Odcinek nie był porażający, ale miał dobre momenty.
Crowley. On zawsze będzie miał styl. To nasz wyszczekany, sarkastyczny drań.
Związany i skuty - zamknięty w swoim osobistym piekle czyli izolatce. I ta ukazana retrospekcja. PERFECT. A co najważniejsze: jego głos!
Niski i pomrukujący. Powinien brzmieć z megafonów na ulicach, marketach i samym kosmosie. Mark po raz kolejny pokazał, że jest genialnym aktorem. Oklaski mu się należą na stojąco.
Ta młoda łowczyni była mdła jak flaki z olejem. Wyszła bardzo słabo. Nie wywarła na mnie żadnego wrażenia. Skąd oni ją w ogóle wytrzasnęli? A może nowe ‘’młode’’ łowczynie mają taki styl? Wyglądała niczym z jakiegoś katalogu.
Mam nadzieję, że już nie pojawi się w serialu. Bardziej zapadła mi w pamięć babcia/demon – miała niezłe gadanie i tyle kontraktów na koncie.
Dobra scena Sam/Ezekiel powstający ze skrzydłami (trochę oskubanymi jak u kurczaka ale wciąż bajecznymi) i oczami świetlistymi.
I bum! Anielskie światło rozbłyska wszędzie i już po kłopocie demonicznym. Łatwizna. Dean natomiast miał w swoim repertuarze nowe cytaty, nadające się na każdą okazję. Musiał nadrobić zaległości, kiedy akurat nie patrzyliśmy. "Agents Stark and Banner", "I'm gonna call you Zek" – I ta wspaniała mina Ezekiela.
Powrót Abaddon. Był już wiadomy od dawna. Także to, że będzie w starym ciele (i bardzo dobrze, bo lubię aktorkę i sposób w jaki wciela się w Abaddon). Nie ma zamiaru siedzieć bezczynnie, gdy tron Piekła stoi pusty a wokół panuje anarchia. Teraz ‘’ Queen’’ pragnie rządzić.
Zamieszczam dla tych, którzy nie widzieli a są ciekawi:
Supernatural 9x03 promo
http://www.youtube.com/watch?v=MRk6hOf5k_g
Odcinek całkiem dobry. Młoda Łowczyni była kiepska, także zły dobór aktorki zrobił swoje. Mdła to dobre słowo, które ją całkowicie określa. Zgadzam się w stu procentach, niech się więcej nie pojawia. Dean i Crowley byli genialni. Ten drugi zagrał oczywiście wyśmienicie, ukazując po raz kolejny zdolności aktorskie. Niniejszym klaszczę w dłonie i oddaje mu tym hołd. Bardzo interesujący powrót Abaddon, na który czekałem z utęsknieniem. Skrzydła Ezekiela były nieco pokiereszowane, ale po takim upadku z Nieba, to się wcale im nie dziwię.
Widzę że Cass skorzysta z lekcji których udzielił mu "pizza man":)
Kevin szantażysta zniszczył system, ładnie pokazał jak można skorzystać z informacji które ludzie dobrowolnie pakują w internet.
To że Ezekiel dokopie demonom wiedziałem od kiedy tylko zdecydowali się na wejście w pułapkę ale i tak jego wejście było piękne.
Skrzydła Ezekiela były cool i wypas w języku potocznym. Piękne na swój sposób. Szkoda mi się ich zrobiło, takie biedaki postrzępione były. Niech Zek będzie pozytywną postacią, ślicznie proszę. Nadal jestem czujna i wiem, że może jakiś brzydki numer wywinąć ale może zostanę miło zaskoczona ?Młoda panna do ostrzału, reszta pobocznych postaci była w miarę dobra. Ta babcia wymiatała :) I Crowley, mogę go słuchać i słuchać. Ma boski głos. I te słowne przepychanki, uwielbiam je.
Drugi odcinek dziewiątego sezonu w którym nie zwrócono samuletu (chociaż z całą tą "love" jest trochę nadziei). Mam podobne odczucia. Nie widziałam potrzeby przebierania Abbadona w mundur, ale to jeszcze ujdzie. Za to w szukaniu nowych naczyń dla demonów zawiodła - była szansa na motocyklistów ubranych w skóry, i zdecydowała się na żołnierzy? Buuu.
