Mamy serial, od twórcy poprzednich dwóch dzieł, które mnie zaskoczyły i momentami wbijały w fotel. Tu natomiast zawiodłam się po całości. Denerwowały dialogi - przydługie i dla mnie osobiście 'o wszystkim i o niczym".
Czy to na prawdę był anioł? No chyba nie? A wampir? Hymm... chyba też nie do końca? Mamy zatem nieudacznika, który po odsiedzeniu kary w więzieniu wraca na rodzinna wyspę - odcięta od świata. Na wyspę przybywa też młody/stary ksiądz z kompanem w wielkiej skrzyni - pewnie, żeby go słonce nie spaliło. Ale księdzu się nic nie dzieje, może był pochmurny dzień? Trzeba było pożyczyć jakiś porządny parasol i spróbować chodzić w dzień. Mamy zatem bohatera, chłopaka z problemami alkoholowymi, który nie umie się odnaleźć w miejscu, do którego przybył i księdza głęboko wierzącego, że przywiózł do swojej parafii anioła. Jakby tego było mało ksiądz zamiast pomóc biednemu nieszczęśnikowi - wpędza go w kolejny nałóg (alkohol zachodzi na dalszy plan, ustępując chęci picia krwi i pośrednio daje mu nieśmiertelne życie, pod warunkiem unikania słońca.) Na koniec z całej wyspy ratuje się dwoje nastolatków, zostawiając pozostałych na pewna śmierć w promieniach wschodzącego słońca. Liczyłam trochę na inny serial :(
Jeśli nie wampir, to co? Wszystkie przesłanki wampiryzmu zostały przecież spełnione, z wyjątkiem awersji do symboli religijnych.
Wszelkie? U wampirow rozniecanie ognia jest czyms powszechnym? Mieli wieksza sile? Latali? Nie potrzebowali oddychac? Byli szybsi od zwyklych ludzi? No nie. Bardziej przypominali zombiakow niz wampiry. Orzypomnij dobie scene jak wracali pod kościół.I nawet nie wiedzieli kim sa.
Pili krew, płonęli w słońcu, byli nieśmiertelni i rozumni - klasyka wampiryzmu nie do pomylenia z zombie.
"Ale księdzu się nic nie dzieje, może był pochmurny dzień? "
Nic mu się nie dzieje bo przemienił się dopiero na wyspie. Słońce zaczęło go parzyć dopiero gdy "umarł" i "zmartwychwstał"
No tak nie do końca, było przedstawione w którymś odcinku, księdzu idzie pustynia, wpada do jaskini, spotyka tego ziomka a ten go gryzie w szyje (raczej na śmierć) po czym daje krew z ręki, i mówi zyj. Więc ożył, a słoneczne dni nie były mu straszne, do jego śmierci po raz drugi.
A reszta juz za pierwszym razem była do spalenia.
Ogólnie serial o kant ch** rozbić, ciągnęło się to wszystko jak słaba lektura momentami, a sama końcówka, ej no proszę was, skrzydła rozcięte, wciaz lata ( nie wiem jak działają prawa fizyki iskrzydła u takich istot, ale Ikar by nie poleciał) chiciaz ten lot jestem w stanie przełknąć nawet ale, to ze gościu w ciągu paru sekund na moje oko zrobil dobre paręset metrów moze kilometr, do Wschodu miał spokojnie 14min filmu i nir doleciał, serio trochę słabo.
Ogolnie fajny pomysł na serial, mini serial, ale te dialogi i zapychanie czasu byle czym, slabe az za bardzo. Drugi raz bym nie obejrzał
Specjalnie powróciłem do tego momentu. Nie umarł, żadne jakby. Nie było nic z tym żyj tam nie ma takiego tekstu. Nawet nie pamiętasz co oglądałeś, nie sprawdzisz i piszesz takie pierdy. Czyli twoja największą krytyka nie ma żadnego uzasadnienia w filmie.
Czyli to ze ten wampir ugryzl go w szyje, wyssysal jego krew, to nie jest śmierć? Nie umarł tylko dla tego ze ten wampir dal mu swoją krew, po czym obudził się jako juz mlody on. Ale, przeciez pan Riley mial dokladnie tak samo, a mimo to gdy się obudzil juz słońce go paliło. No chyba że wciaz czegoś nie rozumiem. Oczywiście że tekst zyj itp. Raczej były do urozmaicenia tego komentarza.
