Patrząc na negatywne oceny mogę powiedzieć, że chyba nie każdy zrozumiał postać Piper. Widzimy jak z grzecznej zmieniła się w nieufną i zadziorną. Serial pokazuje jak więzienie wpływa na człowieka i nie uważam, żeby postać Chapman była zła. Myślę, że z czasem niektórzy to zrozumieją.
Nie zgodzę się z Tobą. Oczywiście, więzienie zmienia człowieka i staje się on bardziej nieufny wobec innych, ale myślę, że większość ma na myśli to, jak Piper zmieniła się w stosunku do Alex. A w zasadzie jaka jest dwulicowa i fałszywa. Mówi, że kocha, a tak naprawdę tylko wykorzystuje. Jest egoistką i zawsze nią była. Więc nie bardzo wiem, co masz na myśli mówiąc, że zmieniła się z grzecznej w nieufną? Ona nie była grzeczna, była tylko przerażona nowym otoczeniem. W stosunku do innych więźniarek zachowuje się zazwyczaj adekwatnie do sytuacji w jakiej się znajduje, czyli traktuje je z dystansem.
Myślę, że obie są siebie warte. Piper wybrała Larry'ego, ale gdy w Chicago zobaczyła Alex, od razu rzuciła się jej w ramiona, natomiast Alex powiedziała przed sądem prawdę, okłamując przy tym Piper. Obie ranią się nawzajem, tylko z tą różnicą, że Alex wraca tylko do Piper, zaś Chapman nie potrafi poukładać swoich uczuć.
Piper zraniła Alex dużo więcej razy. Mianowicie, już wtedy jak były razem, gdy zostawiła ją w najmniej odpowiednim momencie. Później było już tylko gorzej. Zraniła Larry'ego zdradzając go z Alex w więzieniu, tylko dlatego, że czuła się samotna. Później, kiedy Larry ją zostawił udawała, że wszystko jest ok, mimo że dowiedziała się o tym, że to Alex ją wydała. Też ze strachu przed samotnością. Więc cały czas myśli tylko o sobie. Nie mówiąc już o tym co wyprawia w 3 sezonie. Alex w sumie aż tak bardzo nie zawiniła, owszem to ona przyczyniła się do tego, że Piper trafiła do więzienia, ale jak sama mówi, dlatego że chciała się odegrać na niej za to, że ją zostawiła po śmierci jej matki, poza tym wtedy minęło wiele lat i Piper była dla niej przeszłością. A wtedy gdy były w Chicago, Piper do końca mówiła, że powie prawdę, więc Alex była pogubiona. Druga sprawa, że w sądzie powiedzieli jej, że dzięki jej zeznaniom zamkną Kubrę. Jedyny poważny zarzut mam do Alex o to, że skłamała Piper prosto w oczy, że to nie jej zeznania ją pogrążyły.
Kto kogo zranił/zawiódł więcej razy wg mnie:
Alex-Piper przyprowadzając ją do domu chociaż miała dziewczynę z którą dzieliła mieszkanie;
Alex-Piper prosząc Piper o przemyt kasy i mówiąc po wszystkim, że Kubra by ją sprzątnął;
Alex-Piper mając związane ręce prosząc Piper o przemyt po raz drugi;
Piper-Alex odchodząc ze strachu o własne życie w chwili gdy zmarła matka Alex;
Alex-Piper wskazując ją jako współwinną;
Alex-Piper kłamiąc, że to nie ona ją wskazała;
Piper-Alex mówiąc, że wybiera Larrego;
Alex-Piper zwracając się ku Nicky i zostawiając Piper samą sobie podczas gdy grozi jej niebezpieczeństwo;
Alex-Piper nakłaniając ją aby zeznała, że nie zna Kubry (nieporozumienie);
Piper-Alex dając cynk kuratorowi Alex;
Piper-Alex zatajając na krótko, że to ona jest powodem powrotu Alex do paki;
Piper-Alex zawodząc Alex w chwili gdy jej potrzebowała po raz kolejny (strach przed zemstą Kubry)
Piper-Alex flirtując ze Stellą
7 do 6 dla Alex - licząc Chicago, bo chociaż to było nieporozumienie Piper przez długi czas nie miała o tym pojęcia i czuła się zdradzona.
