dobry odcinek, bardzo dobry. Sam zaczął mnie wkurzać (tak, dopiero teraz), Dean rozegrał to
dobrze, a przez moment myślałam, że Benny'ego załatwił ten "dziwak-łowca",którego imienia nie
pamiętam. Na szczęście było odwrotnie, mam nadzieję, że Dean teraz nie pomyśli, że musi
Benny'ego zabić, bo bardzo polubiłam tą postać. Smutno, że bez Cassa, smutno, że następny
odcinek dopiero w styczniu :((
jak wam się podobał odcinek 9? :)
Też uważam, że bardzo dobry odcinek :) Dobrze, że poradzili sobie z tym łowcą , odcinki dalsze by dużo straciły, gdyby uśmiercili Benny'ego, też go bardzo polubiłam :) Brakowało Castiela , oby go było dużo, dużo więcej w kolejnych odcinkach :)
nie doczekałem sie napisów, obejrzałem i jakoś mnie nie powalił na kolana ten odcinek, aczkolwiek jestem ciekawy jaka teraz bedzie relacja J.S.W vs Benny, czy wogóle w takim wypadku Benny sie jeszcze pojawi??. Skoro Don to nie Dean tak jak wcześniej ktoś pisał to po co wracali do tych wspomnień ??
Pożyjemy zobaczmy
No i wszystko się wyjaśniło Benny miał uratować Sama i Bobbiego z czyśćca, taki był jego pierwotny cel istnienia w tym serialu jak się okazało pomimo swojej bezsensowności był bardzo istotny
Ja mam wrażenie że tego Dona wskrzesili ci z góry, ci co im Cass meldunki składa. (Żeby Sam odszedł od Amelii i zabrał się za wymyślanie jak zamknąć wrota piekieł? Nie pierwszy raz byliby z Dean'em "Bitches of the Angels") Ciekawe co się szykuje :)
Jak dla mnie odcinek bardzo nudny,mogę nawet powiedzieć ,że jak dla mnie najgorszy w tym sezonie....
W 3:44 widać "PIES" (tak wiem,chodzi o placki) xD
Próbuję zrozumieć ludzi, którzy polubili postać Benny'ego, ale nie mogę, od samego początku nie cierpię gościa, a teraz irytuje mnie już doszczętnie. Zwłaszcza, kiedy mówi do Deana per "brother", grr... Przez niego bracia jeszcze bardziej się od siebie oddalają, a ochłodzenie ich relacji łamie mi serce :(
Swoją drogą Winchester bros powalili mnie swoją hipokryzją w tym odcinku. Jakoś Dean nie miał skrupułów przy zabiciu tej Kitsune, przyjaciółki z dzieciństwa Sama. Jego młodszy brat z kolei miał mu za to za złe, a teraz robi to samo.
Mimo tego wszystkiego i braku Cassa uważam ten odcinek za udany, była akcja, było napięcie (oczekiwanie na wielki finał w postaci kogokolwiek zabijającego nowego brata Deana), no i były placki i zagadywanie do kelnerek, powiało trochę klimatem poprzednich sezonów.
Trudno wyjaśnić aż tak wielką sympatie Deana do Benny'ego. Może oboje o czymś wiedzą i ukrywają to przed Samem? A może to plan Deana? No bo wampir w rękawie to dodatkowa siła ofensywna. Zresztą nie ma co gdybać trzeba oglądać.
Chyba jednak nie, bo po wyjściu z Czyśca MIAŁ coś tam we krwi i próbował się tego pozbyć... Nosiciel. HIV nie wybiera.
Ich pobyt w czyśćcu przedstwiono jako miesiące(czy nawet lata?) nieustannej walki ze wszystkim co ich otacza, a Dean na każdym kroku podkreśla, że Benny nigdy go tam nie zawiódł i dzięki temu udało im się wydostać. Czego tu nie rozumieć?
