Niby to komedia, ocierająca się o klimaty parodystyczne. Szefem ochrony jest kruche dziewczę (ale o nieludzkiej sile), pilotem luzak na kacu, zaś kapitanem dupek lekko mułowaty. Dla nikogo nie ma przebacz. A jednak pomysły całkiem niegłupie. Wątek uwarunkowań kulturowych przy okazji zmiany płci u dziecka. Samowystarczalny statek wielopokoleniowy tak długo dryfujący w kosmosie, że jego mieszkańcy zapomnieli, że znajdują się na statku kosmicznym. Niektóre żarciki trafione, inne niespecjalnie. Nie zawsze trzyma w napięciu, komediowość trochę to zabija. Ale jednak pod tą powłoką kryją się od czasu do czasu całkiem niegłupie pomysły scenarzystów, choć co do realizacji można mieć pewne zastrzeżenia.