Zastanawiam się które kobiety zostawały Martami. Jakie było ich "przewinienie", żeby zrobili z nich służące?
płodne to raczej nie... ja do 2. sezonu zanim nie pokazali tej rodziny piekarza, czy kim tam oni byli, u których ukrywała się June, byłam pewna, że podręcznymi zostawały wszystkie płodne kobiety bez względu na to, co robiły w przeszłości... teraz widzę, że ten mechanizm jest nieco bardziej skomplikowany, skoro większość ukazana w serialu to albo cudzołożnice, albo lesbijki... może Marty to żony buntowników, tych którzy system już stracił na szubienicy?
Niby bezpłodne, albo starsze, ale w drugim sezonie dowiadujemy się, że globalny problem bezpłodności, o czym liderzy reżimu nie chcą wiedzieć, to bardziej problem mężczyzn niż kobiet.
Możliwe że nie one nie są tam za karę. Może zostały tak samo zwerbowane jak kierowcy, albo strażnicy (ten który uciekł powiedział że z wojska ich wzięli). W sumie nie ma chyba nigdzie powiedziane czy np Nickowi płacą za pracę, może one też są jako pomoc domowa (jak tak patrzeć to ich raczej nikt nie poniża ani nie wyzywa od grzesznic).
W drugim sezonie jeden z komendantów powiedział, że gdyby płacił Marcie, pracowałaby lepiej, a tak wiecznie jej nie ma, gdy jest potrzebna (akurat wołał Martę, a jej nie było w pobliżu). Uważam, że Marty są takimi samymi niewolnicami, jak Podręczne. Nie wierzę, że Gilead płaciłby kobietom, skoro wszystkie są złem odpowiedzialnym za upadek ludzkości. A jak wybierane są Marty? Albo to są niewolnice w średnim wieku, które są bezpłodne (Martą jest m.in. dawna lekarka w średnim wieku), albo żony niżej urodzonych "godnych" obywateli i wtedy faktycznie można by było traktować to w kategoriach pracy. Patrząc jednak na zahukanie Mart , obstawiam pierwszy wariant.
"albo żony niżej urodzonych "godnych" obywateli "
Chyba nie bo żona Nicka nie pracowała, jedynie pomagała w domu jak chciała. Do tego Serena wyraźnie zaznaczyła różnicę między żoną, a służbą, wtedy kiedy ostentacyjnie upuściła druty.
W sumie może to być praca za jedzenie i miejsce w domu. Tak jak kiedyś niewolnicy. Bez żadnego konkretnego przewinienia. Cy oni tak w ogóle operują pieniędzmi? Wszytko kupują na kartki, a ubranie chyba dostają z przydziału.
I mamy kolejny wniosek - w Gilead nie ma pieniędzy, to nawet dość logiczne, pieniądz skłania do bycia grzesznym. Właściwie to nawet ubranka dla dzieci robią na drutach. Serena miała ogromną skrzynię ubranek, a jak sama powiedziała, nie lubiła robótek ręcznych. Musiała jednak dziergać, nie miała wyjścia.
Lepiej być Martą niż trafić do kolonii, gdzie trafiały tez kobiety bez przewinień.
Jak to do koloni bez przewinień?
Wydawało mi się że pokazali, że każda tam za coś trafiła.
"Za coś" w sensie za bycie kobietą, niepłodną, społecznie bezużyteczną - wszystkie to grzesznice. Przewinienia traktuje jako realne czyny, jakiś sabotaż, sprzeciwienie się porządkowi, czyli na przykład próba zabicia dziecka.
Chodziło mi o to, że do koloni wszystkie trafiały za jakieś przewinienia (napisałam "za coś" żeby nie było powtórzenia).
Która tam trafiła bez przewinienia? Może coś przeoczyłam.
Bezplodne, niezameżne kobiety, które w życiu "przed" nie stwierdzono aby popelniono czyny piętnowane przed "nowe prawodawstwo". Chociaz ta ostatnia zasada mozna nagiac w zaleznosci od zapotrzebowania na "Marty". Ciekawi mnie czy starsze wdowy po komadorach tez czekalby los Mart.
Wydaje mi się że Marty to dobrze wykształcone kobiety, ktore z racji nowych rzadów nie mogą pracować w swych zawodach. Mieliśmy przykład wezwania lekarki do dziecka, która była Martą.Są nauczycielki, i inne inteligentne kobiety które w 3 sezonie będą potrzebne do stworzonego ruchu oporu.
Jedna z Mart tego komendanta w okularach, u którego jest June, w trzecim sezonie, mówiła, że w normalnym życiu miała podwiazane jajniki.