Dodam ze pan Riley nie mógł zostać w inny sposób "ożywiony" niż przez podanie mu krwi poki jeszcze dychal (tak samo jak księdzu) ponieważ, pan Riley nie przyjmował komunii.
No chyba ze akurat to mi gdzies umknęło
Oparles swoje uzasadnienie na wymyslonej przez siebe sytuacji. Nigdzie nie bylo pokazane, ze umarl. Nigdzie nie bylo takiego tekstu jak ozyj itd. chyba, ze miales jakies dziwne napisy. To, ze sie obudzil jako mlody on tez nic nie znaczy. Zona jego dziecka tez taka byla i to zanim stala sie wampirem. Nigdzie nie ma konkretnie pokazanego tego co sie stalo z panem ksiedzem wiec nie wiem jakie dokladnie. To, ze jednego i drugiego ugryzl to nie znaczy chyba tego samego. Gocia od narkotykow zagryzl na smierc chocby dla przykladu.
Nie umarł? A co zrobił sobie drzemke? Wszyscy inni zmieniali sie po ataku wampira w ciagu minut a ksiadz potrzebował tygodnia?
Oni umierali pijac trucizne, a wczesniej krew wampira. Wiele osob mlodnialo jak np. ksiadz czy zona jego dziecka, czy matka Rileya, czy regenerowalo sobie kregoslup ale nie stawało sie wampirami, pijac tylko "wino" na mszy. Zreszta mloda niepelnosprawna nigdy sie takim nie stala. Co do ksiedza mogl po prostu straici przytomnosc i tyle.Byl stary jak siema. W dodatku wampirowi był potrzebny wiec nie bylo sensu go przemieniać od razu. Mysle, ze moznaby napisac, ze np. wystarczy wypic do konca to ktos ginie albo troche i bedzie zyl, przynajmniej jakis czas. Nie mowie, ze fabula jest idealna zreszta nigdy nie bedzie w zadnym filmie ale te zarzuty tez nie maja jakiegos solidnego podparcia.
Ale co ty opowiadasz za bzdury. Ksiadz został zaatakowany i porownywanie go do Rileya to jakis absurd bo Riley za chwile umarl w swietle slonecznym. Jedyna zaatakowana osoba ktora nie zmienila sie w wampira byl ksiądz. Takie sa fakty. Mozesz tlumaczyc to że wampir cos tam chcial i niech ci bedzie ale takie sa fakty.
A co do mlodnienia to kolejne co mi sie w tym filmie nie podobało (a jest tego naprawde wiele) czyli mama pani doktor. Jest zle ucharakteryzowana. Pd pierwszego spotkania z nia widzialem ze jest sztucznie postarzona. Gdyby zatrudnili do tego dwie trzy aktorki efekt byłby znacznie lepszy a tak uzyskaliśmy efekt żenady. Byc moze byla to kwestia budżetu bo efekty w serialu nie powalają.
Moze tez kwestia budżetu mozna wytlumaczyc to ze miasteczko bardziej przypomina grupe npcow z gry albo simow a nie żywa spolecznosc. Praktycznie nie maja ze sobą relacji. Sa jakoes tam sporadyczne przypadki gdy sie spotykaja jak pijak i dziewczynka, pijak i dealee, dzieciaki i dealer,pijak i szeryf. Ale to sa wyjatki. Nie mamy zyjacej spolecznosci.
Kiedy pod koniec wampiry napadly na domy ja sie dziwilem ze ktos w tych domach jest. Bylem pewien ze cale miasteczko bylo na mszy. W ogole nie bylo wiadomo ze jacys mieszkancy nie poszli na msze, nie chodzili na msze i nie bylo wiadomo dlaczego. To jak pionki na planszy a nie żywa spolecznosc.
Prawda? I w dodatku po co te sceny ze zwierzętami -takie biedne te maleństwa na plaży, a za psa - chciałam ta babę udusić!
To tez jest ciekawe. Dlaczego wypił koty a noe chlopcow na wyspie. Przeciez jezlei moze decydowac czy ktos od razu sie zmienia czy pozniej to mogl zrobic z nimi tak jak z ksiedzem i napilby sie wiecej niz z kotow. Na pewno tez sie ich noe bal. Wiec zostaje nam powazne wytlumaczenie ze mial taki kaprys.