Od razu mówię, że z serialem miałem najpierw styczność przez znajomych, którzy go chwalili, a następnie we wtorki na tvn7 oglądając pojedyńcze odcinki. Razem z bratem oglądamy seriale i niestety na Breaking Bad trzeba czekać, Sons of Anarchy trzeba czekać, How i met your mother to tylko 20 minut, trzeba było coś zacząć oglądać. The Wire i Battlestar Galactica obejrzałem już wcześniej i uważam za super seriale( zwłaszcza The Wire - chyba najlepszy serial ever), ale chciałem zobaczyć coś nowego. Dlatego nie będę mówił o dalszych odcinkach( które obejrzałem na tvn7) a tylko początek sezonu 1, tak więc spoilerów za dużo nie będzie. Ale tutaj rzeczy, które mi się nie podobają w serialu
1. Odcinki są strasznie schematyczne, a mówi to ktoś kto uwielbia dr House'a. Schemat jest ciągle taki sam, jakaś scenka, potem bracia jadą do miejsca przeznaczenia, szukają w necie itp Wszystko się strasznie powtarza, a widziałem dopiero kilka odcinków pierwszego sezonu. Ale spoko, to nie jest dla mnie duży minus
2. Co do sprawdzania w necie- gdy jest jakaś sprawa zazwyczaj coś się dzieje na przestrzeni wielu lat - np. jakiś duch zabija co 20-30 lat, ale gdy są nasi bracia w pobliżu - BUM! Bardzo wygodnie wciąż i wciąż dzieje się coś niesamowitego
3. To jak łatwo bracia wszędzie wchodzą itp. Śmialiśmy się z bratem, gdy Dean i Sam podszywali się pod strażników leśnych, że mają legitki nie tylko strażników leśnych, ale pewno strażników leśnych na każde hrabstwo ;) O ile zwyczajnym ludziom starczy machnąć jakąkolwiek legitką, to wejście np. do magazynu w którym jest wrak samolotu powinno być TROSZKĘ trudniejsze. No ale spoko, bo zazwyczaj i tak bracia zostają przyłapani na kłamstwie
4. Scenarzyści nie lubią się za bardzo napracować. Jest taki odcinek, z przeklętą doliną gdzie owady w nocy mają zabić wszystkich ludzi. Bracia razem z jakąś rodzinką trafiają na poddasze domku do którego zaraz wtargnie rój owadów, a jest środek nocy. Co dalej? Co prawda owady wpadają na poddasze, ale to tyle. Cholera wie ile tam pszczół, os, trzmieli, wszystko wydaje się próbuje zabić ludzi przez wydawanie irytującego dźwięku, bo na koniec akcji na braciach nie widać ANI JEDNEGO użądlenia. No i nagle noc zmienia się w dzień. Podczas tej sceny myślałem co się stało, aaa to pewno stary Indianin ściągnął jakoś klątwę, ale nie. Po prostu noc zmieniła się w dzień.
Mam wrażenie, że jedynym powodem oprócz fajnego klimatu dlaczego ten serial ma tyle sezonów jest to, że po prostu trafił tak czasowo. Był taki serial "Potępieniec" bodajże, troszkę starsi użytkownicy może pamiętają, leciał jakoś na tvn albo tvn7 z 10 lat temu. Dawno go nie widziałem, więc może źle pamiętam, ale tamten serial opowiadał o czymś trochę podobnym, a prezentował się lepiej - problem był taki, że trafił w katastrofalny czas dla seriali. Już po latach 80-tych, a przed rewolucją którą zgotował Lost. To był trochę stracony czas dla seriali i myślę, że gdyby Supernatural powstał w latach 90-tych to też zakończyłby się na jednym krótkim sezonie.