Młoda łowczyni nie dość, że jak wcześniej wspomniano mdła, to jeszcze zaczęła mi do mi dołować Sama. A z tej sceny można byłoby wyciągnąć z odrobiną iskry dużo więcej, tylko aktorka taka jakaś... Równie dobrze mogłaby podawać przepis na te flaki z olejem. Sammy ze skrzydłami, tak połamanymi - coś pięknego. Ale Ezekiel daje mi negatywne wibracje - nie mogłam oprzeć się wrażeniu że jakoś manipuluje Deanem, chociaż może mam paranoję. I nasi chłopcy rozmawiają! To się nazywa "rozwój charakteru" czy coś. I Sam jest szczęśliwy! "I look around, I see friends, family". Cóż, część rodziny w osobie Kevina chciała nawiać, ale Dean go powstrzymał... Trochę mnie zirytował z tym "If she's alive, then she's dead" Naprawdę, jakby on nie pognał na złamanie karku, gdyby na jej miejscu był Sam. Zresztą Kevin nie może przecież siedzieć w bunkrze do końca życia! Chłopak w końcu zrobi coś drastycznego, i nie będę go potępiać.
Crowley! Wygląda na to że najgorszą torturą dla Króla Piekieł jest nie mieć słuchaczy :D Lubię Abaddon, I Crowleya też, więc będzie ciężko. Częś mnie chce, żeby rozpętała wojnę, siedziałą na tronie w scenerii z "Constantine" i popadła w depresję, gdy nie ma już czego podbijać, a część słuchać głosu Crowleya w nieskończoność. Nawet gdy rzuca nieodpowiednie żarty o Samie.
Jak mi się ten odcinek podobał!
Kevin - świetnie sobie poradził z udawaniem dowódcy FBI. Oby więcej takich akcji. Co do tego, że utknął w schronie - fajnie by to rozwiązali gdyby teraz zrobili z tego centrum dowodzenia dla innych łowców (w sumie trochę pod to podchodziło w tym odcinku). Kev mógłby przejąć rolę Bobby'ego, pomagać innym w rozpoznawaniu potworków i podpowiadać jak je zabić. Miałby choć zajęcie i przez jakiś czas wytrzymałby w zamknięciu. Bo jak sobie zajęcia nie znajdzie to chyba długo w schronie nie wytrzyma.
Abaddon - to ciało jest niezastąpione, pasuje do niej idealnie. A jej rozmowa z Deanem była prawie tak samo urocza jak przekomarzanie się Crowley'a z Samem. Plus dla niej, że chce z Piekła zrobić prawdziwe Piekło, ma kobieta klasę. Choć babcia-demon była fajna!
Sam/Ezakiel - mimka Jareda podczas grania Zaka ( :D ) była świetna. W ogóle uwielbiam Sama jako Ezakiela. Tylko po tej całej akcji z Metatronem, nie ufam żadnemu skrzydlatemu i ciągle mam wątpliwości czy aby na pewno jest tak dobry jak mówi.
Nowa łowczyni jest fajna dopóki nie zacznie gadać. Przyjemnie się na nią patrzy, tyle.
A Dean jakoś nie rzucał się w oczy w tym odcinku. Przyćmili go inni :)
Babcia demon była najlepsza. Poza tym rozmówki męsko-męskie i męsko-damskie Crowleya i Abaddon z braćmi. No i "klasyczny" Dean wobec skażenia chemicznego.
Trochę niepokojące były obserwacje Sama na temat ciał, które wcześniej nosiły demony. Ci ludzie w trakcie "użytkowania" po prostu zmarli. Zobaczymy na ile Ezekiel naprawi "wypożyczone naczynie". Aniołki lubią zostawiać swoich nosicieli jako śliniące się warzywa.
jestem naprawdę ciekawa jak się czuje naczynie Cassa. Bo to jest trochę nielogiczne. Wcześniej to był człowiek opętany przez anioła, a teraz...?
