Twórcy serialu z historii, która była rozpisana na jedną powieść chcieli wyciągnąć jak najwięcej... kasy. W rezultacie kręcili serial przez osiem lat, zrobili w tym czasie tzw. 6 sezonów, każdy gorszy od poprzedniego. Gdy w końcu dobrnęli do finału, to główna bohaterka nawet fizycznie nie przypominała samej siebie z pierwszego sezonu. Fabułę zdominowała "umowność", dostawaliśmy coraz mniejszą dbałość o detale, coraz płytszy świat, coraz bardziej szablonowe postaci. No i oczywiście serial zaczął kręcić się jak pies goniący za własnym ogonem. Smutne.