Nie odbierajcie tego tematu jaki jakiś atak czy coś, doskonale rozumiem dlaczego komuś może się podobać ten serial - co odcinek to jakaś przygoda, bracia prowadzą fajne dialogi, jest super muza. W sumie dlatego tylko pewno będziemy z bratem to dalej oglądać - samemu bym nie oglądał, ale tak historia dwóch braci powoduje wczucie się w nich ;)
A i zapomniałem - oglądając serial ma się wrażenie, że czymś "Supernatural" to byłby zwykły psychol mordujący ludzi w wymyślny sposób - no naprawdę coś nie do pomyślenia. Mam nadzieję, że będzie przynajmniej jeden odcinek, gdzie bracia będą tropić nadnaturalną siłę, a okaże się, że to świr z dużą dozą inwencji
sezon 1, odc 15 - Bendersi. i wiem, że parę osób już o tym mówiło, ale po paru sezonach zaczyna się tęsknić do tych schematów :)
Zgadzam się, że nie wszystko jest dopracowane, ale to przecież fikcja, o czym każdy doskonale wie. Oczywiste jest, że w prawdziwym życiu nie przeszłoby to dostawanie się wszędzie dzięki fałszywej legitymacji. Ale co z tego? Skoro to fikcja to uważam, że można sobie pozwolić na kilka ułatwień, odcinki byłyby nudne, gdyby przez połowę z tych czterdziestu minut bracia męczyli się z dostaniem np. do tego magazynu z wrakiem samolotu,o którym wspomniałeś. Masz rację, Dean i Sam są często akurat tam, gdzie być powinni, gdzie dzieje się coś złego, ale ponownie - to fikcja, widzowie oczekują tego, że nagle zdaży się coś złego i niesamowitego, a gdyby Dean i Sam uganiali się z nadprzyrodzonymi istotami przez pół odcinka nikomu nie chciałoby się oglądać. Tak czy siak chciałam po prostu podkreślić, że to jednak tylko serial i chociaż masz po części rację musisz być bardziej wyrozumiały, bo tak to już jest w serialach. Odcinka z tymi osami i pszczołami nie oglądałam, więc nie mogę się wypowiedzieć. Podobnie jak Ty nie jestem, jak na razie, fanką Supernatural obejrzałam tylko część pierwszego sezonu, ale myślę, że zapowiada się ciekawie, schematy, według których bracia działają, nie przeszkadzają mi, serial jest jak narazie dość przewidywalny, ale zdażają się i momenty, w których potrafi zaskoczyć. Podobnie jak Ty polubiłam muzykę, dialogii i przygody. No i braci :)
Oczywiście, że wiem, że to fikcja i nawet to napisałem - że w innych serialach mi to jakoś nie przeszkadza, więc to nie moja wina, tylko serialu ;p Legitka jak mówiłem jest dla mnie zrozumiała, gdy ja się pokaże zwykłej osobie, bo kto z nas by na to patrzył, ale wejście do magazynu z wrakiem samolotu powinno być cięższe, bo tak mógł wejść każdy. A przecież wezwał ich gość do takiej akcji, który spokojnie mógł mieć wtyki u strażnika pilnującego kto wchodzi - niby detal, ale mi takie detale przeszkadzają. Nie wiem, czy widziałaś te seriale, które podałem powyżej( Breaking Bad, Sons of Anarchy, The Wire, Battlestar Galactica), ale tam takie detale nie mąciły mojego spokoju. Zwłaszcza warto powiedzieć o The Wire - czasami się można zastanowić czy to fikcja czy dokument. Jasne, Supernatural to inny typ serialu, ale jestem ciekaw czy przebrnę przez tyle sezonów ;p Już po kilku odcinkach pierwszego sezonu schemat goni schemat, ale może to się później zmienia... Dopóki bracia nie staną się nudni jakoś to sie ogląda
ja widziałam dopiero nieco ponad dwa całe sezony, więc niewiele, ale mogę ci na pewno powiedzieć dwie rzeczy. rzeczywiście pierwszy sezon bardzo się trzyma tego odcinkowego schematu, ale już w drugim sezonie to trochę się rozluźnia, nie każdy odcinek wygląda tak samo, zdarzają się odcinki właściwie bez żadnej zagadki :) jeśli chodzi o te podrabiane dokumenty to oczywiście to jest mało realne, ale twórcy spn chyba też sobie z tego zdają sprawę, więc żeby nas udobruchać SPOILER: dorzucili wcale niemały wątek, gdzie nawiązują do m.in. do tego ;) i to jeszcze chyba w pierwszym sezonie, a i w drugim go kontynuują. co do tych otwierań okien, drzwi i innych dziwnych rzeczy to chyba to sobie należy wytłumaczyć tym, że ojciec ich nauczył i ot cała filozofia ;)
Breaking Bad oglądałam, pozostałe seriale z tych, które wymieniłeś nie. Jak napisałam wcześniej, trochę racji masz:) Chciałam po prostu podkreślić, że ja - i pewnie wiele innych osób - byłam przygotowana na sporą dawkę fikcji i elementów, które w prawdziwym życiu nie przejdą.