Sam był wściekły na Deana, że zabił jego przyjaciółkę, ale potem przyznał mu racje. Podobnie jak Sam zabił córkę Deana- Dean nie potrafiłby tego zrobić. Analogiczna sytuacja z Bennym. dodajmy domniemaną niewinność Benny'ego (Dean nie zabiłby przyjaciółki Sama, gdyby ta nie zabiła człowieka; ciekawe czy uzna, że teraz powinien zabić Benny'ego, (myślę że nie) można podciągnąć śmierć tego łowcy pod samoobronę)
wydaje mi się, że bracia oddalili się jakieś 3 sezony temu, jak Benny'ego nie było jeszcze w planach :) Mnie się ten aktor akurat bardzo podoba i po zabraniu Bobbyego (co było chyba największym błędem) taka postać się przyda. Błagam niech już więcej nie pokazują nam tej Amelii!! Nie wiem po jaką cholerę poszła do tego baru, myślałam, że wątek zakończy się na słodkim obrazku jej i męża na kanapie.
Tak, dokładnie, też nie chcę więcej Amelii, chyba że wspomnienia sama nabiorą sensu, tylko nie wiem co to by miało być... I też mi brakuje Bobby'ego :( Fajnie by było, gdyby pojawił się jeszcze Garth, bo moim zdaniem jest cudowną postacią.
Man, oni spędzili razem sporo czasu w Czyśćcu, zabijając wszystko co się pod rękę nawinie/szukając Cassa. To zbliża ludzi, uwierz mi :).
Super! Sn zaczyna wracać na dobre tory :) Zaczynam uwielbiać postać imieniem Benny. Serce biło mi nieregularnie gdy spokojnie położył głowę na ladzie... normalnie miałam ciarki na plecach i wilgotne oczy jednocześnie. I Sam mnie denerwuje niemiłosiernie... Brak słów na niego. I cały czas hejtuje Deana że go olewa dla Benny'ego, a on to co robił wcześniej? Było tego, oj było. Brakuje mi tej braterskości między nimi bardzo :(
Jakby kogoś interesowało zobaczenie aktora grającego Benny'ego w innym serialu to jest to "Arrow" 2 odcinek. Czasem, się tak złoży, że oglądam 2 seriale, w których pojawia się ten sam aktor/aktorka.
W tym wypadku Crowley pojawia się WSZĘDZIE! Co nie zacznę oglądać serialu to on tam jest. Dosłownie we wszystkim
No ja go tylko w "Chuck" jeszcze widziałem, pewnie oglądasz seriale sensacyjne albo obyczajowe, które zazwyczaj omijam szerokim łukiem.
Chciałam zwrócić się do wszystkich, których irytują lukierkowe wspomnienia Sama (a domyślam się, że jest nas niemało...). Oto co znalazłam na tumblru, uważam, że ten post prezentuje bardzo ciekawą teorię. Może okazać się błędna, zapewne tak będzie, ale to właśnie lubię w oczekiwaniu na odcinek - fanowskie teorie:P
http://kearawinchester.tumblr.com/post/37505856097/so-i-have-a-painful-theory
Przeczytajcie też to na dole:
"Not to mention all the reoccurring names (Ben/Benny, Amelia, Don, etc.) and how Sam’s storyline is completely flat (Sam/Amelia are the exact same character with the same backstory, they both lost someone (Don/Dean? c’mon), who then comes back to life at the same exact time. alskdnfkl)
So what if, this is all in Dean’s head. And this is purgatory. Him just creating some wild imagined world and substituting in faces from his memory. Yeah, yeah it’s probably just a coincidence, but could you imagine?"
Co o tym myślicie? Mnie wydaje się ciekawe, choć bardziej skłaniałabym się ku wyjaśnieniu samych wspomnień Sama, bez wplątywania w to Deana i jego pobytu w czyśćcu... Te wspomnienia tak bardzo nie pasują do tego serialu i przez to tak bardzo chciałabym, aby okazały się czymś więcej:P
Za duże ryzyko, raczej twórcy by nie zrobili czegoś takiego. Ja ciągle myślę, że te wspomnienia Sama i ta cała Amelia, doprowadzą do jakiegoś w miarę niespodziewanego momentu.
dlaczego ryzyko? gdyby ta teoria okazała się prawdziwa to mój szacunek do scenarzystów i ogólnie całego serialu by wrócił. naprawdę świetny pomysł. no i to naprawdę trochę dziwne, że tyle postaci wraca w tym sezonie
Bo twórcom udało się wybrnąć już z tego wszystkiego. Narobili trochę już nowych wątków i gdyby nagle wyskoczyli z czymś takim to wszystko właściwie poszłoby na marne. Co prawda byłoby to wielkie zaskoczenie, ale musieliby znowu robić wszystko od nowa. Właśnie ta teoria często pojawia się w filmach, ale nigdy się nie spotkałem żeby było coś takiego w serialach.