Mam wrażenie, że wszystko co robi Piper jest demonizowane, a to co robi Alex jest usprawiedliwiane nadmiernie.
Myślę, że Piper jest zagubiona w uczuciach, bo nie potrafi się określić czy jest bi czy nie. A może jest lesbijką? Jest dość chaotyczną osobą. Nie wie kogo tak naprawdę kocha, choć wydaje mi się, że Alex, ponieważ zawsze do niej wraca, nawet po 10 latach zostawiła narzeczonego, zdradzała Larry'ego z nią. Poza tym dla dobra Alex ściągnęła ją znowu do więzienia. Jeni powiedzą, że chciała ja mieć znów przy sobie, ale myślę, że działała dla jej dobra. Nie jest aż taką zła osobą, za jaką ją mają.
Spoilery w wypowiedzi,
Myślę, że powiedziała wszystko co miała w tym temacie do powiedzenia w scenie z obitym owocem - tęskniła, chciała ją mieć przy sobie z powrotem, chciała odzyskać część władzy (nad tym związkiem, nad swoim życiem, żeby było po równo?) i bała się o nią - jak wyznaje wcześniej w stołówce.
Nikt tam nie jest ani zupełnie dobry, ani całkiem zły (no, oprócz Vee), Piper ma pozytywne cechy jak i negatywne, jest kobietą z krwi i kości, która odczuwa złość, namiętność, radość i smutek, potrafi poświęcić się dla innych i żerować na nich, bardzo ludzka postać. Może niektórzy ludzie przyzwyczaili się, że miła blond pani taka ma być, a jak nie jest to wzbudza oburzenie lub niechęć?
Wierzę, że kochała Larrego, ale też życie z nim było dla niej wygodne i takie jakiego od niej oczekiwano, mniej czy bardziej. W drugim sezonie sama przyznaje że Alex była miłością jej życia, w trzecim - wspomina, że przez chwilę w więzieniu (kiedy nie wiedziała że to Alex ją wskazała) ten czas był dla niej cudowny, gdy myślała że to los znów je ze sobą połączył. W pierwszym praktycznie przyznaje, że Alex jest dla niej nieunikniona (przeznaczona); w trzecim Alex opisuje ich związek jak coś co nigdy się nie kończy nawet jak ze sobą zrywają, wtedy Yoga Jones cytuje jej Rumiego, praktycznie mówiąc że nie da się od tego uciec.
Piper doskonale wie, że wypada gdzieś na skali Kinsey'a to inni maja problem z określeniem jej jako jedno albo drugie; myślę że jest zagubiona bo miłość jej życia (od której 8 lat temu musiała uciekać) jest powodem tego, że siedzi w pudle, a także nie bardzo wie jak ewentualnie miałaby wyglądać ich wspólna przyszłość.
Ciekawe co dalej z tym zrobią, scenarzyści sami przyznali że popularność tej pary bardzo ich zaskoczyła.
To jest dość oczywiste, że zmiana Piper jest celowa, że niby więzienie zrobiło z grzecznej dziewczynki gangsterkę. Jednak widać, że Piper nawet w przeszłości była manipulatorką i egocentryczką, potem zgrzeczniała, a więzieniu nagle odstawia twardzielkę. Sorry, ale pod koniec 3 sezonu siedzi tam jakieś pół roku, a wyrosła na s..kę pierwszej wody, to pokazuje jej prawidziwy charakter, jakoś kobiety siedzące tam po kilka lub kilkanaście lat potrafią się bardziej ludzko zachować. Więc jak dla mnie więzienie wcale jej nie zmieniło, raczej przywołało jej prawdziwą naturę.