Jednego kilkudziesięciokilogramowego typa dwa supersilne syntetyki... niosą we dwóch:D
HAHAHAHAHAHAHA, co tu się odpier... xDˣᴰ
Jak już masz się do czegoś przyczepiać to jest w serialu z tysiąc innych problemów. To akurat zdarzenie w lore serialu jest całkiem logiczne. Nakrył go kolega, spieszyło mu się a wszędzie się niby kręciła ochrona (niby bo łażą te patrole jak w jakimś Metal Gear czy innym Commandos, że poczekasz chwilę i ich nie ma). Kumpla wziął nie tyle do samego dźwigania a do pomocy i żeby go nie wydał. Przecież w innym temacie się wymądrzają i ty chyba też, że fizyki się nie da oszukać i że Wendy z powodu masy obcego nie mogła za szczękę przeciągnąć a tu się nabijasz, że Terminator chłopka chudego sam nie niesie (a taszczył go sam od labu do pokoju). Widać, że krytykom też krytykuje się jak się akurat podoba czyli trochę jak scenarzysta scenariusz pisze. Imho najbardziej nieprawdopodobne zdarzenie w odcinku to złapanie małego obcego. Ten Kirsh to już taki jest super, że sobie pułapkę na malutkiego potworka w dużej dżungli ustawił akurat tam gdzie trzeba (chyba, że wcześniej planował i pół lasu zastawione nimi było:). W filmach na statkach nie mogli chestburstera złapać a w 100x większym tropikalnym lesie zero problemu. No i fajny ten świat przyszłości, że już całkiem nie istnieje jakaś forma odpowiedzialności karnej, że trup gęsto się ściele, produkty firmy zabijają żywych ludzi i każdy ma to w pupie.
Nie chodzi tyle o to, że targają go we dwóch, tylko jak targają go we dwóch.
A wygląda to tak, jakby sprawiało im to problem i wymagało od nich nie lada wysiłku, bo jeszcze chwila, jeszcze moment, a zaczną sapać i się pocić:D
"a tu się nabijasz, że Terminator chłopka chudego sam nie niesie (a taszczył go sam od labu do pokoju)"
Jedyne gdzie go wtaszczył (a właściwie wciągnął), to szyb wentylacyjny. W następnym odcinku już ma go w pokoju, więc...
Zresztą, on ciągle ciągnie go po podłodze. Ale mniejsza, przejdźmy do następnej zabawnej sceny.
Dżungla, syntetyki taszczą Arthura. Nagle pojawia się oddział żołnierzy. Co robią? Chowają się w krzakach 3 metry od ścieżki, nieprzytomnego Arthura z facehuggerem na twarzy zostawiają niecałe 2 metry od siebie.
Mija DOSŁOWNIE 11 SEKUND, a Arthur im znika, bezszelestnie (przypominam, że syntetyki mają "supermeński" słuch):D
Mija kolejne 25 sekund i nagle martwy facehugger spada (chyba z kosmosu, bo drzewa jakoś w pobliżu nie widać) z wysokości co najmniej kilku metrów (jak w ogóle tam się znalazł?) na jednego z nich:D Syntetyki, które przecież nie mają emocji, bo nie mają też hormonów, są tym faktem obsrane w opór:D
Mija kolejne 5 sekund i nagle Arthur pojawia się jak z pod ziemi (mało tego, nadszedł gdzieś z kierunku, w którym udali się żołnierze) pytając "co to takiego?" i "gdzie jesteśmy?":D
Kilka scen dalej i jakieś 8 minut później syntetyki... uklepały z bambusów i sznurków (skąd do cholery go wzięli w środku dżungli?) tratwę, na której holują martwego już Arthura rzeczką, w której wody jest raptem po kolana:D
Przypominam, że na samym początku serialu ulep-szona Wendy Sue skakała z kilkudziesięciometrowego urwiska bez szwanku i biegła po plaży tak szybko, że Usain Bolt to przy niej jakiś ślimak:D
"Przecież w innym temacie się wymądrzają i ty chyba też, że fizyki się nie da oszukać i że Wendy z powodu masy obcego nie mogła za szczękę przeciągnąć a tu się nabijasz"
Bo się nie da. Wzór na siłę, mówi ci to coś? Odróżniasz obciążenia statyczne od dynamicznych
Spróbuj wziąć na ramię dwa worki cementu (łatwe, nieprawdaż?), a następnie spróbuj poprzeciągać się liną ze 100-kilogramowym chłopem (a przypominam, że ksenomorf - który dosłownie 2 minuty wcześniej wypierdzielił na bok całą naczepę ważącą zapewne parę ton - ma ok. 3 metry wzrostu i waży ok. 200 kg, do tego jest niesamowicie zrywny i dynamiczny, bo zasadniczo jest maszyną do zabijania; syntetyk natomiast waży nieco mniej niż człowiek o podobnej budowie i wzroście, bo jest poskładany głównie z karbonu, kompozytów oraz tworzyw sztucznych i nie ma części metalowych), to może załapiesz różnicę.
"Widać, że krytykom też krytykuje się jak się akurat podoba czyli trochę jak scenarzysta scenariusz pisze."
Niestety to wygląda tak, jakby scenariusz pisało kilka osób i żadna z nich nie przeczytała tego, co napisali inni...
Wiadomo, że jest w serialu sporo głupot ale też wbrew pozorom sporo szczegółów, które za pierwszym oglądaniem umykają. Np. jak ci dwaj Artura niosą to najpierw słyszą strażników bo któryś nadepnął na patyk i mają czas się schować. Jak jest końcowa zasadzka na końcu to ci żołnierze Prodigy nie pojawiają się znikąd tylko wychodzą z blaszaka ustawionego obok przystani a ta z dredami z łodzi. Żołnierze zarówno Prodigy jak i Yutani mają uzbrojenie z Aliens, m.in. Smartgun. Nawet w Alienie z 1979 było sporo głupot np. jak facehugger rozwalił w drobny mak wizjer kasku skafandra kosmicznego Johna Hurta to taka siła powinna mu głowę urwać a on nawet zadrapania nie ma. Po zejściu mu z twarzy obcego syfu załoga go elegancko dopuszcza do wspólnego obiadku zamiast poddać kwarantannie. Po statku grasuje coś co wylazło z brzucha, ma kwas w żyłach a oni sobie łażą osobno, żeby ich fajnie zabił. Statek kosmiczny z 22 wieku ma w pomieszczeniu tyle łańcuchów jakby tam mieli rzeźnię robić i mięso wieszać. Z pewnością Alien Earth to nie jest arcydzieło i wybitny serial ale jest nie tylko jedynym w tym uniewersum ale wręcz jedynym serialem horrorem sci fi (nie liczę jakichś Stranger Things bo to już poziom gimbazy) i ma bardzo dobre efekty specjalne. Fabuła mogła by być lepsza i te elementy gagów (że te dzieci chcą napoić Artura, że im spada martwy facehugger na głowę a oni wrzeszczą, że jest jakieś dziwaczne party z rewolucji francuskiej w wieżowcu na który spadł statek (wtf?)są do bani.
Po prostu czuc ze grupa docelowa ma byc mlodziez i moze dlatego tyle glupot i infantylnych scen.