Jasne, tylko najgorsze są schematy :) No i przesada też - gdy nagle środek nocy zmienia się w dzień dla wygody. I to bez wytłumaczenia żadnego, po prostu widz ma to zaakceptować ;p I dzięki Chemical_Paige za tego posta, jeśli drugi sezon wygląda już inaczej to na pewno do niego dojdę.
Nie no, rozumiem, tak duże niedociągnięcia jak ten dzień w środku nocy to co innego;d Na ten temat nic nie mówiłam, bo nie widziałam tego odcinka, ale jeśli jest, jak mówisz to faktycznie trochę spieprzyli. Moja młodsza siostra jest wielką fanką Supernatural i ogląda teraz 6 sezon (ja zaczęłam oglądać, bo mnie o to błagała;p), trochę spojlerowała i podobno później serial wygląda zupełnie inaczej, schematy znikają. Tak, więc pozostaje nam chyba czekać cierpliwie na rozwój wydarzeń, chociaż ja w sumie nie narzekam na te schematy.
Z ciekawości obejrzałem końcówkę tego odcinka, żeby sobie przypomnieć o co tam się tam rozchodziło. Głównie chodziło o to, że muszą wytrzymać do wschodu słońca, bo wtedy kończy się działanie klątwy, aż do następnego cyklu czy coś w ten deseń. A zważywszy na to, że do domu weszli tuż po północy, to 6-8 godzinny bój z robalami byłby trochę nudny, dlatego po prostu wstawili wschód. Co prawda, wyglądał on strasznie naciąganie, no ale nic na to nie poradzimy :)
Powiedz jak wrażenia, bo wyjdzie na to, że tylko mi się ten odcinek nie podobał ;p
oglądając serial (obejrzałam wszystkie odcinki w wakacje, hurtowo :D) szczególnie zwróciłam uwagę na ten jeden odcinek. Jest to moim zdaniem mega wpadka i bardzo się zdziwiłam kiedy nagle stał się dzień. Ale to jeden odcinek, nie trzymaj się go podając wady, bo to chyba jedyna aż tak bardzo drażniąca wpadka- przynajmniej dla mnie. Serial w kolejnych sezonach odchodzi od schematów, klaruje się wątek główny. Polecam.
Obejrzałam;d Tak szczerze, to nie uważam tego za jakąś wpadkę. Myślałam, że masz na myśli noc, którą zmieniono w środek dnia, a w odcinku wyraźnie widać, że jest to poranek, dopiero co słońce wzeszło. Właśnie zauważyłam, że Samquenion o tym napisał i mam takie samo odczucie. Po prostu nie dałoby rady nakręcić sceny trwającej kilka godzin. Mnie to jakoś spejclanie nie razi, w innych filmach też czasami zastosowane są takie "chwyty". Wpadką jest dla mnie to (chyba ktoś już tu o tym napisał), że nikt nie miał pod koniec śladów po użądleniach, pewnie trochę z lenistwa nie zadbano o to, a szkoda.
No ale czemu widzicie jedyne rozwiązanie, że scena miała trwać parę godzin... Przecież mogli stamtąd uciec, ten Indianin mógł jakoś wstrzymać klątwę, ja widzę multum rozwiązań.
Ja zato nie rozumiem, czemu Ty szukasz koniecznie jakiegoś błędu, klątwa miała przestać działać o poroanku, chcieli się schronić gdzieś dopóki nie wzejdzie słońce, więc siedzieli na tym strychu (jakby wyszli to byłoby jeszcze gorzej) i robili co się da, żeby przeżyć. Porste.
Nie no bez przesady szukać nie szukam błędów, po prostu to jeden z tych co mocniej mi się rzuciło w oczy :)
Przeczytałem w ciekawostkach
W odcinku 1x08 ("Bugs") Sam (Jared Padalecki) stwierdza, że jest już północ. Kilka minut później wstaje słońce.
