7,7 105 tys. ocen
7,7 10 1 104912
6,9 17 krytyków
Orange Is the New Black
powrót do forum serialu Orange Is the New Black

Czwarty sezon

ocenił(a) serial na 10

Obejrzane na zalukaj.

Dla mnie naprawdę super, choć tym razem brakowało mi mocnego wątku, który prowadziłby przez cały sezon i łączył wszystkie postaci. Zachwyciła mnie jak zwykle rola Red, wkurzyła Chapman, która całe szczęście nie grała już roli postaci pierwszoplanowej - ba, można powiedzieć, że w przeciwieństwie do poprzednich sezonów, zeszła troszeczkę w cień. Wątek ciała zakopanego w szklarni wypadł zaskakująco dobrze, szczególnie kiedy klub ogrodników zaczął udzielać się w sprawie.

Najbardziej jednak podobał (i właściwie nie podobał) problem Caputo. Wreszcie został naczelnikiem i stanął u władzy, a tu się okazało, że nie jest to takie proste, jak było, zanim MCC przejęło więzienie. Jego władza okazała się być tylko rzekoma, z czego bardzo powoli zdawał sobie sprawę. Prawdziwa cholera wzięła go dopiero, kiedy Piscatella mu się postawił - w tym momencie dotarło do niego, że nawet jego pracownicy mają w poważaniu jego zdanie; już nie tylko przełożeni. Był, pracował, ale w rzeczywistości pełnił funkcję czysto reprezentatywną. Wierzę, że w następnym sezonie zrobi wszystko, żeby najpierw odzyskać poważanie w oczach w pracowników - poprzez wylanie choćby Piscatelli; o ile nie odejdą wszyscy, jeżeli Daya naciśnie spust. A później doprowadzi MCC do upadku, na który w tym sezonie niestety się nie doczekałam. Aczkolwiek zakończenie zostawia duże pole do popisu dla ekipy; jestem bardzo ciekawa, co dalej czeka Dayę. Choć jak sądzę - nic dobrego.

Moim zdaniem ostatni odcinek to totalny niewypał. Kreacja Poussey w tym sezonie zdradzała, że coś złego się jej przytrafi. Ona zdawała się w ogóle nie mieć problemów. Przedstawiono jej życiorys, jej charakter, jej miłość do Soso, wzbudzono współczucie i generalnie robiono wszystko, by jak najbardziej jej postać przypodobała się widzowi. A niestety bohaterka w odróżnieniu do innych doskonale kreowanych w "Orange..." postaci wyszła zaskakująco nudno. Nie było z nią żadnych zaskakujących czy zabawnych akcji, była takim zapychaczem, a jak się później okazało, przygotowaniem na tragedię w więzieniu. Na jej losy byłam obojętna, czasami wręcz miałam ochotę przewijać sceny z nią. Jedyne, co mogło doprowadzić do faktycznego wzruszenia nad jej śmiercią, była reakcja Taystee i cała żałoba jej rodziny.

Sorki za rozpiskę, nie mam z kim plotkować o serialu :D