Serial niesamowicie wciąga widzów już od początku, każdy odcinek wnosi coś nowego, jesteśmy ciekawi losów każdej bohaterki. Dlaczego znalazły się w więzieniu? Kim są? Dowiadujemy się, że więzienie to cała siatka różnych powiązań. Jeżeli obrazisz jedną, która okaże się znajomą tamtej, która jest jej przyjaciółką - masz przekichane. Każdy dzień na pozór taki sam przynosi zupełnie coś innego.
A potem zaczął się sezon 6. Zawód i niedosyt. Już w sezonie 6 nie dzieje się nic niezwykłego, a siódmego mogłoby w ogóle nie być, ponieważ właściwie nic nie zmienia w życiu bohaterek. Niby coś się dzieje, niby fabuła idzie do przodu, a ciągle jakby stoi w miejscu. Wydarzenia są tak nieprzemyślane, że nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że:
-Strażnicy to jakieś komediowe pacynki. Rozumiem, że chciano pokazać jakim poważnym problemem są niewłaściwi ludzie na niewłaściwym miejscu, ale to jest przesada.Przemycanie ogromnych ilości narkotyków, rozumiem fikcję filmową, ale takie ilości są niedorzeczne. Jedna paczuszka warta 1300$. Czy osadzone mają takie oszczędności żeby w tak szybkim tempie zużywać aż tyle, że potrzebne są ciągłe dostawy? Strażniczka która wydaje się być w gruncie dobra, ma swoje przeżycia, historie - nagle postanawia, że w sumie to zacznie przemycać kontrabandę dla pieniędzy. Jakaś głębsza motywacja? Zwątpienie w ideały? Przewartościowanie życia? A gdzie tam. A i oczywiście lesbijski wątek z nią w roli głównej. W poprzednich sezonach mieliśmy do czynienia z wewnętrznymi przemianami bohaterów, teraz zostały tylko przemiany w lesbijki. Motyw złego strażnika jest dobrym motywem, dopóki jest jeden lub dwóch jak np. Pornowąsik, a wątek jest prowadzony sprytnie i przebiegle.
-Strażników mamy już za sobą. Z osadzonymi jest jeszcze gorzej. Rola większości bohaterek spłaszczona do minimum. Nie dostajemy już głębokich więzi i relacji, tylko która od której bierze narkotyki. Brak uczuć, które towarzyszyły wcześniej. Bardzo słabo napisane są też końcowe losy niektórych bohaterek. Szczególnie Daya. Wrażliwa, romantyczna artystka zmienia się z uczuciowy głaz. Biorąc pod uwagę to co przeszła jest to jak najbardziej zrozumiała przemiana, ale dlaczego w tle jest narkotykowo-lesbijsko-gangsterski wątek? Kolejny raz zamiast ukazania przemiany wartości życiowych dostajemy przemianę w lesbijkę.
-Postać Piper jest nudna jak flaki z olejem. Jej obecność w 7 sezonie można skrócić do "wyszła na warunkowe zwolnienie, nie radziła sobie po wyjściu, była zagubiona, ale na koniec odnalazła siebie". Postać od której zaczęło się wszystko, której kibicowaliśmy od samego początku. Nawet nie wiem jak skomentować.
-Postać Badison już nie potrzebna? Przenieśmy ją.
-Postać Doggett od jakiegoś czasu nic nie wnosi? Niech umrze.
-Boo, Joga, Norma? Widocznie te bohaterki nie były już potrzebne.
-Sam Healy pracujący w barze ze smoothies. Serio? Chociaż się uśmiałam. Bardzo.
-Bennett? Rozpłynął się w powietrzu. Szkoda jeden z najciekawszych wątków serialu. Chyba wszyscy mieli nadzieje, ze powróci.
-Sophia pojawia się w serialu na chwilę. Szkoda kolejna bohaterka, która odegrała kilka ważnych ról i zniknęła.
Znalazłoby się jeszcze kilka zarzutów wobec ostatniego sezonu, ale są też wątki dające do myślenia:
-Los Caputo. Jego postawa od początku serialu jest dobra. Wierzy w to co robi, ale od samego początku rzeczywistość i inni ludzie rzucają mu kłody pod nogi. I tak do samego końca. Pokazuje jak bardzo człowiek chcący czynić dobro jest ograniczany przez biurokracje.
-Wątek aborcji - świetny!
-Piękna miłość Flores i Diablo pokazująca, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko.
-Ukazanie ciemnej strony deportacji. Chociaż los bohaterek po deportacji będzie tragiczny, urzędników to nie obchodzi.
Szkoda że tak świetny serial, z tak świetnym scenariuszem zakończył się w taki sposób, że właściwie nie wiadomo o co chodzi. Sporo wątków otwartych, rozgrzebanych i niezamkniętych. Nagle znikają z planu kluczowe bohaterki i nie wiemy co się z nimi dzieje. Niezrozumiałe akcje i przemiany niektórych bohaterek. Zakończenie pozostawia ogromny niedosyt.
Z większością się zgadzam. 6 i 7 sezon wypadają słabo przy poprzednich. Niektóre wątki naprawdę zepsuli. Wątek Piper na sam koniec dosyć śmieszny. Jeszcze Larryego musieli dodać, żeby podsumował; ).
Co do samego zakończenia też byłam zawiedziona, ale gdyby tak nad tym głębiej się zastanowić to nie takie głupie. Czas nie stoi w miejscu, większość tych kobiet spędzi w więzieniu resztę życia, co mieli nam jeszcze pokazać?
Ogólnie to wkurzyl mnie brak watku o tym zamordowanym gościu przez Alex i te wariatke. Człowiek tego dilera dla którego Alex pracowała. Podszyl się jako strażnik i miał ja zabić. I nic się nie wyjaśniło. Nikt za to nie beknal, twórcy serialu w ogole o tym zapomnieli. Szkoda.