PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=849236}

Nocna msza

Midnight Mass
2021
6,4 17 tys. ocen
6,4 10 1 16560
6,9 20 krytyków
Nocna msza
powrót do forum serialu Nocna msza

Świetnie wspominam godziny spędzone przy obu poprzednich produkcjach od Flanagana. Bardzo mocno się od siebie różniły, punktowały inne kwestie, realizacja zawsze była na wysokim poziomie. Tak też jest w tym przypadku. „Nocna Msza” to zupełnie inna para kaloszy – bardziej obyczajowa, mocno filozoficzna, pewnie dla niektórych obrazoburcza.

Ja mam z nią jednak dość spory problem, bowiem z jednej strony sama tematyka i kwestie wizualne niesamowicie przypadły mi do gustu, z drugiej… czuję zmarnowany potencjał. Miałam wrażenie, że twórcy zbyt wiele chcieli: nawiązywać do biblii, tworzyć rozbudowane monologi filozoficzne, przedstawić typowych bohaterów w typowej zamkniętej społeczności. Często czułam, że to uczucie grozy gdzieś się gubiło. Łapałam się na tym, że te monologo-dialogi, które bardzo mi się podobały w początkowej fazie serialu, później mnie już nużyły. I jasne, wnoszą bardzo wiele do samego zakończenia, ale dla mnie ten serial był przegadany i przez to gubiła się jego istota.

Bo scenografia i muzyka są fantastyczne. Praca kamery sprawia, że ciągle wypatrujemy niebezpieczeństwa. Kościół jest jednocześnie ogniskiem domowym i jest opresyjny. Sposób prezentacji rytuałów sprawia, że widz spodziewa się rychłej katastrofy. A jednak role bohaterów gdzieś się gubią. Moim zdaniem zarówno szeryf, jak i Riley mieli znacznie więcej do powiedzenia niż to, co snuli w tych przeciągłych wywodach.

Szkoda, bo pod względem tematyki zapowiadał się kawał solidnego serialu. Więcej opowiadam tutaj: https://youtu.be/G0AtjQpNXgs

ocenił(a) serial na 7
Alexandraaa

Rzeczywiście, trochę przegadany... część nużących monologo-dialogów można było spokojnie skrócić, a serial nic by nie stracił ze swojej wymowy. Przez pierwsze 3 odcinki w ogóle nie odczułam grozy. Zastanawiałam się, gdzie się podział TEN Flanagan z "nawiedzonych domów"? Na szczęście potem się odnalazł ;)
Dla mnie serial nie jest obrazoburczy. Przeciwnie, ten film jest o "fałszywych prorokach". Co więcej, najwierniejszy religii okazuje się szeryf. Dzięki niemu religijność w tym filmie "wychodzi z twarzą" ;)
Tak jak po obejrzeniu innych produkcji Flanagana, w moim przypadku pozostało wzruszenie, masa przemyśleń, skojarzeń.
Ciekawa jestem, czy ktoś jeszcze zauważył, że końcowa pieśń to ta, którą grała orkiestra w "Titanicu".