O serialu słyszałam już wielokrotnie, choć dopiero niedawno postanowiłam go obejrzeć. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobał, wręcz przeciwnie. Genialny pomysł na scenariusz z retrospekcją z życia poszczególnych bohaterek. Moim zdaniem dzieło ma poruszać 'mądrzejsze' tematy, a nie być lekki. Jednak przez to robi się czasami nudnawo. 5 sezonów obejrzałam w 2 tygodnie. Czasem z braku laku, niż z ciekawości. Po 'Gotowych na wszystko', który do najambitniejszych nie należał, ale bardzo mi się podobał, głównie dzięki głównym postaciom, granym przez kobiety, szukałam coś podobnego- coś, gdzie to własnie kobiety będą dominować. W tej sprawie OITNB spełnił swoją rolę. Jednak czasem niektóre wątki aż mnie żenowały. Sprzedaż majtek, serio? Czy też, ile można ciągnąć temat bogini Normy :) to wątek na max 2 odcinki a nie prawie cały sezon.. Jeszcze zaspojleruję- nie będę oryginalna z tym, że Peiper irytuje ogromnie. Również 'Crazy Eyes'- kogo ona śmieszy? Przemiana Alex, która stała się bardzo urocza, wspaniała Nicky, przyjaźń Boo i Pennsatucky czy też moje ukochane- Taystee i Poussey to są argumenty za tym, że serial jest cudny. Natomiast nagłe zniknięcie Bennett'a- nie akceptuje. Cały pomysł, cała realizacja jednak warta uwagi i serdecznie polecam