i trochę naiwnie, ale wciąga. Do tego enigmatyczny Hiddlestone i ciekawie obsadzony Laurie - choć jest potworem, gra go jak House'a - dowcipny, trochę złośliwy i w sumie poczciwy
Właśnie ten oldskul mnie zauroczył. Niby dużo się dzieje, ale jest też niespiesznie, wręcz leniwie. Jak w starych Bondach. Ciekawa obsada, choć Tom, mimo wdzięku, jest chyba jej najsłabszym ogniwem.