Warzywami zostają ludzie po opętaniu przez archanioła z tego co pamiętam, a nie przez normalnego anioła. Ale z drugiej strony nie widzieliśmy poza Jimmym żadnego człowieka, którego opuścił anioł, a który to opętaniu był cały i zdrowy. Kojarzę jeszcze tylko Johna.
Zaś jeśli chodzi o to, co się stało z naczyniem Casa, to ktoś z ekipy mówił, że dusza Jimmy'ego jest już dawno w niebie i ciało już od jakiegoś czasu należy tylko do Casa.
Tak do końca bym się nie zgodziła z tym, że ludzie stają się warzywami po opętaniu przez Archanioła, bo Sam był przecież opętany przez Lucyfera, a jak wiadomo warzywem nie jest
Z tym że Sam był jego prawdziwym naczyniem i mógł wytrzymać to opętanie. Poprzednie naczynie Lucyfera nie miało tyle szczęścia pod koniec, a Nick wypił przecież wiele litrów krwi, by wytrzymać opętanie. Należy też pamiętać o naczyniu Rafaela, facet wylądował w szpitalu i stracił kontakt z otoczeniem.
Tak sobie myślę, że ten sezon mógłby opierać się na scenach walki Demony vs Anioły. Bo za każdym razem trzymają poziom. Fajnie się ogląda te czarne lub niebieskie oczy : D Co do odcinka, dobry i myślę, że nie ma co się dalej rozpisywać. A tak poza tematem. Jak mi się marzy w tym serialu finał typu apokalipsy...Ale coś czuję, że wszystko skończy się niestety miło i przyjemnie.
Ezekiel w Biblii jest przedstawiany jako upadły anioł który nauczył ludzi wróżyć z nieba. Możliwe że skorzystają z tego wątku stąd te dziwne skrzydła.
Ogólnie sezon się na plus zapowiada.
Demon Ezekiel(po angielsku zupełnie inna nazwa, ta występuje tylko w języku polskim), a prorok Ezechiel(po angielsku właśnie Ezekiel), na którym wzorowany jest nowy anioł, nie mają ze sobą nic wspólnego.
Dziwne skrzydła to po prostu wynik upadku najprawdopodobniej.
ja bym chciała, żeby w finale otworzyli Niebo, ale coś im się pomyli w zaklęciu i otworzą też Klatkę :)
Temat z klatką byłby najlepszy. Sam naczyniem Lucyfera, Dean naczyniem Michała. Bratobójcza walka na śmierć i życie : D Brakowało mi w tym serialu walki tych dwóch potężnych istot. W mojej opinii idealny temat na zakończenie serialu. Apokalipsa z prawdziwego zdarzenia : D Jeszcze jakby na koniec wrzucili Boga, który po walce schodzi na ziemie i zabija wygranego tylko po, to by "zacząć wszystko od nowa" No cóż, rozmarzyłem się i napisałem nowy scenariusz, ale tego właśnie bym chciał.
jak mają zakończyć serial po 10 sezonach, to raczej logiczne jest, żeby w 10 sezonie był Lucyfer, nie?
dla mnie odcinek dużo lepszy od 1 wrócił stary dean z jego żarcikami "katniss" heh igrzyska śmierci, abaddon też super, anioły z ich mocami ahh przypomina mi się 5 sezon gdy demony się ich bały.. narzekać można tylko na tą laske ale pewnie zginie za max 2 odcinki do czego nas przyzwyczajono ;d
Nie chce nikomu psuć serialu, ale ten anioł , który opętał Sama okaże się być Lucyferem.
Wszystko zmierza do tego odcinka, w którym Dean przeniósł się w przyszłość. Sam był opętany przez Lucyfera, Cass pozbawiony swoich mocy, na świecie apokalipsa itd.
no nie wiem, Lucyfer tak słaby i z połamanymi skrzydłami? I raczej inne demony zauważyłyby, że klatka jest otwarta. I co z Michałem? I czy Śmierć nie ostrzegł by Sama, że jak przyjmie pomoc, to opęta go Lucyfer? I czemu miałby się on włóczyć za Deanem, a nie wprowadzać w życie swój plan podboju świata itd. Raczej mało prawdopodobne.