No nie? Aczkolwiek @conti01 też ma trochę racji, sporo się już naprodukowali w tym sezonie jeśli chodzi o fabułę. Tylko wciąż wszystko razem mi nie gra, już nie chodzi tylko o wspomnienia Sama, ale też o fakt, że Sam w ogóle nie szukał Deana, kiedy ten był w czyśćcu. W to nie mogę uwierzyć i wciąż czekam na wyjaśnienie :P
Odcinek mi się podobał chociaż był trochę przewidywalny. Wiadomo, że nie uśmiercili by postaci Benny'ego, to by nie miało żadnego sensu. Cass co prawda pojawia się coraz rzadziej ale od czego jest właśnie Benny ;) Sam zaczął mnie wkurzać od początku sezonu (tak samo jak Crowley), ale nic dziwnego. Sezon sam w sobie nie jest jakoś rewelacyjny, szczególnie efekty specjalne Castiela. Fabuła- w miarę przewidywalna. Co nie zmienia faktu, że kocham ten serial i oglądam go na bieżąco nawet bez napisów
Odcinek bardzo średnio. Normanie powiedziałbym że nawet fatalny ale biorąc pod uwagę cały ten sezon to jak to mówi przysłowie "no bezrybiu i rak ryba".
Odcinek średni. Nie był najgorszy w tym sezonie, ale i nie najlepszy. Co do Benny'ego to denerwuje mnie jedynie jego sposób mówienia. Nie ma co się dziwić, że Dean jest mu wdzięczny i nie chce jego śmierci, byli w końcu kompanami w trakcie walk z lewiatanami i innymi potworami z Czyśćca. Osłaniali siebie nawzajem, żeby osiągnąć wspólny cel. Jak to pisała J.K Rowling w HP "Są takie wydarzenia, które - przeżyte wspólnie - muszą się zakończyć przyjaźnią (...)". Pobyt w miejscu między Niebem, a Piekłem moim zdaniem jest takim wydarzeniem.
Ogólnie Sam mnie co raz bardziej denerwuje. Ta cała akcja, w której pseudo łowca śledził wampira tylko mnie jeszcze bardziej zraziła do niego. A i jeszcze ta końcowa scena, gdy rozłącza się przed wysłuchaniem Deana w jakich okolicznościach tamten wariat zginął podwoiła zdenerwowanie. Nienawidzę takich sytuacji w filmach i serialach. Nie wysłuchają o co chodzi do końca, a później problemy tworzą, eh..
Odcinek fajny, ale ogólnie cały sezon jest bardzo dobry. Już nie nudzi tak jak 6 i 7. :P
Odcinek niezły, ale mam pytanie : Benny jest wampirem, a może chodzić za dnia. Czy ten fakt został jakoś wyjaśniony w serialu wcześniej ?
No bo przecież nie nosi magicznego pierścienia jak bracia Salvatore :)
Wampiry w serialu mogą chodzić za dnia, ale wolą tego nie robić. Bo o ile słońce ich nie spali, to ponoć im przeszkadza, razi, nie należy generalnie do ulubionych zjawisk. Ale nie szkodzi zdrowiu ani życiu.
Wampiry po raz pierwszy w serialu były ukazane jako stwory wolące przesypiać dzień i wyraźnie nie pasowało im przebywanie na słońcu, teraz Benny nie ma z tym absolutnie żadnego problemu, chociaż jak się zastanowić, to zawsze jest pokazany w nocy, albo w jakiś kanałach czy lasach...
Może to kwestia osobista. jednym słońce przeszkadza bardziej, innym mniej.