Wystarczyło, żeby nie wspominali jaka jest dokładnie godzina :] Fakt, mały błąd i nie chciałem już do tego wracać, ale jak mówię czytałem sobie ciekawostki tutaj na fimwebie no i mnie tknęło...
W latach 90-tych królowało Z archiwum X (bez tego serialu Supernatural by pewnie nigdy nie powstał), więc nie pisz, że to był zły czas dla seriali i że dopiero to dno zwane "Lost" zgotowało jakąś rewolucję.
Ale takie są fakty. Chciałem nawet wspomnieć o Z Archiwum X, bo też je wtedy oglądałem, ale nie ma co porównywać lat 90-tych i początek XXI wieku do tego co stało się po Lost - ja tego serialu też nie lubię( ale głównie za ostatnie sezony), ale to właśnie po nim świat ogarnęła mania seriali. No sam zobacz ile seriali rozpoczęło się koło 2004-2006, czy w drugiej fali ostatnio. Piszesz o z Archiwum X, ale taki The Oz, gdyby powstał dziś byłby bardzo popularny to samo pewno Potępieniec - a mało kto oglądał te seriale. Nash Bridges też byłby pewno bardziej popularny, ja nie mówię, że seriale wtedy nie powstawały ale porównaj to z tym co masz dzisiaj z okresu Lost i trochę po - Prison Break, Sons of Anarchy, How i met your mother, Breaking Bad, Battlestar, i masy masy innych. To nie jest żadna moja koncepcja, takie są fakty
Ale gościu, co Ty wyskakujesz z Breaking Bad i porównujesz to do Supernatural. Oba seriale to dwie zupełnie inne półki. Na swojej, pt. "kiczowata rozrywka", Supernatural stoi wśród najlepszych przykładów. Wiadomo, że bracia o wyglądzie modeli i wiecznie idealnych fryzurach zawsze będą tam gdzie trzeba i kiedy trzeba; wszędzie wejdą, a to używając fałszywej legitymacji, a to uroku osobistego; wiadomym jest, że, cokolwiek by się nie działo, krzywda się im nie stanie, bo ktoś lub coś ich uratuje. Przykłady można dwoić i troić, ale trzeba pamiętać jedno - to są elementy gatunku jaki reprezentuje ten serial. Bez nich, byłby czym innym. Albo bierzesz whole package, albo nie.
Schematyczność piszesz. Cóż, taka już natura procedurali. CSI'je i cała reszta tych detektywistycznych seriali, też wszystkie są takie same. House - c'mon! :) Poza tym, nie wszystkie sezony Supernaturala są schematyczne.
Nie zrozum mnie źle :) Uwielbiam ten serial, jako wspomnianą kiczowatą rozrywkę. Wiem, że nią jest, więc automatycznie przymykam oczy na wiele niedociągnięć. (drewniani panowie główni bohaterowie na początek ;) )
Breaking Bad to inna historia. To jest serial robiony na poważnie, więc mniej mu można wybaczyć.
"Nie wszystkie sezony Supernaturala są schematyczne" no i gitara, bo jak mówiłem to opisywałem głównie pierwszy sezon. Z resztą też się w sumie zgodzę, dlatego też takie różne CSI nie oglądam. A House napisałem, że był schematyczny, ale w jakiś sposób umiał to kamuflować. No albo mi się tylko tak wydaje ;p
ogólnie to sezony łączą sie i bardziej od pojedynczych odcinków cała historia jest ciekawa aż do 6 sezonu ;)
Też tak uważam. Supernatural mi się podoba, ale od początku byłam przygotowana na "prosty" serial, zdecydowanie bardziej zabawny niż utrzymywany w poważnej tonacji, kiczowaty, ale przyjemny do oglądania. Dlatego uważam, że nie należy czepiać się niedociągnięć i pogodzić z tym, że taki już ten serial jest.
