Tak zepsuć całkiem dobry sezon (choć nie tak dobry jak pierwszy) to naprawdę sztuka- brak logiki, sprzeczności z pierwszym sezonem, naiwność, traktowanie widza jako idiotę, który uwierzy we wszystko i przymknie oko na nieścisłości i luki logiczne. Ostatnia scena- ciarki żenady pomieszane z irytacją na wiecznie otwarte usta Fredy i jej zaprzepaszczenie szansy na ucieczkę (która w końcu miała jakieś większe prawdopodobieństwo powodzenia). Jedynym miłym zaskoczeniem była postać Sereny i to, że pozwoliła wywieźć Nicole, co idealnie zwieńczyło cały jej wątek i dramatyczną historię bycia ofiarą własnego dzieła. Co do spisku Mart- wiele osób na to narzeka, dla mnie to była bardzo przejmująca scena, pokazująca solidarność cichych bohaterek, które potrafią jak widać wiele, a są ukazywane jako margines fabuły. Podsumowując, jestem zmęczona schematem serialu, główną postacią, robieniem z widza idioty i przekombinowaniem. Mówię pas, za trzeci sezon dziękuję.