Kara to nie wszystko. Nawet najsurowsza przy niskiej wykrywalności nie odstrasza. Problemem jest postawa społeczeństwa. Ponieważ najwięcej przypadków pedofilii jest w rodzinach, to nie są one ujawniane. Motywacje chronienia sprawcy są różne, od obawy utraty środków do życia, po wstyd. Do tego dochodzą sytuacje z obcymi sprawcami, ale o wysokim statusie, czy faktycznej władzy, którym strach się narazić. Dopóki interes dziecka nie będzie najważniejszy sprawy będą zbyt często nieujawniane. Najbardziej oburza stanie kleru ponad prawem w wyniku jego sojuszu z władzą.

Inna rzecz, że najczęściej w roli sprawcy widzimy mężczyznę. Mam trzech znajomych, którzy zostali uwiedzeni w wieku 14-15 lat przez rówieśniczki swoich matek. Dwóch z nich całe życie odgrywa się na kobietach jako bezwzględni, seryjni podrywacze i nie potrafią mieć trwałego związku. Nie zawsze kończy się tak, jak w "Absolwencie".

Bo statystycznie mężczyźni częściej są sprawcami, ale masz rację - kobiety też się zdarzają i prawie w ogóle się o tym problemie nie mówi, zupełnie go bagatelizując. No i kler oczywiście promuje "świętą rodzinę", stąd takie postawy ludzi. Dzieci traktowane są jak własność i nie mają żadnych praw. Oczywiście oprócz tych do momentu urodzenia.

"Oczywiście oprócz tych do momentu urodzenia".
No bo wtedy stanowią rzecz jasna własność Boga...

Wierni zachowują się jak przysłowiowe stado owiec. Gdy już wilki coś upolowały, pasą się spokojnie. Najczęściej rodzina ofiary molestowania przez księdza, gdy zacznie dochodzić sprawiedliwości, to staje się ofiarą ostracyzmu. Zorganizowane protesty, jak w Tylawie, to rzadkość. Z jakiegoś powodu wytresowana podświadomość dopuszcza "inne prawa" dla duchownych. Niestety pokazana w "Klerze" Smarzowskiego pogoń wiernych za księdzem oskarżonym o pedofilię pozostaje w sferze wyobraźni twórcy.