Czytałam już dużo na temat tych wszystkich teorii spiskowych (jedna z nich nawet mówi, że ''End'' mógł nie być prawdziwą podróżą w przyszłość a jedynie symulacją stworzoną przez Zachariasza). Ezekiel - Lucyfer? - to strasznie naciągane i nie uwierzę póki nie zobaczę.
Lucyfer siedzi na razie w klatce ale mam nadzieję, że powróci. Pełen energii, nieźle wkurzony tym wszechobecnym bajzlem i grany oczywiście przez Marka Pellegrino. To przecież mój ulubiony drugi ''zły'' charakter w serialu. Zaś Ezekiel może jakiś brzydki numer wywinąć w bliższym lub dalszym czasie, ale na pewno nie jest Luckiem w przebraniu. I nie zapominajcie najważniejszego, że w tamtej wersji roku 2014 biedna Impala była zardzewiałym i porzuconym wrakiem… Chyba NIKT z nas tego by nie chciał.
Teraz to gdzie spojrzymy wszędzie są jakieś teorie spiskowe. Myślę identycznie jak Ty. Również chcę aby Lucuś powrócił i to najlepiej już wkrótce, bo za nim tęsknię ale Ezekiel jest po prostu sobą i tyle w temacie. A nasz czarny charakter zostanie kiedyś jakoś z klatki uwolniony i wtedy zacznie działać na szeroką skalę. Masz 100% racji, nie chcemy tego. Impala musi być piękna i cała.
Raczej motyw z podróżą w czasie był jak najbardziej manipulacją Zachariasza który chciał wywrzeć presję na Deanie. Najbardziej to teraz czekam na Metatrona. Musiał się jakoś dogadać z Bogiem, bo inaczej skąd by istniało zaklęcie? Również liczę że Lucek powróci w swojej formie, jak widać po przypadku Abaddona wszystko jest możliwe. Choć ogólnie motyw klatki est dyskusyjny - Lucyfer i Michał przez cały czas będąc w klatce się kłócili? Czy tyle stuleci w niej niczego by ich nie nauczyło. Niemal jestem pewny że bracia którzy tym razem powiedzą tak będą chcieli ich pogodzić, od początku SN motyw rodziny i pojednania są motywem przewodnim więc pewnie tak to się skończy.
Większość osób uważa, że Metatron siedzi teraz sam w Niebie i zanosi się maniakalnym śmiechem. Albo obserwuje zachowanie swoich braci z góry i w przerwach balanguje, bo nikogo nie ma w domu. Sama z początku tak myślałam: Metatron! Ty $&@^#*! What's wrong with you? A ja ci ufałam, tak cię mocno polubiłam! Na pewno działał w akcie zemsty ale może twórcy nas zaskoczą i istniał jakiś sojusz z Bogiem. Myślę, że jest całkiem prawdopodobny ale zobaczymy jak to będzie. W tym momencie jest coraz większa szansa na pojawienie się Boga. Nie teraz, ale chociaż na koniec tego sezonu lub w kolejnym – ostatnim mam nadzieję,
bo 10 sezonów w zupełności już wystarczy. Teraz druga sprawa – zamknięta klatka. Lucek i Michael siedzą w niej już szmat czasu, rozrywek żadnych nie mają. Więc co robią? Kłócą się, dopiekają sobie lub jeden drugiemu prawi morały życiowe?
A może rozum do ich głów zapuka i zaczną zachowywać się jak na braci przystało?
Do końca serialu jeszcze trochę brakuje, więc naprawdę wszystko jest możliwe.
