Takim wielkim państwem rządzi garstka zaledwie kilku komendantów, którzy mieszczą się w jednym pokoju? Ich szefem jest ktoś kto nawet nie mieszka w stolicy? Dowództwo opiera się praktycznie na jednym człowieku w dodatku niezbyt popularnym w swoim środowisku?
Gdzie reszta? Gdzie jakieś struktury polityczne?
Rozumiem, że potrzeba uproszczeń ale tutaj zdecydowanie przesadzili.