Powiem tak - 1 sezon i połowa 2 sezonu to głównie odcinki typu "potwór tygodnia" i mają znikomy główny wątek. Lecz potem serial całkowicie się zmienia. Rzadko dostajemy odcinek z "potworem miesiąca", a historia skupia się bardziej na walce z demonami, Lucyferem, piekłem, aniołami, lewiatanami i apokalipsą. Gdy po raz pierwszy zaczęłam oglądać ten serial, to nie skończyłam nawet 1 sezonu, bo mnie zwyczajnie nudził :P Dalej za nim za bardzo nie przepadam. Ale potem dałam serialowi kolejną szansę i muszę powiedzieć, że świetnie się potem rozkręcił :) W 4 sezonie wkracza nowa postać, która jest właściwie uwielbiana przez wszystkich i wnosi świeży powiew do serialu. Więc proponuję, byś obejrzał dalsze sezony, gdyż mają naprawdę wciągającą fabułę :)
Nie no oglądać pewno będę dalej oglądał bo jak mówiłem w sumie to nie mam za bardzo co do oglądania z seriali... Może powtórzy to los Babylon 5 - pierwszy sezon ledwo wymęczyłem, a kolejne były dla mnie czymś niesamowitym.
Mówię z własnego doświadczenia. 1 sezon tak mnie nudził, że go w połowie w ogóle porzuciłam i wróciłam do niego dopiero po kilku miesiącach. Żałuję tego, ponieważ serial jest dalej naprawdę fantastyczny :) Jak mówiłam, trzeba po prostu zdzierżyć jakieś pierwsze półtora sezonu (pod koniec 2 sezonu akcja nabiera tempa). Choć oczywiście po drodze zdarzają się cudowne odcinki jak ten z Tricksterem (świetna postać :P)
Może faktycznie pierwszy i drugi sezon jest dość schematyczny (trzeci trochę też, ale jest krótszy, więc się tego za bardzo nie zauważa), na dwa dalsze sezony robi się dużo ciekawiej, ale z kolei w siódmym czasami tęskni się jednak do tych walk z duchami i potworami z początku serialu. W każdym bądź razie - co kto woli.
A jak już wspomniałaś Trickstera, to powiem tylko tyle, że pojawia się kilkakrotnie, a później okazuje się zupełnie kimś innym i muszę przyznać, że scenarzyści kompletnie mnie tym zaskoczyli. I to na plus :) W sumie naprawdę wiele jest takich niespodzianek i wg mnie warto oglądać go oglądać. I nie ma takiego serialu, do którego nie można by się przyczepić w taki czy inny sposób.
No i kurde ten serial podpuszcza, żeby potem pójść w przeciętność... Już mówię o co się rozchodzi.
Druga połowa 1 sezonu już mi się bardziej podobała, bardziej poszło w ludzkie grzeszki( już nie mówię tylko o odcinku gdzie przeciwnikiem są wsiury, które zabijają "because it's fun") zamiast w mordercze owady. Jeden z odcinków zaczyna się całkowicie epicko - gdy ta Meg przychodzi do kościoła i gada z księżulkiem - demon jest za silny, żeby li tylko poświęcona ziemia mogła coś mu zrobić, książulek spieprza do jakiejś piwnicy, już z bratem myśleliśmy, że wyciągnie jakiegoś shotguna spod biurka... a on miał całą cholerną kapliczkę broni! HOLY SHIT, dlaczego ta postać tak szybko zginęła? Ja nie chcę oglądać braci i ich ojca, dajcie mi pastora Jima! Wyobrażacie to sobie?
Jakiś demon wchodzi w ciało małej dziewczynki, rodzina przerażona, noc, w tle słychać deszcz i trzaskające pioruny. A tu z buta otwiera drzwi pastor Jim, spod sutanny wyciąga shotguna( z wygrawerowanym krzyżem na lufie), celuje, strzela i rzuca jakimś swoim catch-prase( nie wiem np. "Taste the faith"). No ale musieli go zabić :/
To samo końcówka 1 sezonu - fajnie jakby tak serial się skończył. I nie to, że kierowca jest opętany przez demona. Po prostu jest w drodze 12 godzin, żona go opuściła, a dodatkowo sobie gulnął tego i owego no to nie zauważył samochodu na skrzyżowaniu. No ale kasa, kasa :/ A takie fajne by było zakończenie, przypadkowa śmierć i tyle. No ale cóż, może za dużo wymagam to nie the Wire tylko czysto rozrywkowy serial( ale z drugiej strony rozrywkowy serial też może być ciekawy i oryginalny)
No przynajmniej ta spluwa sprzed ponad 150 lat jest czaderska.