało te same tematy.
Nie wiem naprawdę o co ci chodzi. Tak, powiedziałam, że powrót do sezonów 1-3 to błąd, który może zaowocować anulowaniem. Ale mówiłam też, że pozbycie się teraz Casa to samobójstwo, ponieważ Castiel ma olbrzymią rzeszę fanów, którzy przestaliby oglądać serial, gdyby go permanentnie zabili. Tak więc przedstawiłam 2 różne kwestie. Moje pierwsze stwierdzenie odnosiło się generalnie do formy serialu (że bez mocnych postaci drugoplanowych ten serial nie ma teraz przyszłości), a drugie stwierdzenie odnosiło się do samej postaci Casa i jego fanów.
Ale w 4 sezonie był inny typ relacji. Tam pomiędzy braćmi było napięcie, nieufność, a nawet doszło do walki pomiędzy nimi. Bracia nie ufali sobie aż w końcu wszystko doprowadziło do rozpoczęcia apokalipsy. Dean wtedy jeszcze nie pił tak, w 7 sezonie praktycznie w każdym odcinku coś pije. Nawet Sam (lub Bobby) zwracał mu na to uwagę. Poza tym tutaj Dean wiedział o halucynacjach brata niemal od początku, o piciu krwi demonów dowiedział się dopiero później. Szkoda tylko, że 7 sezon to mimo wszystko niewykorzystany potencjał (lewiatany, halucynacje, bóg-castiel).
Na pewno znaleźli by się ludzie którzy przestaliby oglądać SPN po zabiciu Castiela. Jednak wciąż uważam, że jego odejście nie przyczyniłoby się w żaden sposób do przyspieszenia zakończenia serialu. Mimo wszystko to wciąż jest "tylko" dodatkowa postać. Ja mam nadzieję, że Benny jeszcze wróci bo to całkiem ciekawa postać. No i przydałby się jakiś nowy sojusznik braciom bo wspiera ich jedynie Kevin, Garth i po części Cass.
To wszystko co napisałeś sprawdza się ciągle do jednej i tej samej rzeczy - Sam odgrywa rolę wiecznego męczennika, Dean jak zawsze bawi się w jego opiekuna (mimo że ma on już 30 lat i spokojnie mógłby sam się sobą zająć) i nie ma swojego wątku. Scenarzyści traktują go po macoszemu i doczepiają do wątków Sama. Pamiętam jak się cieszyłam w 4 i 5 sezonie, że Dean w końcu dostał swój własny, indywidualny wątek jako Righteous Man. I co w związku z tym? Nic, twórcy znów to porzucili, a Sam jak zwykle uratował świat. Scenarzyści chyba wolą Sama. A Dean od dawna bardzo dużo pił. Wystarczy sobie przypomnieć ile litrów alkoholu pochłaniał w 4 sezonie, gdy wrócił z piekła i dowiedział się, że Sam pije krew demonów. Alkohol lał się strumieniami. Tak więc relacje braci nie był niczym nowym. W sezonie 8 znowu widzę to samo. Dean dalej się nienawidzi, odgrywa rolę opiekuna Sama, a Sam jak zwykle jest cierpiącym męczennikiem, który musi uratować świat... Ja się pytam - czy Dean dostanie kiedykolwiek jak większy, poważny wątek, aby nie był tylko doczepianą postacią do swojego brata...?
I zgadzam - ogólnie fabularnie 7 sezon to sezon niewykorzystanego potencjału. Godstiel i lewiatany mogłyby czymś naprawdę świetnym, ale zamiast tego, Godstiela pozbyto się w 2 odcinku, a Lewiatany były chyba najmniej przerażającymi, absurdalnymi potworami w SPN. Sprawiały tylko, że wzdychałam patrząc żenujące sceny z ich udziałem. A mogli zrobić z nich takie przerażające istoty!! A zamiast tego dostaliśmy przywódcę lewiatanów - chichoczącego idiotę...
Również mam nadzieję, że powróci Benny oraz Garth (w sumie zadowoliłabym się teraz każdą postacią drugoplanową...). Strasznie żałuję, że tak szybko pozbyli się Benny'ego, ponieważ wnosił on świeżość do interakcji Deana z Samem, coś, czego wcześniej nie było. Ale, oczywiście, musieli się tego pozbyć, odcinając Deana od Benny'ego w 10 odcinku... Na szczęście Benny na pewno powróci (ponoć ma być w 19 odcinku). Szkoda tylko, iż prawdopodobnie jego wątek skończy się przewidywalnie. A mianowicie skosztuje ludzkiej krwi i Dean będzie musiał go zabić :/
"Tysiące ludzi brały udziały w akcjach typu "Save Castiel" czy "Feathers for Castiel", aby tylko utrzymać tą postać na stałe" A nie uważasz, że większość ludzi to "psychofanki", gimnazjalistki? Darzące "platoniczną miłością" Mishe. Jestem w 100% pewny, że walczyłby tak samo mocno o każdego innego przystojnego aktora. Na takie akcje wole patrzeć z przymrużeniem oka. Oczywiście rozumiem i szanuje to , że lubisz postać Mishy. Ale pewnie nie tylko ja oceniam bohaterów, inaczej. Castiel na ten czas nic ciekawego w tym sezonie nie pokazał. Odcinki bez niego są ciekawsze i bardziej nieprzewidywalne. Bo Castiel = Crowley, Naomi to wszystko jest za bardzo przewidywalne.