Jest bardzo słabo. Jeżeli w ogóle mówić, że stacja ma trzymać jakiś poziom, to sam fakt realizacyjnej poprawności oraz pewnego rozmachu nie jest jeszcze powodem, aby serial hwalić. Uważam, że znani aktorzy zostali potraktowani jako lep do bardzo przeciętnego serialu.
Tyle, że fajnie się zaczyna. Czuć rozmach miasta, bogactwo tych ludzi i ich zmanieryzowanie. Niestety i tyle z tego. Można nadinterpretowywać, to co później wydarza, ale tak czy siak nie ma na to dowodów, że było to celowo wprowadzone do fabuły - aktorzy grają niewadomo co: chwalona Nikola sprawia wrażenie jakby ktoś ją za mocno pacnął w czoło, Hugh Grant sili się być poważny a Sutherland stara nie zapomnieć tekstu. Akcja staje w miejscu Od 4 odcinka zacząłem oglądanie dzielić na dwa, albo i trzy fragmenty - zapełniacze, aby nie dać irytacji za bardzo rozwinąć. Końcówka stawia proste pytanie: po co to wszystko oglądałem?
Ok, no może tu i była jakaś gra stereotypami, tylko dlaczego wszystko stereotypowo zakończyło? Bardzo fajne role męża zamordowanej, policjanta czy nawet pani adwokat zostały zredukowane na korzyść dziecka, które płacze, starca, który przewraca oczami i Nikoli, która kręci biodrami, nawet gdy jest roztragizowana.
Ktoś dobrze określił, że jest to serial dla kucharek. I coś w tym jest.