Wydaje mi się że Ezekiel jest tym za kogo się podaje jak na razie nic paskudnego nie zrobił, naprawdę jest potwornie poraniony i słaby, te jego skrzydła wyglądają okropnie jak u podskubanego kurczaka. Zastanawiają mnie natomiast te jego piękne słowa o miłości, przyjaźni i poświęceniu, to było tak piękne że aż naciągane a potem w scenie końcowej Sam strzelił prawie taką samą łzawą gadkę, zastanawiam się czy to mówił Sam czy Ezekiel. I jak popatrzyłam na minę Deana to chyba myślał o tym samym. Zastanawia mnie też to dlaczego Ezekiel tak bardzo ucierpiał po upadku, Cas tyle razy zlatywał i wylatywał z Nieba że powinien wyglądać jak cień anioła a jednak nigdy aż tak źle nie wyglądał. Podoba mi się Abaddon, chociaż po raz drugi nie doceniła braci i mocno oberwała,zadarła też z piekłem, Crowleyem i Winchesterami ciekawa jestem co teraz zrobi. Nowa łowczyni wygląda jak mała dziewczynka która nadrabia nogami i makijażem jakoś mi nie pasuje wyobrażałam sobie że nowe serie Supernatural będą na przykład o młodziutkiej Krissy Chambers bo osobiście bardzo ją polubiłam po tym jak została łowcą żeby walczyć ze złem jak jej tata.
Ezekiel (hebr. "moc boża") – demon, upadły anioł. Pojawia się w etiopskiej Księdze Henocha, według której nauczył on ludzi aeromancji
Może Ezekiel sprzyjał ludziom,chciał żeby wiedzieli więcej potrafili odczytywać znaki jakie daje im otoczenie i przez to nie spodobał się komuś na górze i został poturbowany i wyrzucony z Nieba i zbiegło się to z upadkiem aniołów.. Jakoś nie umiem wyobrazić sobie że jest zły choć oczywiście może siedzieć w Samie tylko dlatego że jest on naczyniem doskonałym i tylko dlatego pomógł mu. Jakoś strasznie wolno dochodzi do zdrowia te jego skrzydełka wyglądają smutno ale za to Sam kwitnąco.
Z aktorem grającym naszego króla piekieł mogłabym się hajtnąć dla samego głosu :D
Odcinek całkiem całkiem, fakt nowa łowczyni do..., jednak scena z Samem/Ezekielem - majstersztyk!
No tak, wszyscy już z niecierpliwością czekają na 3 odcinek, a ja dopiero dzisiaj obejrzałam 2. Wyjeżdża człowiek na zadupie, gdzie nie ma internetu i zero łączności ze światem. Dwudziesty pierwszy wiek :)
Odcink fantastyczny. Serial się rozkręca. Wrócił stary, dobry Crowley i jego Bla Bla Bla... Czułam, że scenarzyści nie wyślą go jednak do tej spowiedzi ;) Myślałam, że Winchesterom będzie brakowało „agenta Willisa”, ale Kev spisał się świetnie i to z zaskoczenia. Mały spryciula.
Zaczynam mieć wątpliwości, co do szczerości uczuć Ezekiela. Po obejrzeniu pierwszego odcinka wiele osób pisało, że Ezekiel może szukać dla siebie silnego naczynia. A gdzie znajdzie silniejsze? Zacznam się skłaniać ku tej teorii. Może naprawdę, opanował Sama, a przed Deanem odgrywa rolę braciszka. A Sam po wszystkich tych próbach, jest tak osłabiony, że nie może się bronić. Nie wiem. Zaniepokoiła mnie odpowiedź na pytanie Deana „Co zrobiłby Sam Winchester?” odpowiada „Wbiłbym mu nóż w łeb”. Znam go od 8 sezonów, tak jak wszyscy i zastanawiam się, czy Sam naprawdę by tak powiedział? Może ten bez duszy. Ale Sammy – wrażliwy, empatyczny, pełem troski,... Odniosłam wrażenie, że nawet Dean był zaskoczony tą odpowiedzią. Może to nie do końca mocny argument na poparcie tej teorii. W końcu to Crowley. Sammy już kiedyś chciał go zabić, tylko nie sprawdził, czy w colcie jest amunicja :) Jednak na koniec filmu Sam mówi, że pierwszy raz jest zadowolony ze swojego życia. Kilka dni wcześniej miał dość wszystkiego, chciał odejść ze Śmiercią, a teraz mówi, że wszystko jest super i nigdy nie było lepiej. A cóż się zmieniło od momentu jego rozmowy ze Śmiercią? Wszedł w niego Ezekiel. I jeszcze tekst „Jestem z tych dobrych, ale pewnie tak powiedziałby ktoś zły”. Nie wiem, ale mnie w głowie zapalił się czerwony napis – nie ufaj Ezekielowi.